~48~

861 42 7
                                        

  Otworzyłam oczy widząc przed sobą zdezorientowanego Lokiego. Znajdowaliśmy się w środku lasu niedaleko domu Clinta. Było to jedyne miejsce, które przyszło mi do głowy.
- Czyś ty oszalała?!- krzyknął piorunując mnie wściekłym spojrzeniem. Rozejrzałam się po otoczeniu nie rozumiejąc dlaczego mężczyzna jest na mnie zły.
- Nie powiedziałeś mi gdzie mam cię zabrać. To pierwsze co przyszło mi do głowy- wyjaśniłam spokojnym głosem.
- Ta hipnoza dalej działa?- pomyślał brunet nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Jaka hipnoza?- zdziwiłam się przechylając lekko głowę.
- Wyjdź z mojej głowy- syknął odwracając się tyłem. Spojrzałam pod nogi starając się nie słuchać myśli mężczyzny. Stałam w bezruchu czekając na kolejny rozkaz. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Loki chodził w te i z powrotem zastanawiając się nad czymś. Zawiesiłam wzrok na odrzutowcu stojącym kawałek dalej między drzewami. Przyleciałam tym z Syberii, mignęła pojedyncza myśl. Skąd ja to wiem? zdziwiłam się analizując dokładnie pojazd.
- Na co tak patrzysz?- zapytał podejrzliwie.
- Poznaje ten odrzutowiec- odparłam nie odrywając od niego oczu.
- Nie patrz na niego- polecił mężczyzna zasłaniając mi widok. Od razu spuściłam wzrok, lecz nie mogłam pozbyć się tego obrazu. Friday, ten odrzutowiec ma głos jak sztuczna inteligencja Starka... Stark, kto to jest? Stark...Stark...Tony Stark! Łączyłam powoli kropki nie mogąc zahamować tego procesu. Po chwili wszystko nabrało sensu. Spojrzałam na Lokiego przypominając sobie wszystko. Z każdym dniem coraz lepiej rozumiałam moc, którą dał mi kamień umysłu. Łatwiej było mi kontrolować swoje emocje, co za tym szło pokonać hipnozę. Poczułam narastającą we mnie złość. Było już za późno, włamałam się do Asgardzkiego pałacu i porwałam jednego z więźniów. Nie mogłam tak po prostu tam wrócić i przeprosić. Natomiast jedynych sojuszników omal nie zabiłam. Jednakże byli moją jedyną nadzieją.
- Zaprowadź mnie w bezpieczne miejsce- dotarł do mnie stanowczy głos Lokiego. Bez słowa skierowałam się w stronę domu Clinta. Miałam nadzieje, że mężczyzna nie domyśli się, gdzie idziemy. Wędrowaliśmy między drzewami, a ja czułam narastające napięcie.
- Powiedz mi, dokąd zmierzamy?- spytał dorównując mi kroku.
- Opuszczony magazyn- odpowiedziałam wypranym z emocji głosem.
- Jak daleko?- dopytał omijając szpiczaste gałęzie.
- Niedaleko- odparłam urywając tym samym rozmowę. Po paru minutach ujrzałam kawałek polany, na której stał dom.
- Stój- powiedziałam wyciągając rękę, aby zatrzymać idącego obok bruneta.
- Dlaczego?- zdziwił się.
- Sprawdzę czy jest bezpiecznie, nie ruszaj się- oznajmiłam, po czym podleciałam pod sam dom. Wylądowałam na ganku i wpadłam do środka. Wszyscy znajdujący się w kuchni zamilkli.
- Alex?- odezwała się niepewnie Natasha.
- Mam Lokiego, jest kawałek dalej w lesie. Nie mam pojęcia co robić- wybuchłam czując pot spływający mi po karku.
- Wszystko dobrze, wie, że tutaj jesteśmy?- spytała Natasha podchodząc bliżej.
- Powiedziałam mu, że idziemy do opuszczonego magazynu, dalej myśli, że jestem zahipnotyzowana- odparłam oglądając się za siebie.
- Musimy go jakoś unieruchomić- stwierdził Tony klikając dwa razy w reaktor na klatce piersiowej. Na jego ciele zaczęła pojawiać się zbroja.
- Nie dasz rady go tym powstrzymać- westchnęłam.- To jeden z najpotężniejszych magów we wszechświecie, jedynie ja albo Wanda mogłybyśmy coś zrobić- dodałam przecierając dłońmi twarz.
- Może zrób coś aby stracił przytomność?- zaproponował Clint.
- Postaram się- rzuciłam wybiegając na dwór. Poleciałam w miejsce, gdzie kazałam Lokiemu czekać, lecz nie było go nigdzie w pobliżu. Rozejrzałam się po drzewach szukając jakiegokolwiek ruchu.
- Kłamstwa to moja działka- syknął wściekły mężczyzna. Słyszałam jego głos lecz nie byłam w stanie go zauważyć.
- Loki porozmawiajmy na spokojnie- odparłam dalej szukając go wzrokiem. Wtem poczułam niemiłosierny ból w prawej kostce. Upadłam na ziemie chwytając się za nogę, na której widniało ugryzienie. Kawałek dalej ujrzałam węża przemieniającego się w Lokiego.
- Masz niecałą minutę- odpowiedział z uśmiechem.
- Dziwisz mi się? Zmusiłeś mnie do tego, naprawdę myślałeś, że na trzeźwo też ci będę pomagać?- wybuchnęłam ściskając z całej siły kostkę.- Wiesz, że Odyn i tak cię znajdzie i wrócisz do lochu, byłam twoją jedyną szansą.
- Przeceniasz się- warknął przenosząc się tuż obok mnie.- Wiem, że bardzo chcesz mnie skrzywdzić i unieruchomić, lecz aby to zrobić, musiałabyś mnie widzieć- dodał znów zmieniając swoją lokalizacje.- Jak narazie widzisz to, co chce abyś widziała.
- Nie poradzisz sobie beze mnie- syknęłam czując jak powoli tracę kontakt z rzeczywistością.
- A ty nie poradzisz sobie bez antidotum- zauważył stając przede mną. Wzięłam głęboki wdech i wrzasnęłam na całe gardło. Miałam nadzieje, że domownicy mnie usłyszą i przyjdą aby mi pomóc.
- Czarna Mamba, śmiertelnie groźny wąż, powodzenia- syknął brunet rozpływając się w powietrzu. Zamknęłam oczy, powoli kładąc się na ziemi.
- Alex?- dotarł do mnie ledwo słyszalny głos Starka.
- Czarna Mamba- wyszeptałam tracąc przytomność.

PERFECT SOLDIEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz