~4~

3.8K 171 17
                                        

Po powrocie do celi natychmiastowo zasnęłam, mimo iż była dopiero
15. Jedyny zegar jaki udało mi się znaleźć, znajdował się w gabinecie Struckera. Nie chciałam analizować jego słów, wiedziałam, że był zdolny do czegoś więcej niż kreska na brzuchu. Następnego dnia obudził mnie ten sam szczęk zamka i zdałam sobie sprawę, że spałam ponad 15 godzin. Po zjedzeniu podanego „śniadania" zauważyłam, że na jednej z półek leży biały tshirt, czarne dresy i bielizna, Wreszcie jakieś świeże ciuchy. Szybko założyłam na siebie przygotowane ubrania, a brudne złożyłam w kostkę. Cóż, te „brudne" były jedynymi rzeczami jakie posiadałam. Niby zwykłe jasne jeansy i czarny tshirt, ale przypominały mi o świecie, z którego zostałam brutalnie zabrana. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Biedni bali się, że zastaną gołą piętnastolatkę.
-Wejdź- odpowiedziałam siadając na pryczy. Ku mojemu zdziwieniu do pomieszczenia wszedł ten sam lekarz co wstrzyknął mi to coś do żył.
-Jak się czujesz?- zapytał łamaną angielszczyzną.
-Szału nie ma- westchnęłam. Po jego minie wywnioskowałam, że nie zrozumiał co właśnie powiedziałam, wiec szybko się poprawiłam:
-Nie jest najlepiej, ale jakoś się trzymam.
-Dobrze, miewasz bóle głowy bądź silne skurcze mięśni?- dopytał mężczyzna analizując mój wygląd.
-Nie?- zawahałam się.- Wczoraj zostałam znokautowana, więc bolała mnie głowa.
-Mówiłem im, że potrzebujesz chociaż doby odpoczynku- zdenerwował się mężczyzna marszcząc śmiesznie brwi.- Jakby coś się działo to mów- dodał w pośpiechu i skierował się do wyjścia z mojej celi.
-Poczekaj!- krzyknęłam wstając z pryczy, a mężczyzna stanął jak wryty i powoli na mnie spojrzał.
-Co to za substancja, którą mi wstrzyknąłeś?- zapytałam nie spuszczając wzroku z twarzy doktorka. Ten zawahał się chwile po czym niepewnie odpowiedział:
-Serum poprawiające kondycję i wzmacniające siłę. Podobne dostał przed laty Zimowy Żołnierz, tyle, że to twoje jest nieco nowszej generacji.
Po tych słowach wręcz wybiegł z celi zatrzaskując za sobą drzwi. Po usłyszeniu zamka usiadłam z powrotem na czymś co imitowało łóżko. To wszystko tłumaczy. Niby skąd miałabym tyle siły, żeby wyrwać się z łańcuchów albo rozwalić kamienną ścianę? Tylko dlaczego ja? Jest tyle trenujących dzieciaków na świecie, a ci uparli się na mnie, czyli totalne beztalencie. Z zadumy wyrwał mnie ponowny szczęk zamka. Znowu paru żołnierzy, kajdanki, spacerek, sala treningowa. Tak myśle, że to sala treningowa bo co innego. Na środku stał Zimowy patrząc na ścianę przed sobą. Zostałam oswobodzona z kajdan i stanęłam obok mężczyzny patrząc na tą samą ścianę co on. Ten zaciekawiony moim zachowaniem odwrócił wzrok  i spojrzał na mnie pytająco.
-Ty na nią patrzyłeś to też patrzę- odparłam wzruszając ramionami. Po chwili do sali wszedł kolejny żołnierz ogłaszając coś po rosyjsku do Zimowego. Tym razem to ja spojrzałam na niego pytająco na co wyjaśnił:
-Trening. Ustaw się w pozycji gotowej do samoobrony.
Nie wiedziałam, że zna angielski. W końcu prali mu mózg co jakiś czas. Dodatkowo nie miałam pojęcia jak wyglada „poza gotowa do samoobrony". Gdy zorientował się, że nie mam pojęcia co robić westchnął cicho i sam ustawił się w takiej pozycji, a ja powtórzyłam po nim. W taki sposób nauczyłam się różnych póz obronnych, takich co mylą przeciwnika bądź jak wykorzystać siłę przeciwnika przeciwko niemu.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Po około 2 godzinach do pomieszczenia wszedł ten sam żołnierz co ogłaszał trening i znowu krzyknął coś po rosyjsku. Po jego słowach Zimowy spojrzał na mnie i wyjaśnił, że mamy 15 minut przerwy przed kolejnym treningiem. Pokiwałam znacząco głową i usiadłam na ziemi. Zdezorientowany Żołnierz usiadł naprzeciwko mnie czekając co zrobie potem. Zaśmiałam się cicho patrząc na jego zdziwioną twarz. Zwykle nie wyraża ona żadnych emocji. Pierwszy raz wyglądał tak... ludzko.
Spojrzałam mu w oczy próbując odczytać jego intencje. Wiem, że raczej nie powinien ze mną rozmawiać tym bardziej nie w obecności osób trzecich, jakimi byli pilnujący nas żołnierze. W jego oczach mignęła iskra strachu, zrozumiałam, że chce mi coś powiedzieć, ale się boi. Uśmiechnęłam się lekko do niego i powiedziałam w kierunku żołnierzy:
-Nie musicie tutaj stać, poradzimy sobie, naprawdę.
Ci wymienili ze sobą zdezorientowane spojrzenia po czym skierowali swój wzrok na Zimowego, który chyba powtórzył to samo, ale po rosyjsku. Po chwili zostaliśmy sami.
-Przepraszam- powiedział natychmiast mężczyzna spuszczając wzrok.
-Za co?- zapytałam zdziwiona nagłym wyznaniem.
-Za to, że cię wczoraj pobiłem- dodał skruszony.
-Nie przepraszaj, to nie była twoja decyzja tylko tych psychopatów- odparłam wskazując na drzwi. Po moich słowach zaśmiał się cicho i przytaknął głową. Byłam zdziwiona jak wiele kojarzy z ogarniającej go rzeczywistości. Myślałam, że pozbawili go już kompletnie człowieczeństwa.
-Widzę, że nad czymś się zastanawiasz- stwierdził Zimowy patrząc mi w oczy.
-Owszem...- zawahałam się.- Myślałam, że Strucker nie żyje, a ty uciekłeś z Avengers.
-Aaa o to chodzi- zaśmiał się.- Owszem uciekłem lecz schwytali mnie gdy próbowałem razem z Romanoff ukraść resztkę serum, z którego mogła powstać nowa wersja mnie, czyli jak mniemam ty.
-Ale jak oni cię złapali- zdziwiłam się.- Przecież jesteś najlepszym żołnierzem w historii.
-To miłe, że tak mówisz. Złapali Natashe, więc zaoferowałem im, że jeśli ją puszczą to ja zostanę. To się wydarzyło około 3 miesiące temu...- po ostatnich słowach zawahał się i spuścił wzrok.
-Przepraszam, nie powinnam była pytać- zreflektowałam się i wstałam.
-Nic się nie stało- uśmiechnął się Zimowy również wstając. Jak staliśmy tak naprzeciwko siebie dopiero zauważyłam jaki on jest wysoki. Sięgałam mu prawie do ramion mając 165 cm. Podniosłam głowę aby móc ujrzeć jego twarz i uśmiechnęłam się nieśmiało dalej rozmyślając skąd on tyle pamięta.
-Coś jeszcze cię trapi?- zapytał trącając mnie lekko łokciem w przedramię.
-Nie, nie tylko czegoś nie rozumiem- powiedziałam niepewnie.- Dlaczego tak dużo pamiętasz?
-Oh, cóż...- zawahał się mężczyzna.- Od razu wyprali mi mózg, ale po 3 miesiącach wspomnienia zaczęły wracać. Oczywiście nie wiedzą, że wróciły bo inaczej znowu by mi usunęli pamięć. Dlatego spełniam ich rozkazy bez wahania. Nie chce znów stracić... siebie- wyjaśnił ze słyszalnym smutkiem.
-Rozumiem- odparłam uśmiechając się pocieszająco.- To co, wracamy do treningu? Na następnym przedstawieniu to ja ci skopie tyłek- zaśmiałam się.
-Chciałabyś- prychnął Zimowy.- Tak w ogóle mów mi Bucky- dodał naprędce.
Oczywiście! Bucky... nie mogłam sobie przypomnieć jego imienia, a przecież widziałam wywiad z kapitanem ameryką w wiadomościach gdzie wspominał o swoim przyjacielu Bucky'm.
-Alex- odpowiedziałam podając mu rękę. Odwzajemnił gest z uśmiechem. Po sekundzie z jego twarzy zniknął uśmiech, ścisnął mocnej moją dłoń i przerzucił mnie gwałtownie przez bark. Wylądowałam boleśnie na podłodze.
-Ała!- jęknęłam lecz wtedy mój wzrok przykuła sylwetka wchodząca do pomieszczenia. Jebany Strucker przeklęłam w myślach i wstałam z podłogi. Od razu zerknęłam na Bucky'ego, który w tamtym momencie stał na baczność z tym swoim wypranym z emocji wzrokiem.
-Widzę, że trenujecie- rzucił obojętnie w moim kierunku.- Już wam nie przeszkadzam tylko pamiętaj, że za miesiąc przyjeżdża komisja. Musisz do tego czasu opanować walkę wręcz do przynamniej dopuszczającego poziomu inaczej nie będzie tak miło- ostatnie zdanie wypowiedział rzucając mi lodowate spojrzenie.
-Rozumiem- przytaknęłam spuszczając wzrok.
-Taka postawa mi się bardziej podoba- uśmiechnął się.- Vernut'sya k trenirovkam! (Wracać do treningu!)- krzyknął na odchodne i zatrzasnął za sobą drzwi.
-O matko nie połamałem ci ręki?- Przestraszył się Bucky.
-Jest okej- zaśmiałam się.- Lepiej wracajmy do treningu bo chce się jak najszybciej stąd wydostać.
-Taki masz plan?- zapytał mężczyzna podnosząc jedną brew.
-A i owszem- potwierdziłam.- Uciekniemy stąd razem- dodałam po czym przyjęłam „pozycje obronną"
-Szybko się uczysz- zaśmiał się Bucky i zaatakował mnie z lewej strony. Skutecznie obroniłam atak i kopnęłam go w brzuch. Nie wiem ile jeszcze tak ćwiczyliśmy, pewnie dobre pare godzin. Jednak ulepszona kondycja daje dużo możliwości. Trening przerwali żołnierze, których zadaniem było odprowadzenie mnie do celi. Wychodząc z sali obejrzałam się i mrugnęłam jednym okiem do Bucky'ego, który w odpowiedzi podniósł lekko jeden kącik ust.

PERFECT SOLDIEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz