~24~

1.6K 88 5
                                    

  Chodziłam ostrożnie po bazie szukając kuchni. Co jakiś czas słyszałam kroki agentów albo jakieś rozmowy, wtedy zmieniałam trasę. W końcu znalazłam upragnione pomieszczenie. Rozejrzałam się po sporych rozmiarów kuchni, po czym otworzyłam drzwi i weszłam do dużej zamrażarki, gdzie na półkach stało trochę żywości.  Zapakowałam na wszelki wypadek dwa kawałki mięsa i wyszłam. Zabrałam jeszcze trochę chleba, dwie litrowe butelki wody i jabłko. Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do kuchni. Odwróciłam się gwałtownie w ich stronę widząc dwóch agentów. Mężczyźni automatycznie wyjęli broń, a ja w porę zdążyłam utworzyć tarcze. Odbiłam pare pocisków, mając nadzieje, że inni żołnierze tego nie słyszeli. Wytrąciłam agentom pistolety z rąk, a jednemu z nich skręciłam kark w wyniku czego upadł na ziemie tuż obok przerażonego kompana. Po chwili mężczyzna spojrzał na mnie i podniósł ręce do góry w geście kapitulacji. Wywróciłam oczami i podeszłam do szuflad w celu znalezienia jakiegoś noża. Schowałam ostrze do torby, a następnie podeszłam do zestresowanego żołnierza patrząc mu głęboko w oczy. Musiałam się dowiedzieć jak stąd wyjść. Ćwiczyłam wyszukiwanie konkretnych wspomnień w głowach innych, bo na nic mi umiejętność oglądania jedynie cudzych traum. Po chwili ujrzałam trasę, którą mężczyzna zwykle chodził na warte przy wyjściu. Skupiłam się na korytarzach aby zapamiętać jakieś charakterystyczne punkty i ilość zakrętów. Później wyszłam z kuchni mijając zestresowanego żołnierza. Nie chciałam, aby powiedział komukolwiek o mojej ucieczce więc rozwaliłam klamkę zamykając go tym samym za grubymi, metalowymi drzwiami. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia z bazy. Na szczęście dobrze zapamiętałam drogę i bezproblemowo trafiłam do bramy. Schowałam się za rogiem, gdyż przed wyjściem stało 2 uzbrojonych żołnierzy. Zaświeciłam dłonie i wyrwałam mężczyznom broń rozwalając ją o ścianę. Zanim którykolwiek z nich zdążył zareagować bądź krzyknąć leżeli na ziemi ze skręconymi karkami. Podeszłam do nich aby upewnić się, że nie żyją. Następnie stanęłam przed bramą skupiając na niej całą swoją energię. Po chwili drzwi wyleciały z futryn lądując pare metrów dalej, w śniegu. Poprawiłam torbę na ramieniu i zatopiłam stopę w zimnym puchu. Miałam na sobie tylko tshirt, rozdarte jeansy i czerwony, skórzany płaszcz Wandy. Podniszczone trampki nasiąkły zimną wodą przyprawiając mnie o lekki dreszcz. Nagle rozległy się strzały. Odwróciłam głowę w stronę bazy tworząc niebieską tarcze i odbijając trzy pociski wystrzelone przez Struckera. Jebany się nie wykrwawił, pomyślałam rzucając w niego swoją tarczą. Upadł na ziemie pod wpływem siły jakiej użyłam, wykorzystałam to i przykułam jego kończyny do podłogi. Nie oglądając się za siebie ruszyłam biegiem w kierunku pobliskiego lasu. Zaspy śniegu sięgały mi do połowy łydek, wiał silny wiatr, co ograniczało mi widoczność. Na szczęście wśród drzew nie wiało aż tak bardzo. Szybkim krokiem kierowałam się wgłąb puszczy co jakiś czas zerkając za siebie. Bałam się, że jacyś agenci ruszą za mną. Po parunastu minutach ciężkiej wędrówki oparłam plecy o pobliskie drzewo. Torba, którą przewiesiłam przez prawe ramie była strasznie ciężka. Zrzuciłam ją z siebie przez co zatopiła się w śniegu. Obejrzałam się jeszcze raz za siebie i zamknęłam oczy. Musiałam jakoś powiadomić Wandę o swojej ucieczce i poprosić o pomoc. Po chwili stałam w bezkresnej pustce widząc w oddali sylwetkę kobiety. Ruszyłam zdeterminowana w jej stronę. Wanda! Potrzebuje pomocy! krzyknęłam zbliżając się. Kobieta odwróciła się w moją stronę, a na jej twarzy zawitał uśmiech. Podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Odwzajemniłam gest czując jak emanuje ciepłem i ulgą. Odsunęłam się od kobiety i spojrzałam jej głęboko w oczy. Udało mi się uciec z bazy, jestem w jakimś lesie paręnaście minut na zachód od wyjścia. Mam trochę jedzenia i wody, dam radę góra 2 dni przez ten ziąb. Musicie tu po mnie przylecieć. Na moje słowa jednocześnie spoważniała i się ucieszyła. „Lecę powiedzieć Steve'owi, wykombinujemy coś. Skontaktuje się z tobą jak ustalimy  co i jak, spróbuj dotrzeć do jakiegoś charakterystycznego punktu albo polany." Poleciła kobieta cofając się. Po chwili otworzyłam oczy, a moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Zaczynałam marznąć. Nic dziwnego skoro jestem na Syberii w cienkim płaszczu. Podniosłam wilgotną torbę i ruszyłam w dalszą drogę.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

WANDA
Wybiegłam z sypialni w poszukiwaniu kogokolwiek kto mógłby pomóc. Wiedziałam, że trzeba działać szybko, Alex miała na sobie tylko płaszcz, a na Syberii było wówczas -20 stopni Celsjusza. Weszłam do sali konferencyjnej, gdzie przy stole stali Steve i Natasha.
- Trzeba pomóc Alex!- krzyknęłam opierając rękę o ścianę. Oboje odwrócili się w moją stronę przerywając dyskusje.
- Wiemy, że trzeba jej pomóc. Inaczej aresztuje ją policja- westchnął Steve przecierając twarz.
- Co? O czym ty mówisz?- zdziwiłam się zerkając to na mężczyznę to na kobietę.
- O wybuchu- oznajmiła zdezorientowana Natasha.- A o czym ty mówisz?
- Alex uciekła z bazy na Syberii, trzeba jej pomóc zanim zamarznie na śmierć- odpowiedziałam.- Jaki wybuch?
- Pare godzin temu nastąpił wybuch budynku ONZ, w którym odbywała się konferencja pokojowa...- wyjaśniła Natasha wzdychając.- Byłam tam, zdążyłam wrócić. Zginął między innymi król T'Chaka.
- Policja ma zdjęcia Alex, stojącej pare metrów dalej z podświetloną dłonią. Znają ją, z naszej misji w Nowym Jorku, gdy się poznaliśmy. Nie mam pojęcia kto nas wtedy widział- dodał Steve siadając przy stole.- Jak widać to nie mogła być ona.
- To niemożliwe skoro jest w środku rosyjskiego lasu- oburzyłam się siadając naprzeciwko mężczyzny.- Co zrobimy?
- Trzeba jej pomóc, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć- oznajmił blondyn odchylając się na krześle.
- Steve, nie możemy jej pomóc- zanegowała pomysł Natasha.
- Musimy jej pomóc- oburzyłam się słowami rudowłosej.- Przecież ona tam umrze!
- Owszem, trzeba jej pomóc, ale to nie możemy być my- wyjaśniła kobieta podchodząc do okna.- Poszukują jej, aktualnie to przestępczyni. Od nas oczekują, że ją złapiemy i oddamy w ręce policji. Nie możemy jej tu przywieźć.
- To niby kto ma ją uratować?- zapytał Steve wstając od stołu.
- Ja polecę- oznajmił James wchodząc do pomieszczenia.- Oglądałem właśnie wiadomości, wszędzie ją pokazują jako agentkę Hydry. Ja nie jestem oficjalnie Avengerem, więc nic mi się nie stanie jak pomogę „przestępczyni"- wytłumaczył swój pomysł Barnes.
- To ja też polecę- dodałam uśmiechając się do bruneta.
- Tyle, że Stark napewno się na to nie zgodzi, a jest jedyną osobą, która byłaby w stanie załatwić wam helikopter- zauważyła Natasha patrząc przez ogromne okno.
- Nie tylko on jest w stanie- odparł Steve zerkając na zirytowaną przyjaciółkę.- Porozmawiam z Sharon, przecież pracuje w TARCZY.
- Jasne, może od razu powiedz o tym Fury'emu- zakpiła kobieta opierając się o ścianę.
- Nat, nie mamy innego wyjścia- powiedział blondyn podchodząc do rudowłosej.
- Róbcie co chcecie, ja się w to nie mieszam. Już i tak mamy problemy z władzami przez naszą akcje ze szpitalem w Lagos. Pamiętaj, że byłam na tej konferencji, bo chcą nas ograniczyć w działaniu. A ty chcesz lecieć na inny kontynent ratować poszukiwaną przestępczynię!- zdenerwowała się Natasha agresywnie gestykulując.
- Nikt ci nie każe się w to mieszać, ale nie możemy jej tam zostawić na pewną śmierć!- krzyknęłam przełykając łzy. Cała akcja z Lagos to była moja wina... wysadziłam w powietrze pare pięter szpitala. To wtedy porwała mnie Hydra.
- Idę zadzwonić do Sharon- westchnął Steve wychodząc z pomieszczenia. Przeniosłam wzrok na Natashe, która wywróciła tylko oczami i również wyszła. Prawdopodobnie poszła powiadomić o wszystkim Tony'ego.
- Nie zostawię jej tam- oznajmił Bucky zerkając na mnie.- Nie potrzebuje niczyjej zgody, polecę tam mimo wszystko.
- Polecimy tam razem- dodałam z lekkim uśmiechem.- Idź do Steve'a zapytać czy udało mu się przekonać Sharon. Ja porozmawiam z Nat i Tonym- poleciłam kierując się do drzwi.
- Jeśli nie uda się Steve'owi, polecimy tam sami- powiedział Bucky kierując się do sypialni Rogersa.

PERFECT SOLDIEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz