~3~

4.2K 153 24
                                    

Nie wiem jak długo leżałam w swojej celi. Może pare godzin, może cały dzień? Próbowałam za wszelką cenę skojarzyć z kimś tajemniczego mężczyznę z metalową ręką. Z rozmyślań wyrwały mnie otwierające się drzwi. Do środka wszedł wysoki mężczyzna. Nie był to ten sam co wcześniej mnie obezwładnił, ten miał więcej życia w oczach.
- Oh jak cudownie w końcu cię poznać! Gratulacje obiekcie 48, przeżyłaś pierwsze badania- powiedział donośnym głosem.
- Jestem Alex- wycedziłam patrząc mu w oczy.- Gdzie ja do cholery jestem?!- zapytałam głośniej przeszywając go wściekłym spojrzeniem.
- Och gdzie moje maniery- zaśmiał się sztucznie.- Witaj w głównej siedzibie Hydry. Nazywam się Baron Strucker i jestem tutejszym szefem. Nie będziemy się za często widywać, może czasem wpadnę popatrzeć jak ci idzie- dodał ze słyszalnym przekąsem w głosie. Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, wyszedł z pokoju. Zostałam całkiem sama w ciemnej celi. Hydra. Skądś to znam. Pomyślałam, po czym dotarło do mnie gdzie ja się właściwe znajduje. Sokovia. Przecież to niemożliwe, Avengers go zabili i uratowali Zimowego żołnierza. Jakim cudem Strucker żyje? Jakim cudem w tamtym laboratorium obezwładnił mnie zimowy żołnierz we własnej osobie? W mojej głowie pojawiały się coraz to nowsze pytania. Nic nie rozumiałam! Chciało mi się płakać z bezsilności. Zerwałam się z pryczy i uderzyłam z całej siły w ścianę łamiąc przy tym kamienie i robiąc lekkie wgłębienie. Nie zwracałam uwagi na zakrwawioną dłoń, byłam zbyt sfrustrowana. Chciałam się stąd wydostać. Chciałam uciec daleko i po prostu zapomnieć o tym miejscu. Co oni mi wstrzyknęli? Jakim cudem zrobiłam dziurę w kamiennej ścianie! Wkurwiona już do reszty położyłam się na pryczy i z bezsilności zasnęłam.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Obudził mnie szczęk kluczy w zamku. Otworzyłam lekko oczy w nadziei na jakiś pokarm. Od ponad doby nie miałam niczego w ustach. Jakaż była moja radość gdy ujrzałam na podłodze metalową tackę z jakąś papką i małą butelkę wody. Mogli by się chociaż przywitać, a nie rzucają mi jedzenie jak psu, pomyślałam po czym zjadłam całą porcje ohydnej brei popijając ją wodą. Wolałam się nie zastanawiać co właśnie zjadłam, szczerze mówiąc miałam nadzieje, że to jakaś trucizna. Po całej nocy miałam dość tego miejsca. Po chwili drzwi od mojej celi się otworzyły, a do środka weszło aż czterech uzbrojonych żołnierzy. Podniosłam znad tacki wzrok i spiorunowałam nim każdego z nich. Nie przejęli się zbytnio moją markotną miną, po prostu podnieśli mnie z pryczy i zapięli w kajdanki.
-Nie mam pojęcia gdzie jestem, więc i tak nie planuje ucieczki. Te kajdanki są zbędne!- powiedziałam patrząc na żołnierza po mojej prawej. Ten nawet nie zareagował na moje słowa, tylko przyspieszył kroku. Lawirowaliśmy pomiędzy korytarzami aż moim oczom ukazały się mosiężne drzwi. Weszliśmy do środka, a tam już czekał na nas Zimowy Żołnierz. O nie, przecież on mnie zabije! Pomyślałam spanikowana stając twarzą w twarz z super żołnierzem. Jeden z agentów zdjął mi z nadgarstków kajdany i wszyscy opuścili pomieszczenie. Znajdowałam się w ogromnej sali wyłożonej miękką nawierzchnią. Wątpię, aby materaco podobna podłoga uchroniła ofiarę przed połamaniem. Podniosłam wzrok na Zimowego. Ten patrzył zawzięcie przed siebie. Staliśmy tak razem skonsternowani aż do sali wszedł Strucker otoczony żołnierzami i lekarzami.
-Witam zgromadzonych bardzo serdecznie!- rozpoczął donośnym głosem Baron.- Dziś przyjrzymy się umiejętnościom walki wręcz obiektu 48! Soldat?- ostatnie pytanie skierował do Zimowego. Ten prawie niewidocznie skinął głową gotowy na rozkaz.
- atakovat', no ne ubivat'! (atakować ale nie zabijać!)- wykrzyknął Strucker po czym usiadł na krześle w bezpiecznej odległości.
  Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować na jego słowa oberwałam mocno w prawy bok. Złapałam się automatycznie za bolące miejsce, za co dostałam pięścią w twarz. Poczułam ciepłą ciecz wypływającą mi z nosa. Zdenerwowana spojrzałam na żołnierza, który zorientował się na jak niskim poziomie są moje umiejętności obrony bądź ataku. Stanął naprzeciwko mnie czekając na ruch z mojej strony. Wytarłam wierzchem dłoni krwawiący nos i kopnęłam przeciwnika w krocze. Cóż, usiłowałam go kopnąć, gdyż w porę chwycił moją stopę i wykręcił ją w drugą stronę zmuszając mnie przy tym do upadku na podłogę. Zanim zdążyłam wstać on kopnął mnie w bok i stanął jedną nogą na moich plecach uniemożliwiając mi podniesienie się z podłogi. Próbowałam się wyrwać, lecz mężczyzna był nadludzko silny.
-Aplodismenty soldat!- krzyknął Strucker, a Zimowy zdjął ze mnie nogę i wyciągnął do mnie rękę chcąc pomóc mi wstać. Zignorowałam jego dłoń i z trudem podniosłam się z ziemi. Obrzuciłam Struckera lodowatym spojrzeniem po czym zaczęłam masować obolały bok.
- A ty dziewczyno- powiedział patrząc mi w oczy.- Idziesz za mną.
Po tych słowach oficer wyszedł z sali, a ja po chwili zawahania ruszyłam za nim, zostawiając resztę zgromadzonych i Zimowego w pomieszczeniu.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

  Szliśmy w milczeniu korytarzami. Patrzyłam cały czas pod nogi bojąc się co mnie czeka. Biorąc pod uwagę, że przed chwilą zostałam powalona na ziemie w niecałą minutę, nie mogło to być nic dobrego. Po chwili doszliśmy do drewnianych drzwi obok których, na ścianie, wisiał panel z klawiszami. Mężczyzna skutecznie zasłonił ciałem cały ekran, abym przypadkiem nie zapamiętała kodu do tego pomieszczenia. Owym pokojem okazał się gabinet Struckera. Gestem dłoni wskazał mi krzesło na przeciwko biurka, a sam usiadł w wygodnym fotelu po drugiej stronie. Posłusznie usiadłam na wskazanym przez niego miejscu i wbiłam wzrok w jego zimne oczy.
- Zawiodłaś mnie obiekcie 48- rzekł z udawanym smutkiem mężczyzna.
- Mam na imię Alex- szepnęłam prawie bezgłośnie, lecz nie umknęło to uwadze Struckera. Na moje słowa zerwał się z krzesła waląc dłonią o biurko.
- Tutaj jesteś tylko numerem! W dupie mam jak się nazywasz, dla mnie jesteś tylko zwykłym żołnierzem i będę cię traktował jak zwykłego żołnierza. Nie ma żadnych taryf ulgowych dla gówniarzy!- krzyczał Strucker.- Chociaż gdybyś okazała jakąkolwiek skruchę związaną z twoją porażką może bym zmienił podejście- syknął patrząc mi głęboko w oczy. Wkurwiona zerwałam się z miejsca i kierowana emocjami krzyknęłam:
- Właśnie kazałeś pobić dziecko wyszkolonemu żołnierzowi! Nie będę okazywać żadnej jebanej skruchy!
  Po tych słowach mężczyzna wyjął z kieszeni walkie talkie i westchnął coś po rosyjsku. Nie musiałam długo czekać. Po chwili w pokoju pojawili się ci sami żołnierze co przyprowadzili mnie do sali treningowej. Zakuli moje ręce w kajdany i zaprowadzili do nieznanego mi wcześniej pomieszczenia. Moim oczom ukazały się dwa łańcuchy z kajdanami zwisające z sufitu. Gdy zorientowałam się co mnie czeka zaczęłam się wyrywać i płakać. Niewzruszeni nagłym wybuchem emocji żołnierze zakuli mnie we wcześniej wspomniane kajdanki i stanęli pod drzwiami. Po chwili do środka wszedł Strucker i jakiś nieznajomy. Kątem oka zobaczyłam nóż w ręku obcego mężczyzny. Moje oczy wypełniły się łzami, nie byłam w stanie ich powstrzymać przed wypłynięciem na policzki.
- Teraz to się boisz co?- zapytał z przekąsem Strucker.- Może to cię oduczy pyskowania, a nauczy dyscypliny.
Po tych słowach uśmiechnął się chytrze i podszedł bliżej. Stał przede mną wpatrując się w moją twarz, nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Czułam jak analizuje każdy milimetr mojej buzi, każdy malutki ruch. Po chwili podszedł do mnie tamten nieznajomy, podniósł moją bluzkę ukazując brzuch i zaczął po nim delikatnie jeździć nożem. Byłam sparaliżowana przez strach. W każdej chwili mógł wbić przedmiot i wykrwawić mnie na śmierć. Łzy nie przestawały płynąć, a każdy mięsień mojego ciała się napiął, gotów do ataku. Wiedziałam, że nie mogę nic zrobić. Nawet jakbym wyrwała się z łańcuchów to i tak byłam otoczona żołnierzami z bronią palną. Jeden celny strzał i jestem martwa. Zacisnęłam powieki gotowa na najgorsze. Nagle nóż się zatrzymał nad moim biodrem. Poczułam jak zimny metal przebija się przez skórę robiąc sporą, poziomą kreskę. Krzyknęłam z bólu i nieświadomie wyrwałam ręce z łańcuchów łapiąc się za rozcięte miejsce. Klęczałam na ziemi uporczywie ścierając krew z rany.
- Mam nadzieje, że dostałaś nauczkę. A to dopiero początek, uwierz, może być dużo gorzej. To tylko ostrzeżenie, liczę, że nie będę zmuszony powtarzać takich czynności- wycedził Strucker i wyszedł z pomieszczenia. Rozstrzęsiona zostałam podniesiona z podłogi i zaciągnięta to swojej celi.

PERFECT SOLDIEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz