Przespałam chyba całą dobę gdyż do
mojej celi znów zawitały promienie słońca. Dzięki malutkiemu, zakratowanemu okienku pod sufitem byłam w stanie kontrolować czas. Wstałam i jak zwykle poszłam pod prysznic, po czym ubrałam się w przygotowane dla mnie ubrania. Na szczęście dostałam czarną, podniszczoną bluzę, która skutecznie zasłaniała poranioną rękę. Po parunastu minutach podano mi śniadanie. Zjadłam w spokoju analizując swoją sytuacje. Z kim będę trenować? Przecież według nich Bucky uciekł, a zwykły żołnierzyk nie da sobie rady. Już niedługo miałam się przekonać na jakie rozwiązanie wpadli. Odprowadzono mnie do sali treningowej gdzie czekał już na mnie Strucker w towarzystwie młodej, brązowowłosej kobiety. Zawiesiłam wzrok na nieznajomej, analizując każdy milimetr jej ciała. Skądś ją znam... musiałam ją kiedyś spotkać.
- Widzę, że z niecierpliwością czekasz aż przedstawię ci twoją nową towarzyszkę. Znamy się już od dawna, lecz została uprowadzona. Na szczęście udało nam się ją odbić. Tak samo jak ty dalej jest w fazie testów. To ja was zostawiam, zapoznajcie się, a ty lepiej się przyłóż albo skończysz gorzej niż wczoraj- ostatnie słowa skierował w moim kierunku razem z lodowatym spojrzeniem. Coś się we mnie zagotowało na myśl o tamtym psychopacie. Zacisnęłam pięści wbijając paznokcie wewnątrz dłoni, próbując się tym samym uspokoić. Gdy Strucker opuścił pomieszczenie przeniosłam wściekły wzrok na dziewczynę obok.
- Jestem Wanda- przedstawiła się z lekkim uśmiechem wyciągając dłoń w moim kierunku. Czy przypadkiem Wanda Maximoff i jej brat bliźniak nie uciekli z tej bazy razem z Avengers? Ahh przecież jej brat nie żyje... ale ona powinna być w bazie Avengersow trenując z Kapitanem Ameryką i resztą „bohaterów". Chyba za długo się nie odzywam, czas coś odpowiedzieć.
- Alex- powiedziałam ściskając rękę kobiety.- Czy mogę o coś zapytać?- dodałam niepewnie puszczając jej dłoń.
- Jasne- odparła.
- Jak to się stało, że tu jesteś?
- Oh...- zamyśliła się kobieta spuszczając wzrok.- Po pokonaniu Ultrona i treningach z Rogersem pojechałam na swoją pierwszą misje. Coś poszło nie tak i mnie złapali... oczywiście nie mają pojęcia, że współpracowałam z Avengers. Wytłumaczyłam im, że mnie porwano i zmuszono do walki po stronie „dobra". Wcisnęłam im kit, że uciekłam do Afryki aby mnie nie znaleziono i pomieszkiwałam w opuszczonych budynkach aż w końcu natknęłam się na Steve'a walczącego z Hydrą. Pozwoliłam im się zabrać, wiedziałam że mając mnie zostawią resztę w spokoju... Oczywiście wiem, że w tej sali są mikrofony, ale Strucker nie zdążył jeszcze dojść do swojego gabinetu. Najpierw musi się zająć zepsutą łazienką.
- Co?- zdziwiłam się widząc chytry uśmiech na jej twarzy.
- Być może rozwaliłam po drodze łazienkę w celu uzyskania czasu na rozmowę z tobą.
- Sprytnie.
- Dziękuje- odpowiedziała kobieta robiąc elegancki ukłon.
- Widziałaś Bucky'ego?- zapytałam najciszej jak umiałam obawiając się, że jednakowoż Strucker nas słyszy.
- Jest tutaj?!- niemal krzyknęła Wanda.
- Cii!- skarciłam ją nerwowo się rozglądając.- Myślą, że uciekł ale jest tutaj w przebraniu jednego z agentów. Ma plan ucieczki, który zrealizujemy w trakcie następnej misji, pomożesz nam?- zapytałam ze słyszalną nadzieją w głosie.
- Z przyjemnością- odpowiedziała dziewczyna.- A skąd ty go znasz?- dopytała po chwili zastanowienia.
- Trenował mnie od początku mojego pobytu tutaj- odparłam jakby to była najoczywistsza oczywistość.
- Ma to sens... pare miesięcy temu go porwali w trakcie misji z Romanoff...
- Od kiedy tu jesteś?- zapytałam przerywając jej rozmyślania.
- Wydaje mi się, że od paru dni, może tygodnia- odparła wzruszając ramionami.- Wczoraj powiedzieli mi o tobie i o moim zadaniu. Mam cię przygotować na najbliższą misje, w trakcie której planujecie ucieczkę.
- W sumie nawet nie wiem czy wezmę w niej udział, po ostatniej akcji jaką odwaliłam chyba stracili resztkę zaufania do mojej osoby- westchnęłam.
- Chodzi o tamtą ucieczkę?- dopytała Wanda podnosząc jedną brew.
- Tak...
- Co ci zrobili?- zapytała z powagą w głosie. W odpowiedzi zdjęłam bluzę odsłaniając zranioną rękę oraz podwinęłam lekko bluzkę pokazując pare siniaków i krwiaków.
- O Boże- zachłysnęła się Wanda zasłaniając dłonią usta. Od razu opuściłam bluzkę, a bluzę rzuciłam w kąt sali.
- Romanoff ma taki sam symbol- szepnęła kobieta przyglądając się klepsydrze.
- Co to oznacza?- zapytałam zaciekawiona nową informacją.
- Nie wiem dokładnie, ale Hydra zrobiła jej taki tatuaż. Wydaje mi się, że ma to coś wspólnego z pająkiem, czarną wdową. Może chcą abyś była jej następczynią?- myślała głośno Wanda.
- Z tego co wiem, w projekcie czarna wdowa, dziewczyny musiały ze sobą rywalizować. A ja jestem tutaj sama- zdziwiłam się.
- Skąd wiesz, że nie rywalizowałaś?- zapytała podejrzliwie dziewczyna.- Może nie wiedziałaś, że bierzesz udział w jakiejś rywalizacji... Czy przed porwaniem miałaś jakąkolwiek styczność z tą organizacją?
- Zabili mojego ojca, po czym nieudolnie upozorowali samobójstwo- odpowiedziałam zimnym tonem.- Może od tamtego momentu mnie obserwowali? Albo jeszcze wcześniej... po prostu chcieli sprawdzić moją reakcje na śmierć jedynego członka rodziny jakiego znałam- po tych słowach poczułam jak łzy mi napływają do oczu. Tęskniłam za nim każdego dnia, tak samo jak za mamą. Nie wytrzymałam natłoku myśli i emocji, pozwoliłam łzom wypłynąć. Poczułam delikatne dłonie kobiety, zamykające mnie w lekkim uścisku. Oparła policzek na czubku mojej głowy, głaszcząc mnie przy tym kojąco po plecach. Po chwili odwzajemniłam gest wtulając się w zgłębienie jej szyi. Stałyśmy tak dobre pare minut. Wanda czekała cierpliwie aż przestane płakać i sama się od niej odsunę. Dawno nie poznałam tak empatycznej osoby... potrzebowałam czułości po dwóch miesiącach w tym piekle. Gdy łzy przestały płynąć odsunęłam się od kobiety, wycierając mokre policzki.
- Dziękuje- szepnęłam lekko się uśmiechając.
- Nie dziękuj- zaśmiała się cicho.- Słyszałam, że potrafisz posługiwać się nadprzyrodzoną siłą, pokażesz?- zapytała podświetlając swoje palce na czerwono.
- Uruchamia się tylko gdy jestem bardzo zestresowana- odparłam zrezygnowana.
- Spróbuj ją przywołać- zaproponowała Wanda.- Zamknij oczy i skup się na swojej energii, skumuluj ją w jednym miejscu, może w dłoniach?
- Spróbuje- zawahałam się po czym zgodnie z poleceniem zamknęłam oczy i lekko zacisnęłam dłonie w pięści. Wyobraziłam sobie całą zgromadzoną we mnie energię i przeniosłam ją na ręce. Czułam jak płynie po moim ciele w kierunku dłoni.
- Udało się!- krzyknęła podekscytowana Wanda.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na otoczone błękitną mgłą dłonie.
- Nie przestawaj!- powiedziała dobitnie, przyglądając się powoli otaczającej mnie niebieskiej aurze. Skupiłam swoje myśli na dłoniach i błękitnej sile. Nagle poczułam ogarniający mnie chłód. Wzdrygnęłam się pod wpływem niskiej temperatury mojego ciała. Im zimniej mi było, tym większą czułam siłę. Poczułam jak moje nogi odrywają się od ziemi. Spojrzałam w dół na niebieską mgłę, która unosiła mnie w górę. Przeniosłam przerażone spojrzenie na Wandę, która w odpowiedzi również się uniosła.
- Robisz ogromne postępy!- ucieszyła się widząc jak duży jest mój potencjał.- Widzisz tamtą ścianę?- zapytała wskazując palcem przed siebie. Odwróciłam głowę w stronę owej ściany.
- No widzę- stwierdziłam nie wiedząc o co jej chodzi.
- Rozwal ją- poleciła.
- Jak?!- krzyknęłam zdezorientowana
- Swoją energią, dasz rade!- odkrzyknęła Wanda szeroko się uśmiechając. Ponownie odwróciłam się w stronę ściany, jednocześnie walcząc o utrzymanie równowagi w powietrzu. Uniosłam rękę przed siebie celując dłonią w beton. Snob błękitnego światła uderzył w mur robiąc spore wgłębienie.
- Brawo!- zachwyciła się dziewczyna.
- Co teraz?- zapytałam zadowolona.
- Spróbuj uformować konkretny kształt za pomocą energii.- poleciła Wanda tworząc nad swoją dłonią czerwoną kule, którą po chwili rzuciła w moją stronę. Figura rozpadła się po dotknięciu niebieskiej bariery utworzonej w celach ochronnych.
- Wow, co to za substancja?- zdziwiła się Wanda widząc jak utworzona przez nią kulka znika.
- Działa trochę jak bariera ochronna- wyjaśniłam z lekkim śmiechem.
- Okej, wracajmy na ziemie- oznajmiła kobieta lądując bezpiecznie na nogach.
- Jak?!- zapytałam zdając sobie sprawę, że nie potrafię tego zrobić.
- Wycisz się i wyobraź sobie, że powoli opadasz na ziemie.
- Się robi- odpowiedziałam ironicznie zamykając oczy. Postarałam się o niczym nie myśleć, jedynie skupić się na bezpiecznym lądowaniu. Czułam jak wytworzona przeze mnie energia rozpływa się w powietrzu. Po chwili upadłam na twardą podłogę.
- Ała, to bolało- wysapałam podnosząc się z ziemi i pocierając bolącą głowę. Wanda natomiast nie mogła powstrzymać śmiechu widząc jak spadam na twarz. Stanęłam z obrażoną miną i założonymi rękami czekając aż się uspokoi. Nie byłam w stanie tak długo udawać złą i również zaczęłam się śmiać.
- Jestem z ciebie dumna- oznajmiła Wanda obejmując mnie ramieniem. Jestem z ciebie dumna... kiedy ostatnio usłyszałam podobne zdanie? Od śmieci ojca otrzymuję tylko ciągłą krytykę. Odwzajemniłam uśmiech patrząc w błękitne oczy dziewczyny.~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Ćwiczyłyśmy jeszcze pare dobrych godzin zanim do pomieszczenia nie wszedł Strucker i paru żołnierzy.
- Widzę, że dobrze się spisujesz- rzekł surowym tonem mężczyzna.- Jak jej idzie?- pytanie skierował do uśmiechniętej Wandy.
- Świetnie- odpowiedziała klepiąc mnie lekko po ramieniu.- Jutro kolejny trening?
- Najprawdopodobniej- odparł Strucker przyglądając się mojej sylwetce.- Czemu masz sine palce?- zapytał po chwili. Spojrzałam na swoje lekko zsiniałe dłonie.
- Ni-nie wiem- zająknęłam się oglądając kończyny ze wszystkich możliwych stron.- Przed chwilą wszystko było z nimi okej.
- Gdy celowo używa mocy jej organizm się wychładza- wyjaśniła Wanda przyglądając się mojemu ciału.- Stwierdziłam, że to nic groźnego, skutek uboczny.
- Nie ty jesteś od stwierdzania takich rzeczy- warknął Strucker.- Vyzvat' vracha! (wezwać lekarza!)- krzyknął do żołnierzy. Po paru minutach do sali dołączył dobrze mi znany doktor.
- Co się stało?- zapytał poprawiając okrągłe okularki.
- Zmierz jej temperaturę- polecił Strucker. Lekarz wyjął termometr z apteczki i poprosił abym włożyła go pod pachę. Po około minucie zaczął pikać. Wyjęłam go i podałam doktorkowi.
- O matko... ni-nie jest ci zimno?- zdziwił się lekarzyna nie odrywając oczu od termometru.
- Ile?- zapytałam niepewnie.
- 28,5°C- odpowiedział sam nie wierząc w to co mówi.
- Czy to w ogóle możliwe?!- krzyknął Strucker dalej analizując moje ciało.
- Nie jest mi wcale zimno- stwierdziłam lekko wzruszając ramionami.
- Nawet nie ma gęsiej skórki- rzekł zszokowany lekarz.- Jedynie te fioletowawe palce mnie martwią.
- Na dłoniach skupiłam całą energię- odpowiedziałam dalej myśląc czy teza Wandy ma sens.
- Mówiłam, jej moc to wywołuje- wzruszyła ramionami kobieta.
- Im zimniejsza jestem, tym więcej mam siły- zamyśliłam się na głos.
- Skoro to nic groźnego to odprowadźcie ją do celi, jutro kolejny trening- polecił Strucker wychodząc z pomieszczenia.
Przed zaśnięciem bawiłam się niebieską energią, tworząc z niej różne kształty. Czułam jak z mojego ciała uchodzi ciepło, z każdym ruchem błękitnej poświaty. Nie czułam się źle, nawet nie było mi zimno. Po prostu czułam jak temperatura wewnątrz mnie się obniża. Za pomocą niebieskiego palca wyryłam w ścianie symbol klepsydry, napełniając jej kontur niebieskim światłem. Nie wiedziałam, że owa energia jest w stanie utrzymać się bez mojej pomocy. W taki o to sposób na ścianie pojawiła się podświetlona klepsydra. Ucieknę stąd... nie będę kolejną rosyjską, czarną wdową. Pomyślałam, przyglądając się symbolowi, aż zasnęłam.

CZYTASZ
PERFECT SOLDIER
ФанфикBól- tak opisałabym moje życie jednym słowem. Ból, walka i zemsta- to już bardziej rozwinięty opis. Hydra mnie porwała i zmusiła do zmiany w bezduszną maszynę. Od tego czasu wszystko się zmieniło, cały świat stanął do góry nogami. Tylko, jak to na...