|•55•|Jeongin

611 57 7
                                    

Siedziałem w na kanapie w salonie. Wokół mnie walały się stosy lalek, sukienek, koników, książek i rysunków. W chwili, gdy tylko opuściłem swój pokój, Mina zaprowadziła mnie do salonu, po czym zdecydowała, że pokaże mi wszystko co dostała przez cały ten czas, gdy nie było mnie w Koreii. Natomiast rodzice krzątali się co chwila po mieszkaniu, przygotowując kolację. W salonie co jakiś czas pojawiał się tata z talerzami, sztućcami, napojami oraz daniami. Chciałem im oczywiście pomóc, jednak Mina była nie ugięta.

- Chodźcie jeść. - powiedziała mama, wchodząc do salonu z sałatką. Postawiła ją na stole, po czym podeszła do nas i poniosła Minę, która rozsiadła się na moich kolanach.

Posadziła Minę na krzesełku, po czym zaczęła nakładać na jej talerz jedzenie. Sam również zająłem miejsce przy stole zastanawiając się, co powinienem zjeść. Po chwili dołączył do nas tata, stawiając na stole otworzone wino. Mama popatrzyła na niego wymownie, jednak on tylko zrobił maślane oczka i niewinnie zamrugał.
- Musimy uczcić nasze spotkanie. - powiedział Mark, chwytając kolejno za kieliszki i nalewając do nich trunek.
- Niby tak, ale nie ma z nami Felixa. Nie lubię, jak zostaje sam w Australii. - odpowiedziała mu mama, wpatrując się w niego smutno.
- Wiem, słońce. Jednak nie mogę go zmusić, aby przyjeżdżał z nami.
- A jak coś mu się stanie? Przecież wszystko może się stać. - zamartwiała się.
- To mój syn, da sobie radę. Obaj moi synowie są dzielni. - pochwalił nas, po czym mrugnął porozumiewawczo do mnie. Zaśmiałem się tylko lekko i pokręciłem głową.
- A ja? - odezwała się Mina.
- Moja córeczka to też wojowniczka, która się nie poddaje. - dodał szybko tata, a Mina słysząc to wyprostowała się dumnie, zadowolona z pochwały.
- Zadzwonię do niego po kolacji, a teraz jedzmy póki wszystko jest ciepłe. - postanowił i wszyscy bez słowa sprzeciwu chwyciliśmy za pałeczki.

Jedząc jedzenie, za którymi tak tęskniłem żywo rozmawiałem z rodzicami oraz Miną. Opowiadaliśmy sobie co robiliśmy przez cały ten czas. Było jak w bajce, ponieważ miałem w końcu swoją rodzinę przy sobie.

Rozkoszując się sielskim nastrojem nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Popatrzyłem zdziwiony na twarz mamy, tak samo jak i tata.
- Spodziewamy się kogoś? - zapytał Mark, odkładając pałeczki.
- Innie, idź otwórz drzwi. - poleciła mi mama, uśmiechając się przy tym jakoś dziwnie.
- Może ja powinienem...
- Siedź. - powiedziała twardo mama. - Jeongin też ma nogi i może otworzyć.

Mówiąc to patrzyła z mordem w oczach na ojczyma, który zdezorientowany nie widział co się dzieje, tak samo jak i ja. Jednak, gdy znów usłyszałem dzwonek wstałem z miejsca, po czym wyszedłem z salonu. Stanąłem przed drzwiami, które następnie otworzyłem.

Pierwsze co za nimi zobaczyłem to bukiet fioletowych fiołków. Od razu do mojego nosa dotarł ich słodki zapach. Wgapiając się w nie, przeniosłem spojrzenie wyżej i zobaczyłem uśmiechniętego Hyunjina. Ubrany był w eleganckie spodnie, a pod rozpiętą kurtką zauważyłem czarna koszulę. Blond włosy zebrał w kucyk z tyłu głowy, a kilka kosmyków które były swobodnie wypuszone spowodowały, że wyglądał cudownie. Na jego widok przełknąłem ślinę i zamrugałem kilka razy.

- C-co ty tu r-robisz? - odezwałem się przez zaciśnięte gardło, ponieważ nie wspominałem idolowi o tym, że wracam do Koreii.
- To dla ciebie. - zbył moje pytanie i wręczył mi śliczny bukiet. Delikatnie ująłem go i przytuliłem do piersi. - Yerin powiedziała mi, że wracasz dlatego chciałem cię powitać. Myślałem, że zdążę na lotnisko, jednak próba się przedłużyła. - wyjaśnił, bawiąc się nerwowo sznurkiem od kurtki. - Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy, wiec będę się zbierał.

Co? Dopiero przyszedł, a już chce iść? To znaczy dobrze, że chce iść, ponieważ ktoś może go obserwować i donieść o tym Parkowi. Jednak widząc go takiego uśmiechniętego i pięknego nie mogłem pozwolić mu odejść. Poza tym robiło się coraz zimniej na dworze...

- Może wejdziesz? - zapytałem na jednym wdechu, a Hyunjin słysząc to pokiwał od razu głową, po czym wszedł do wewnątrz. Zamknąłem za nim drzwi, zastanawiając się czy dobrze robię. Bałem się, że te spotkanie wyjdzie na jaw, jednak z drugiej strony nie chciałem, żeby marzł.

- Chodźmy do salonu. - zaproponowałem, gdy zauważyłem, że idol już się rozebrałem. Entuzjastycznie pokiwał głową i ruszył za mną.

Wchodząc do salonu poczułem jak trójka domowników wpatruje się w gościa, który za mną wszedł. Mina niewzruszona pomachała Hyunjinowi, po czym wróciła do jedzenia. Mama siedziała z wielkim uśmiechem na twarzy, będąc zapewne szczęśliwa, że jej plan się udał. Natomiast tata on zmarszczył brwi i wpatrywał się twardym spojrzeniem w idola.

- Dobry wieczór. - przywitał się Hyunjin, kłaniając się w stronę rodziców. - Przepraszam, że...
- Nie próbuj nawet, Hyunjin. Przyłącz się do nas. - przerwała mu mama i wskazała mnie miejsce obok mojego, które przed chwilą zajmowałem. Sam natomiast otrząsnąłem się z transu i również usiadłem przy stole. Odłożyłem bukiet, który bacznie obserwował tata, jakby chciał wypalić go co do ostatniego liścia.

- Na co masz ochotę? - zapytała mama, jednak nie musiał odpowiadać, ponieważ zaczęła nakładać mu na talerz wszystkiego po trochu.
- Nie trzeba tyle, naprawdę. Jadłem w dormie zanim tu przyszedłem. - wyjaśnił idol.
- Jedz, jedz.

Hyunjin podziękował jej skinieniem głowy, jednak nie zaczął jeść. Zapewne przez to, że ojciec wywiercał mu dziurę w głowie.

- Ja się nie przedstawiłem. Jestem Hyunjin..
- Hyunjin, wiem. - odezwał się twardo Mark. Popatrzyłem na niego zdziwiony, ponieważ ostatni raz taka powagę w jego głosie słyszałem, gdy pobiłem się z Felixem kilka lat temu.
- Hwang Hyunjin... - dokończył nieśmiało przedstawianie się. Widziałem jak zaczyna kulić ramiona, jakby bał się obecności mojego ojca. W sumie nie dziwię się mu, bo sam byłem zaskoczony jego rekacją. Co on do cholery wyprawia?

_______________
18.12.2021 r.

Chciałbym was poinformować, że do końca zostało 3 (może 4) rozdziały, które zapewne pojawią się do końca przyszłego tygodnia

Because You •|hyunin|•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz