Rozdział 12

45 2 0
                                    


Alex

Obudziłem się i spojrzałem na puste miejsce obok.
Po chwili usłyszałem jakieś dźwięki dochodzące z łazienki, której drzwi były szeroko otwarte.

-Stella, jesteś tu?- zapytałem wchodząc do łazienki.

To, co tam zobaczyłem sprawiło, że nie wiedziałem co robić.
Stella klękała przy toalecie i wymiotowała krwią.

-Stella, co się dzieje?- zapytałem spanikowany.
-Nie wiem- wydukała nabierając powietrze, a z jej ust po chwili znowu wypłynęła krew.

Szybko wybiegłem z łazienki i zadzwoniłem do Lucasa, który jest lekarzem i nieraz mi pomagał.
Wziąłem koc i wróciłem do Stelli.

-Za 10 minut przyjedzie mój kolega. Jest lekarzem i pomoże- odparłem kładąc koc na podłodze, lekko ją podniosłem i posadziłem na kocu.
-Przyniósłbyś mi wodę? Stoi przy łóżku- poprosiła.
-Jasne- rzuciłem i po chwili podałem jej wodę.

Przy okazji związałem jej włosy z tyłu, żeby ich nie pobrudziła i usiadłem obok niej.

-Niedobrze ci? Będziesz jeszcze wymiotować?- zapytałem.

Skinęła głową w potwierdzeniu i oparła czoło o deskę klozetową.
Po jakimś czasie znowu wymiotowała.
Siedziałem obok niej do czasu, gdy przyjechał Lucas.

-Co się stało?- zapytał Lucas wchodząc do łazienki.
-Wymiotuje krwią- odpowiedziałem wskazując na Stellę pochylającą się nad toaletą, co oznaczało, że zaraz znowu zwymiotuje.
-Wiem co jej jest i to twoja wina, Alex- powiedział Lucas wskazując na mnie.
-Jak to moja?- zapytałem zdezorientowany.

Lucas wyciągnął mnie z łazienki.

-Żyje w stresie, bo boi się Jasona, a ty powinieneś zapewnić jej bezpieczeństwo i postawić tego sukinsyna do pionu. Nie radzi sobie z tym, że ten dupek się nad nią znęca i ją straszy- wyjaśnił po cichu.
-Co mam niby zrobić?- zapytałem głośno wyrzucając ręce w górę.
-Pomóc mi wstać- mruknęła Stella z łazienki.

Podniosłem ją i zaniosłem do łóżka.

-Porozmawiam sobie z Lucasem, a ty leż i się stąd nie ruszaj- zarządziłem.
-Na mój temat- wymamrotała.
-Tak, na twój temat. Jak skończymy rozmawiać to zmienię ci opatrunki- postanowiłem i zszedłem na dół, gdzie kilka minut temu zszedł Lucas.

-Musisz się tym zająć. Ja wiem, że ty tego tak nie zostawisz. Zależy ci na jej bezpieczeństwie- powiedział Lucas, gdy pojawiłem się w salonie i usiadłem obok niego na kanapie.
-Nie zabiję go przecież. To mój przyjaciel- odparłem.
-Nie masz go zabić tylko pokazać kto tu rządzi. Poza tym nie nazwałbym tego gnoja przyjacielem- powiedział.
-Co mam chodzić za nią cały czas?- zapytałem z kpiną.
-No zacznij jej bardziej pilnować- rzucił.
-No dobra, postaram się- mruknąłem.
-A teraz idź zmień jej opatrunki. I pamiętaj cały czas ma pić dużo wody- powiedział i skierował się w kierunku drzwi.
-Dzięki za pomoc- odparłem odprowadzając go do wyjścia.
-Jak coś będzie nie tak to dzwoń- rzucił i wyszedł.

Zamknąłem za nim drzwi i wróciłem na górę.

Stella spała na łóżku jak niemowlę, a kołdra leżała na podłodze.
Delikatnie podwinąłem jej koszulkę, by odkryć brzuch i sprawdzić czy opatrunki są mocno zakrwawione.

It's just meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz