AlexWidziałem jak Jason na nas spojrzał i z chytrym uśmieszkiem zaczął podążać w naszą stronę.
Stella zaczęła dziwnie podrygiwać nogą, a jej ręce drżały niewiarygodnie mocno.-Uspokój się- szepnąłem, a ona spojrzała mi w oczy.
Nie panowała nad tym.
Nie potrafiła zapanować.-Cześć, przyjaciele- rzucił fałszywie Jason.
Zbiłem z nim piątkę tak samo jak Cameron.
-Co ci się stało, Stello?- zapytał Jason dotykając jej poranionej twarzy.
Jakbyś kurwa nie wiedział.
Odsunęła się, a na jej twarzy pojawił się grymas.
-Nie powinieneś iść już do szafki?- zapytałem, gdy Stella złapała za materiał mojej bluzy.
-Biedna... On ci nie pomoże- zwrócił się do Stelli z udawanym smutkiem.
-Jason, odpuść- rzuciłem.
-Jak pojedziesz do Rebecci to się nią zajmę. Tak jak ostatnio- powiedział i z dumnym uśmiechem się oddalił.Zacisnąłem szczękę czując na sobie wzrok Stelli.
-O czym on mówi?- zapytała.
-To nieistotne- mruknąłem i ruszyłem w stronę wejścia do budynku.
-Rebecca to twoja dziewczyna?- zapytała zaciekawiona doganiając mnie.
-Nie, koleżanka- odpowiedziałem nawet na nią nie patrząc.
-To nic złego. Potrzebowała cię, więc pojechałeś. Tak robią przyjaciele- odparła.Cameron zakrztusił się własną śliną.
Zaczął kaszleć, by ukryć rozbawienie które opanowało jego ciało.-Zamknij się, Cameron- warknąłem.
-Dobra, nieważne- parsknęła ucinając temat, zapewne by uniknąć jakiejś kłótni.~~~~~~~
Właśnie rozbrzmiał dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji.
-Stello, czy mogłabyś zostać na moment?- zapytała pani Roberts zwracając się do Stelli, która właśnie pakowała książkę do plecaka.
-Tak- mruknęła.Rzuciłem jej zdezorientowane spojrzenie i wyszedłem z sali.
Oparłem się o ścianę na korytarzu wsłuchując się w ich rozmowę.-Próbowałam dodzwonić się do twojej mamy. Masz bardzo niską frekwencję i trochę mnie to niepokoi- zaczęła pani Roberts.
-Mojej mamy nie ma...- wydukała.
-To znaczy?- zapytała nie rozumiejąc.Jezu, co za kobieta
-Nie żyje- rzuciłem wchodząc z powrotem do sali.
Pani Roberts spojrzała na mnie z rozchylonymi wargami ze zdumienia.
Obdarzyła Stellę spojrzeniem pełnym współczucia.-Mogę ci jakoś pomóc?- zapytała zwracając się do Stelli.
-Nie- odpowiedziała od razu.Widziałem, że miała dość.
-Mogę już iść?- zapytała cicho unikając wzroku nauczycielki jak i mojego.
-Tak- odpowiedziała szybko i odprowadziła ją wzrokiem.Wyszedłem za nią, dotrzymując jej kroku.
Szła szybko, co raczej rzadko jej się zdarzało.
Po krótkim czasie siedzieliśmy już w samochodzie.
Odpaliłem silnik widząc jaka zdenerwowana siedzi.
Po raz kolejny byłem świadkiem jej dziwnego zachowania.
Drżące nogi i ręce, ciężki oddech, który było słychać nawet przy włączonym radiu i unikanie mojego wzroku. Czasem nawet miała jakieś dziwne tiki i byłem pewny, że nie wiedziała o tym wszystkim co robi.Nie miała nad tym kontroli.
Nie panowała nad sobą.Gdy wróciliśmy do domu od razu poszła na górę.
Stwierdziłem, że chce być sama, więc poszedłem do salonu i położyłem się na kanapie.
Po chwili rozległ się dźwięk mojego telefonu.
Gdy na ekranie pojawił się pogrubiony napis „mama" od razu odebrałem.-Cześć, Mamo.
-Cześć, kochanie. Jak tam u was?
-W porządku.
-A Stella jest gdzieś w pobliżu? Dasz mi ją do telefonu? Chciałabym ją usłyszeć.
-To chyba nie jest dobry moment. Myślę, że woli być teraz sama i nie chce z nikim rozmawiać.
-Coś się stało?
-Pani Roberts dopytywała Stellę o mamę, bo nie mogła się do niej dodzwonić.
-Nie wiedziała, że nie żyje?
-Właśnie nie. Chciała porozmawiać z nią o tym, że Stella ma niską frekwencję. Myślę, że teraz stało się to dla niej zrozumiałe, że Stelli często nie było w szkole.
-Nie zostawiaj jej samej ze sobą, Alex. To najgorsze co możesz zrobić.
-To co mam zrobić?
-Być obok i spróbować porozmawiać.
-Spróbuję.
-Zadzwonię później, synu. Trzymajcie się.
-Ty też.Rozłączyła się, a ja wstałem z kanapy i ruszyłem na górę.
Wszedłem do sypialni i położyłem się na łóżku.
W łazience paliło się światło, co oznaczało, że Stella jest właśnie tam.
Po chwili wyszła z łazienki.-Jadłaś coś dzisiaj w ogóle?- zapytałem patrząc jak siada na łóżku.
-Jabłko- odpowiedziała, a ja głośno westchnąłem.
-Chodź- rzuciłem wstając.Wstała niechętnie i ruszyła ze mną na dół, do kuchni.
-Jest tu w ogóle coś do jedzenia? Byłeś na zakupach?- zapytała.
-Nie byłem, ale był tu makaron na pewno, więc można zrobić spaghetti- odpowiedziałem otwierając szafkę.Tak jak mówiłem znalazłem makaron, po czym razem ze Stellą zrobiliśmy obiad.
Po zjedzeniu umyłem naczynia i poszedłem do salonu chcąc porozmawiać ze Stellą.
Usiadłem obok niej nie wiedząc jak zacząć.-Boisz się go?- zapytałem.
Spojrzała na mnie jak na idiotę, po czym znowu odwróciła wzrok.
-Mama cały czas jest z tobą- rzuciłem.
-Przestań o niej mówić- odparła płaczliwym głosem.Przysunąłem się bliżej niej i objąłem ją ramieniem.
Uległa wtulając twarz w moją klatkę piersiową.-Tak, boję się... W cholerę się boję...- wyszeptała.
Odsunąłem się od niej, by złapać ją za policzki i spojrzeć na jej twarz.
Patrzyła mi prosto w oczy.
Czułem się jak na haju.
Zahipnotyzowany jej tęczówkami, w których w tamtym momencie widziałem wszystkie kolory i krajobrazy całego świata.
Dopiero później zdałem sobie sprawę, że patrzę na jej usta.
Po chwili wpiłem się w nie, dłużej nie mogąc się powstrzymać.
Odwzajemniła pocałunek, który po chwili zmienił się w coraz bardziej namiętny i porywczy.-Co my robimy?- mruknęła pomiędzy pocałunkami.
-Nie wiem, ale nie chcę przestawać- odpowiedziałem szybko i po raz kolejny wbiłem się w jej usta.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
It's just me
RomanceDzięki niemu zobaczyłam inny świat. Inną siebie. Pokazał mi co to szczęście. I co to cierpienie.