Rozdział 34

34 2 0
                                    


Alex

-Wyjaśnić sprawy?!- zapytałem oburzony, gdy Cameron spokojnie siadł za kierownicą.
-Nie wiem o co dokładnie chodzi, ale coś nie gra- odpowiedział, odpalając silnik.
-Rebecca ostatnio do mnie dzwoniła oznajmić mi, że rucha się z Jasonem- odparłem.
-Ta, zagłuszali mi sikanie swoimi jękami- prychnął.
-Robili to w szkolnym kiblu?- zapytałem, zniesmaczony.

Cameron kiwnął głową twierdząco.

-Pogadamy z nim. Dowiemy się czego chce i nara- postanowiłem.
-To chyba nie będzie takie proste. Z Jasonem nic nie jest proste- powiedział, wjeżdżając na jakiś parking.

Nikogo na nim nie było oprócz jednego samochodu na środku.
Od razu zobaczyłem Jasona opartego o jego bagażnik.
Cameron zatrzymał się niedaleko.
Wysiadłem i ruszyłem w kierunku Jasona.

-Jesteś, przyjacielu!- zawołał fałszywym tonem.
-Od kiedy stałeś się taki fałszywy? Do rzeczy, nie mam czasu- prychnąłem, zakładając ręce na piersi.
-Do kogo ci się tak śpieszy?- zapytał, unosząc jedną brew.

Zaraz ci przypierdolę.

-Dobrze, przejdźmy do tematu przewodniego, bo zaraz ci żyłka pęknie. Wisisz mi pieniądze. Pamiętasz o tym, prawda?- zaczął.
-Mówiłeś, że ich nie chcesz. Że zrobiłeś to bezinteresownie- rzuciłem.
-Pierdu, pierdu. A tak sobie rzucam słowa na wiatr- odparł, śmiejąc się sztucznie.
-Teraz nagle chcesz ode mnie te pieniądze?- zapytałem podejrzliwie.
-Prawda jest taka, że od jakiegoś czasu cię obserwuję. Zauważyłem, że nie opuszczasz swojej dziewczynki nawet na krok. Chyba chcę się troszeczkę zabawić- wyjaśnił, patrząc na mnie podstępnie.
-Ściągnąłeś mnie tu specjalnie, by dostać się do Stelli. Jesteś pojebany. Masz obsesję na jej punkcie- warknąłem, aż kipiąc ze złości.

Potem nie słuchałem już co mówił, tylko szybko pobiegłem do samochodu, przy którym czekał Cameron.
Wsiadłem za kierownicę, a Cameron na miejsce pasażera.

-Co się dzieje?- zapytał, zapinając pasy.
-Zrobił to specjalnie, żeby Stella została sama w domu- odpowiedziałem szybko, odpalając silnik i wyjeżdżając z parkingu.

Dałem Cameronowi swój telefon, a on od razu wykręcił numer Stelli, podsuwając mi telefon bliżej twarzy tak, by mnie usłyszała.

-Coś się stało?
-Stella, posłuchaj mnie uważnie. Wyjrzyj przez okno i zobacz, czy nie ma tam nic podejrzanego.
-Tylko jakiś czarny samochód.
-Podasz mi rejestrację?
-Nie widzę jej.
-A coś charakterystycznego w tym samochodzie?
-Wysiadło 6 osób w kominiarkach. Alex, oni chyba chcą rozwalić furtkę.
-Już tam jadę. Powiem ci co masz teraz zrobić. Musisz postępować zgodnie z moimi wskazówkami. Biegnij do piwnicy, do końca korytarza.

Słyszałem jej głośny oddech.
Tak bardzo się bała.

-Co teraz? Alex, oni zaraz będą w domu.
-Na podłodze jest kolorowy dywan. Odsuń go. W podłodze jest drewniana klapa, podnieś ją i wejdź tam.
-Ja się tam nie zmieszczę.
-Musisz dać radę. Już jestem blisko. Za kilka minut będę. Musisz się tam schować.
-Okej. Chyba się udało.
-Dobrze. Zasuń delikatnie klapę. Zostaw sobie szparę, żeby móc oddychać i postaraj się przykryć ją dywanem.
-Już. Ciężko tu się oddycha.
-Postaraj się nic nie mówić. Musisz być cicho.
Nie rozłączaj się, już jestem za zakrętem.
-Chyba ich słyszę.

Słuchałem jej oddechu i po chwili byłem już na parkingu.

-Jestem pod domem. Już idę.

It's just meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz