Dla bezpieczeństwa utworzyłam naokoło siebie barierę i pobiegłam w stronę hałasów. Po chwili ujrzałam kilku nieznajomych agentów walczących z Natashą. Rzuciłam niebieską kulą w dwóch zwracając tym samym uwagę reszty z nich. Romanoff wykorzystała ich dezorientacje, zabrała każdemu broń i zastrzeliła.
- Wanda miała błędne informacje, jak widzisz już tu są, biegnę znaleźć resztę i ich ostrzec- krzyknęłam kierując się do laboratorium, w którym lubił przesiadywać Tony. Wbiegłam do pomieszczenia widząc jak Stark majstruje coś przy hologramach.
- Tony, Hydra już tu jest!- krzyknęłam stając w drzwiach. Mężczyzna podniósł na mnie zdziwiony wzrok.
- Myślałem, że będą dopiero po 6!- odpowiedział wyłączając sprzęt.
- Wanda dostała błędne informacje, ubieraj się w zbroje i pomóż Natashy- poleciłam wybiegając z pokoju. Na korytarzu ujrzałam leżącego agenta, a obok znajomą tarcze. Po chwili zza rogu wybiegł Steve, podniósł swoją ulubioną broń i obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Wszyscy są cali?- zapytałam zerkając na martwego agenta.
- Na szczęście tak, Romanoff i Wilson walczą z resztą żołnierzy, a Vision stara się zhakować system w ich samolocie aby nie mogli odlecieć- odpowiedział Rogers rozglądając się po korytarzu.- Co z Tonym?
- Jak zawsze gotowy- usłyszałam za sobą metaliczny głos dochodzący ze zbroi Starka.
- Tony, idź pomóż Natashy i Samowi. Alex, chodź ze mną- polecił Steve biegnąc w stronę windy. Ruszyłam za mężczyzną dalej utrzymując otaczającą mnie barierę.
- Po co mamy wsiadać do windy!?- zdziwiłam się stając obok wciskającego przycisk blondyna.
- To jedyna droga do podziemnego magazynu- wytłumaczył wchodząc do szklanego pomieszczenia. Winda ruszyła w dół. Obejrzałam się za siebie widząc strzelających agentów Hydry na dworze. Kuźwa ile ich jest! Wysiedliśmy na poziomie -2, ruszyłam za Stevem w kierunku ogromnych drzwi na końcu ciemnego korytarza. Mężczyzna przyłożył kciuk do panelu odczytującego linie papilarne i weszliśmy do ogromnego magazynu.
- Po co tu przyszliśmy?- zapytałam błądząc między półkami.
- Po broń, łap- odpowiedział rzucając w moją stronę pistolet. Złapałam przedmiot oglądając go dokładnie.
- Musimy to dostarczyć Natashy i Samowi. Miałem po to przyjść zanim Hydra nas zaatakuje, ale cóż- dodał Steve rzucając mi drugi, trochę większy pistolet. Schowałam oba do kieszeni mojego płaszcza i ruszyłam za Rogersem do wyjścia. On natomiast trzymał w ręku tarcze, pudło z nabojami i innymi karabinami. Nagle poczułam niemiłosierny ból w okolicy brzucha. Chwyciłam z całej siły prawy bok uciskając krwawiącą ranę. Upadłam na kolana zdając sobie sprawę, że zostałam postrzelona. Gdy wchodziłam do magazynu, uznałam, że nic mi tu nie grozi i nie muszę utrzymywać powłoki. W tym momencie uciskałam jedną ręką krwawiącą ranę, a drugą utworzyłam błękitną tarcze. Podniosłam wzrok w stronę, z której nadleciał pocisk i ujrzałam Bucky'ego w masce zasłaniającej pół twarzy. Zerknęłam na Steve'a, który mierzył do mężczyzny z broni.
- Steve, to Bucky!- krzyknęłam po czym jęknęłam z bólu, czując jak tracę coraz więcej krwi. Po chwili usłyszałam pare strzałów. Ponownie spojrzałam na Zimowego, który w tamtym momencie walczył z Kapitanem. Zacisnęłam pięści i wstałam dalej uciskając ranę. Na szczęście mój organizm automatycznie utworzył nową barierę ochronną, więc nie musiałam już utrzymywać błękitnej tarczy. Stanęłam w bezpiecznej odległości i przewróciłam Bucky'ego na ziemie.
- Steve, idź daj im broń. Ja się zajmę Barnesem- poleciłam rzucając w jego stronę dwa pistolety. Kątem oka zauważyłam jak mężczyzna powoli podnosi się z ziemi. Szybkim ruchem posłałam w jego stronę cztery niebieskie kule, oplatając jego dłonie i stopy oraz przycisnęłam go do ziemi. Rogers widząc unieruchomionego Barnesa, podniósł karton wraz z bronią i wybiegł z magazynu kierując się do windy. Czułam, że długo nie wytrzymam, gdyż Bucky był niezwykle silny, a ja ranna. Odczekałam dziesięć sekund zakładając, że w tym czasie Steve zdąży wejść do windy i puściłam Bucky'ego. Mężczyzna zerwał się na równe nogi obrzucając mnie wściekłym spojrzeniem. Wiedziałam, że nie jest w stanie zrobić mi krzywdy przez otaczającą mnie powłokę. Zaczął atakować niebieską barierę, a ja dwoma rękoma uciskałam krwawiące miejsce.
- Bucky... Bucky to ja, Alex- szepnęłam ledwo łapiąc oddech. Z każdym jego atakiem, robiłam krok w tył aż w końcu poczułam za sobą ścianę. Mężczyzna nie odpuszczał, zawzięcie walczył z powłoką.
- Bucky, przestań!- powiedziałam ze złością czując, jak tracę siłę. Żołnierz ignorował moje słowa, miał zadanie do wykonania. Nic innego się dla niego nie liczyło.
- To ja, Alex. Hydra też mną manipulowała, ale ty mnie uratowałeś. Ty, czyli James Buchanan Barnes!
- Zamknij się!- warknął mężczyzna kopiąc z całej siły w barierę, która lekko się wygięła.
- Błagam cię, ocknij się!- krzyknęłam przełykając łzy.- Bucky, walczyłeś w czasie 2 wojny światowej, porwała cię Hydra... Steve. Steve Rogers to twój przyjaciel!- mówiłam dalej nie zbaczając na powoli znikającą powłokę. Obraz rozmazywał mi się przed oczami, traciłam przytomność pod wpływem utraty krwi. Jednakże po wypowiedzeniu imienia jego przyjaciela, przestał mnie atakować. Odsunął się patrząc w bok. Widziałam w jego oczach, jak próbuje sobie przypomnieć. Zsunęłam się po ścianie na ziemię odchylając głowę do tyłu. Ledwo żyłam. Ostatkiem sił zerknęłam na mężczyznę, uśmiechnęłam się i odpłynęłam w głęboki sen.~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
- Alex? Alex słyszysz mnie?- dobiegł do mnie głos Steve'a, potrząsającego moim korpusem. Uchyliłam powieki rozglądając się po magazynie. Zerknęłam na swoją ranę, która dalej krwawiła. Szumiało mi w uszach, a obraz się rozmazywał.
- Biodro- szepnęłam zaciskając powieki i odsłaniając ranne miejsce, które zasłaniał płaszcz.
- O mój Boże, nie widziałem tego... Tony? Tony zgłoś się- powiedział przerażony Steve. Po chwili ciszy usłyszałam głos Starka w słuchawce blondyna:
- Co się dzieje? Znalazłeś ją?
- Jest ranna, straciła dużo krwi- wyjaśnił blondyn, odkładając tarcze na bok i klękając obok mnie, aby uciskać ranę. Syknęłam z bólu, czując jak mężczyzna zaciska ręce na moim biodrze.
- Jesteśmy w magazynie, przyjdź tutaj jak najszybciej z jakąś apteczką- polecił Rogers.
- Zaraz będę- usłyszałam odpowiedź Tony'ego.
- Spokojnie, udało nam się ich pokonać- uspokoił mnie Steve, wyczuwając moją ciekawość.- Bucky'ego zamknęliśmy w izolatce, powoli odzyskuje świadomość. Na szczęście dałaś rade go opanować, dlatego cię nie zabił.
Po paru minutach, które w moim odczuciu trwały godzinę, do magazynu wleciał Tony. Wylądował obok mnie, zdejmując maskę i hełm zbroi.
- Friday, zbadaj ją- polecił sztucznej inteligencji.
- Rana postrzałowa nad prawym biodrem w okolicy brzucha, straciła dużo krwi. Funkcje życiowe na razie w normie, wymagana operacja- usłyszałam kobiecy głos.
- Dzwoń do Fury'ego, potrzebujemy chirurga- polecił Tony, a na jego głowie ponownie pojawiła się zbroja.- Zaniosę cię do sali operacyjnej, dobrze?- zapytał Stark podnosząc mnie z ziemi. Kiwnęłam lekko głową zamykając oczy. Czułam jak wzbijamy się w powietrze lecąc do windy. Podjechaliśmy pare pięter, po czym Tony leciał przed korytarze do części szpitalnej. Po chwili wylądował i położył mnie na niewygodnym łóżku.
- Wytrzymaj jeszcze trochę, zaraz będzie po wszystkim- uspokajał mnie metaliczny głos mężczyzny, który w tym samym czasie podłączał różne kabelki w maszynach i przyklejał do mojego dekoltu elektrody. Uchyliłam lekko powieki widząc jak z jego zbroi wylatują malutkie drony kierujące się w moją stronę.
- Spokojnie, one przeanalizują twoją ranę i zabezpieczą ją aż do przyjazdu lekarzy- wyjaśnił mężczyzna wychodząc ze zbroi i siadając na krześle obok mnie. Pare chłodnych droidów wylądowało na moim ciele, tworząc hologramową siatkę naokoło rany. Na szczęście to powstrzymało krwawienie dając mi chwile spokoju. Zamknęłam ponownie oczy starając się uspokoić. Wiedziałam, że jestem w dobrych rękach, że nie umrę. Stark poklikał coś jeszcze w maszynach obok mnie i do moich uszu dobiegło równomierne pikanie.
- Podłączyłem cię, aby kontrolować twój puls. Na razie jest okej, ale nic więcej nie zrobie dopóki ludzie pirata nie przyjadą- westchnął Tony przecierając oczy. Po chwili dołączyli do nas Steve i Natasha.
- Co z nią?- usłyszałam kobiecy głos, zapewne należący do Romanoff.
- Stabilna- odparł krótko Tony opierając się na łokciu o moje łóżko. Posłałam kobiecie delikatny uśmiech, starając się ją uspokoić. Tak naprawdę próbowałam uspokoić samą siebie. Bałam się.
- Za 15 minut będą tu lekarze- zapewnił Steve opierając się o ścianę obok drzwi.- Może podaj jej znieczulenie?
- Nie mogę, bo jeszcze zrobią mi awanturę, że robię coś bez ich zgody- westchnął zirytowany Stark. Nie byłam w stanie kontrolować czasu, jaki tak naprawdę upłynął przed przybyciem lekarzy.
- Wreszcie!- sapnął Tony wstając z krzesła.
- Przybyliśmy najszybciej jak to możliwe- usłyszałam odpowiedź obcego mężczyzny.- Proszę was o opuszczenie sali, będziemy ją operować.
- Cóż, po ostatniej akcji z waszą lekarką wole zostać i kontrolować sytuacje- oznajmił Steve nie ruszając się z miejsca.
- Może lepiej ja zostanę, przynajmniej ja wiem w jaki sposób „kontrolować sytuacje"- odpowiedział Stark podchodząc do mnie i siadając z powrotem na krześle.
- Niech będzie, ale reszta wychodzi- westchnął lekarz zakładając rękawiczki i wyjmując strzykawkę z jakimś płynem.
- Musimy cię znieczulić i uśpić- oznajmił podwijając rękaw mojego płaszcza. Popsikał czymś skórę i wbił igłę ze środkiem nasennym.
- Co to za metalowe kulki?- zapytał lekarz widząc droidy Starka.
- Uciskały i zabezpieczały jej ranę, żeby nie umarła przed waszym przyjazdem- odpowiedział Stark wstając z krzesełka i podchodząc do swojej zbroi.
- Friday, zabierz drony i odnieś zbroje do pracowni technicznej- polecił Tony klepiąc po plecach metalową sylwetkę.
- Tak jest szefie- odpowiedziała sztuczna inteligencja, a droidy wróciły na swoje miejsce. Ku mojemu zdziwieniu zbroja sama wyszła z pomieszczenia. Zerknęłam na Starka, który zaśmiał się na widok mojej zdziwionej miny. Po chwili poczułam fale zmęczenia i zamknęłam oczy.

CZYTASZ
PERFECT SOLDIER
FanfictionBól- tak opisałabym moje życie jednym słowem. Ból, walka i zemsta- to już bardziej rozwinięty opis. Hydra mnie porwała i zmusiła do zmiany w bezduszną maszynę. Od tego czasu wszystko się zmieniło, cały świat stanął do góry nogami. Tylko, jak to na...