~19~

2.3K 115 5
                                        

  Uchyliłam oczy rozglądając się po dobrze mi znanej sali szpitalnej. Czułam się o wiele lepiej niż pare godzin temu. Rozprostowałam stawy i usiadłam opierając plecy o poduszki. Dopiero wtedy zauważyłam śpiącego na krześle obok mojego łóżka Steve'a. Uśmiechnęłam się na ten widok i szturchnęłam go lekko. W odpowiedzi poprawił się w krzesełku opierając głowę o ścianę za nim. Zaśmiałam się cicho, po czym zadecydowałam, że pójdę do kuchni aby coś zjeść. Cóż, niestety byłam podłączona do kroplówki i maszyny badającej tętno, więc nie miałam za bardzo możliwości wstania. Westchnęłam głośno opierając się o poduszkę. Po chwili do sali wszedł lekarz z jakąś teczką i długopisem.
- Oh! Już się obudziłaś- zdziwił się podchodząc do łóżka.
- Co? O, dzień dobry- wymamrotał budzący się blondyn.
- Jak się czujesz Alex?- zapytał lekarz spisując coś z ekranu obok mnie.
- Dobrze, naprawdę dobrze- odparłam z uśmiechem.- Co z Bucky'm?- zapytałam spoglądając na Steve'a.
- Nie wiem szczerze mówiąc... siedzę tu od paru godzin pilnując ciebie- odpowiedział Rogers zamyślając się.- Pójdę sprawdzić- dodał wstając z krzesła i wychodząc z sali.
- Dobrze, że się lepiej czujesz- powiedział doktor nawiązując do mojej wcześniejszej odpowiedzi.- Wszystko jest w normie, odpoczywaj. Sądzę, że już jutro będziesz mogła wrócić do swojego pokoju.
- Dziękuje- odpowiedziałam uśmiechając się do wychodzącego lekarza. Nie miałam pojęcia co robić. Jedyną, ciekawą opcją był sen albo rozmowa. Tyle, że jestem tutaj sama, a przed chwilą się obudziłam. Zdjęłam z siebie kołdrę, aby zobaczyć rezultat operacji. Na prawym boku przyklejono sporych rozmiarów plaster, a pod niego wepchnięto najprawdopodobniej gazy z jakimś środkiem. Jęknęłam cicho dotykając delikatnie włókna opatrunku.
- Alex?- usłyszałam Tony'ego stojącego w drzwiach.- Masz gościa.
   Po tych słowach do sali niepewnie wszedł Bucky. Na jego widok moje oczy się rozpromieniły, a na ustach zawitał uśmiech.
- Tak bardzo cię przepraszam- szepnął mężczyzna podchodząc bliżej.
- Weź przestań- uciszyłam go machając ręką i przykrywając brzuch kołdrą.- Cieszę się, że jesteś. Chodź tu do mnie!- dodałam wyciągając przed siebie ręce. Bucky uśmiechnął się z ulgą i przytulił mnie mocno. Po paru długich sekundach odsunął się i usiadł na łóżku analizując każdy szczegół na mojej twarzy.
- Nie patrz tak na mnie- zaśmiałam się patrząc na jego ręce.
- Przepraszam, po prostu martwiłem się o ciebie- odpowiedział cicho.- W końcu postrzeliłem cię w brzuch...
- Ważne, że teraz już jest okej- przerwałam mu nie chcąc aby znów się obwiniał.- Pamiętasz cokolwiek z pobytu w ich bazie?- zapytałam przenosząc wzrok na jego błękitne tęczówki.
- Niewiele...- westchnął z namysłem.- Na szczęście nie wyprali mi pamięci, tylko uruchomili tryb zabójcy. Byłem tam 2 dni zanim przyleciałem tutaj.
- A co z Wandą?- spytałam obawiając się najgorszego.
- Nie spotkałem jej ani razu... co jakiś czas czułem tylko dziwne kłucie w głowie. Trochę jakby ktoś starał się wejść do mojego mózgu, ale nie mógł- zamyślił się Bucky.
- Mówiła mi, że starała się do ciebie dotrzeć- odpowiedziałam kładąc swoją dłoń na jego.
- Czekaj, czekaj... rozmawiałyście?- zdziwił się mężczyzna.
- Opanowała nową umiejetność telepatii- wyjaśniłam.- Potrafi przekazywać tobie swoje myśli i słowa. W ten sposób ostrzegła mnie przed waszym atakiem i w ogóle... ja odpowiadałam jej na głos, co pewnie z boku wyglądało dziwnie- zaśmiałam się na to wpomnienie.
- Pewnie Zimowy Żołnierz nie pozwalał jej wejść do mojej głowy- doszedł do wniosku Bucky.
- Muszę do jutra wyzdrowieć, aby zacząć planować, jak ją odbić- powiedziałam ściskając jego dłoń.
- Z jej umiejętnościami i bez balastu w postaci mojej osoby, może uciec sama- zaśmiał się Bucky głaszcząc mnie uspokajająco po dłoni.
- Dowiedzieli się, że przekazywała mi informacje. Zakuli ją i zamknęli w jakiejś celi przez co nie ma jak używać swoich mocy. Może jedynie czytać im w myślach, nic więcej- wyjaśniłam głośno wzdychając. Siedzieliśmy chwile w ciszy analizując moje słowa.
- Powiedziałaś o tym komukolwiek?- spytał patrząc mi w oczy.
- Jeszcze nie- przyznałam puszczając jego dłoń.- Czuje się dobrze, pójdę do konferencyjnej, a ty zawołasz tam resztę?- zaproponowałam podnosząc się z łóżka i odpinając elektrody z klatki piersiowej.
- Jesteś pewna, że dasz rade?- spytał mężczyzna przyglądając się kabelkom.
- Jestem pewna- odparłam zakładając buty.
- Pójdę powiedzieć temu lekarzowi, że idziesz- oznajmił Bucky wychodząc z pomieszczenia.
- Okej- odpowiedziałam chwytając metalowy stojak na kroplówkę. Na szczęście miał kółka, więc mogłam bez problemu zabrać go ze sobą.

PERFECT SOLDIEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz