|•3•|Hyunjin

1K 63 11
                                    

Wbiegłem do holu biurowca najszybciej jak mogłem, wymyślając jakąś najbardziej wiarygodną wymówkę.

,,Zaspałem" to mnie za to zabiją.
,,Byłem chory" powiedzą, że blefuję.
,,Zaciąłem się w windzie" to mnie wyśmieją.

- Dzień dobry Hyunjin! - zawołał jeden z ochroniarzy. Jednak zamiast ustać i grzecznie się przywitać, przemknąłem szybko do windy, wołając jedynie:
- Stylowy garnitur, panie Park.

W sumie to chyba powinienem się cofnąć i coś więcej powiedzieć, jednak gdy przypomnę sobie, że na sali czeka na mnie wkurzony Bang i Sejun oblewa mnie zimny pot. Najbardziej obawiam się tego pierwszego, ponieważ budził mnie kilka razy rano, jednak to olałem i stwierdziłem, że sam dotrę do wytwórni. I takie są tego efekty.

Gdy tak rozmyślałem, nawet nie zauważyłem, że winda się zatrzymała, a drzwi są otwarte. Potrząsałem głową i zerwałem się do biegu, aby jak najszybciej pojawić na sali treningowej.

Biegłem ile sił i gdy już wbiegłem w korytarz, który prowadził do pomieszczenia, potknąłem się o coś, albo raczej o kogoś. Z głośnym łoskotem wylądowałem na brzuchu i z piekącą lewą dłonia. Pewnie starłem sobie z niej skórę, po prostu świetnie.

- Nic ci nie jest? - usłyszałem nad sobą zaspany głos. Odwróciłem się, a moim oczom ukazał się dzieciak, nie starszy ode mnie z okularami na nosie i nieładem na glowie. - Odpowiesz mi? Bo zaczynam się trochę martwić.

- Tak, w porządku. - odpowiedziałem mu, podnosząc się na dłoniach, sycząc cicho z powodu pieczenia. Usiadlem na ziemi i spojrzałem na lewą dłoń, która była zaczerwieniona w dwóch miejscach.
- Ja, mam...

Chłopak nie dokończył zdania tylko chwycił za swój plecak, gdy zobaczył w jakim stanie jest moja dłoń. Otworzyl go jednym ruchem i wyciągnął z niego portfel.

- Zamierzasz płacić mi teraz odszkodowanie? - palnąłem.
- Pewnie nigdy bym cię nie spłacił. - wzruszył ramionami, nawet na mnie nie spoglądając, dzięki czemu mogłem mu się przyjrzeć i chwilę pomyśleć. Mówiąc szczerze, że podchodzi do mnie z takim spokojem. Wielkość obcych ludzi na ulicy zaczepia mnie i prosi o zdjęcie lub autograf. Ewentualnie robią zdjęcia z ukrycia. Jednak on zachowuje się, jakbym był nierozpoznawalnym przechodniem na ulicy. Tylko zastanawiający jest fakt, kim on jest, ponieważ pierwszy raz widziałem chłopaka na oczy w tej firmie. Pewnie dział sprzątający zatrudnił nową osobę do pomocy.

- Mam! - krzyknął radośnie, a ja aż podskoczyłem w miejscu. Chłopak trzymał w dłoniach dwa małe plasterki. W pierwszym odruchu chciał chwycić mnie za dłoń, jednak powstrzymał się i zamiast tego położył je na ziemi obok mojego kolana. Podniosłem opatrunki z ziemi i przyjrzałem się im uważnie, ponieważ było coś na nich napisane.

- ,,Jesteś dzielna"? - przeczytałem.
- Moja siostra lubi, jak przykleja jej się te konkretne plastry - zaśmiał się i podrapał skrępowany po karku. - Przepraszam, że nie mam innych i przepraszam, że przeze mnie się przwróciłeś. Pewnie spieszyłeś się do sali treningowej.

O cholera! Kompletnie przez ten wypadek zapomniałem o spóźnieniu i wkurzonym Chanie. Pospiesznie wstałem, lecz zanim odszedłem przykleiłem sobie plasterki w zranione miejsca i spojrzałem jeszcze raz w stronę chłopaka.

- Na szczęście to tylko kilka zadrapań, więc nie musisz się martwić. A i tak swoją drogą - dodałem - na twoim miejscu nie zasypiałbym podczas pracy. Słyszałem, że kierowniczka działu sprzątającego jest przerażająca.

Po tych słowach, machnąłem ręką chłopakowi i odszedłem w stronę sali. Gdy odtworzyłem do niej drzwi, przywitał mnie znajomy krzyk Jisunga i podniesiony głos Minho, mówiącego mu, żeby zostawił jego buta w spokoju.

Wślizgnąłem się do sali, niezauważalnie, cicho zamykając drzwi. Może nikt nie zauważył?

- Jesteś do dupy.

Podskoczyłem w miejscu, gdy usłyszałem przy uchu cichy szept. Przestraszony, odkręciłem się w stronę dźwięku i moim oczom ukazał się Bang we własnej osobie.

- Chan, przepraszam cię. Na serio nie miałem w planach, żeby zaspać na trening. Po prostu wczoraj późno wróciłem, potem nie mogłem złapać transportu i takie tam. - i tyle z mojego wymyślania.
- Dobra. - machnął ręką lider - Daruje ci, tym bardziej, że Sejuna jeszcze nie ma.
- Mój najlepszy przyjaciel!

Wykrzyknąłem i objąłem Banga, mocno do siebie przytulając. Nie pierwszy raz daruje mi spóźnienia i usprawiedliwia przed managerem. Z ręką na sercu mogę życzyć każdemu takiego przyjaciela.

- Odczepisz się w końcu? - westchnął zirytowany chłopak. - Przebierz się w dresy, zaraz pewnie będziemy zaczynać.

Gdy poluźniłem uścisk, Chan od razu skierował się w stronę komputera, który stał w kącie sali. Natomiast ja podszedłem do ławki i zacząłem wypakowywać swój strój do ćwiczeń. Odpiąłem spodnie i spóściłem je do kostek, gdy w tej samej chwili wszedł roześmiany Sejun, a za nim szedł... ten chłopak. W chwili, gdy przekroczył próg jego oczy bacznie zaczęły obserwować nasz zespół.

Na początku patrzył na Changbina, który stał przed lustem i coś tam rapował pod nosem. Następnie przeniósł wzrok na Chana, który wzrok nadal miał wlepiony w ekran. Po nim był Minho i Jisung, którzy tarzali się po podłodze, bo jeden ugryzł drugiego. Potem jego wzrok spoczął na Seungminie, który wykonywał jakieś dzikie kroki, zupełnie jakby coś go opętało. Na końcu jego oczy skupiły sie na mnie - stojącego ze spodniami spuszczonymi do kostek i bluzą w ręką. Nie wiele myśląc podciągnąłem je do góry, chociaż trochę ratując honor naszego zespołu.

Ale tak właściwie, po co on tu jest? Pewnie wypaplał wszystko Sejunowi, ale czemu się martwię? To ja zostałem ranny i to on powinien się bać.

- Słuchajcie wszyscy! - krzyknął manager na tyle głośno, że każdy z pozostałych członków odwrócił się w jego stronę. - Przedstawiam wam Jeongina, mojego nowego asystenta.

_______________________
07.04.2021 r.

Because You •|hyunin|•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz