AlexPociągnąłem za klamkę i ku mojemu zaskoczeniu drzwi były otwarte.
Przekroczyłem próg i zamknąłem drzwi za sobą.
Zacisnąłem usta, zauważając Stellę siedzącą na kanapie.
Nadal miała na sobie sukienkę z wczoraj i rozmazany makijaż, a jej włosy były w nieładzie.
Była 7 nad ranem.-Mama się o ciebie pytała. Zniknęłaś- zacząłem, a ona nadal nie odzywała się ani słowem.
Podszedłem bliżej.
Odłożyłem swoje rzeczy na blat w kuchni i stanąłem przed nią.
Podniosła na mnie pusty wzrok.
Zauważyłem, że nie ma butów, a jej stopy są brudne.-Wracałaś na boso?- zapytałem, ale ona nadal nie odpowiadała.
Nigdy jej takiej nie widziałem.
-Możesz się odezwać?- zapytałem zdenerwowany.
-Jak było w pokoju 106?- zapytała spokojnym głosem.
To nie był jej głos.
To była obca osoba.
-O czym ty mówisz?- zapytałem niepewnie.
-O tym, że poszłam tylko do łazienki, a jak wróciłam byłeś pijany. Potem, gdy twoja mama powiedziała mi, że jej przykro i zniknęła, ja poszłam na górę, oczekując od ciebie wyjaśnień. Nie było cię w pokoju 102, ale był twój telefon i wiadomość od Jordan o treści „106"- wyjaśniła, a ten jej spokój był przerażający.
-Miałem sprawę do załatwienia, ale potem cię szukałem- odparłem.
-Albo powiesz mi całą prawdę albo biorę swoje rzeczy i wychodzę- postawiła warunek, a ja się zaśmiałem.
-Ciekawe, gdzie pójdziesz- prychnąłem.
-Pewnie trafię pod most. Nie wiem, mało mnie to obchodzi- parsknęła.
-Czemu tyle do mnie wydzwaniałaś, gdy mówiłem, że idę do toalety?- zapytałem poirytowany, przypominając sobie ile nieodebranych połączeń od niej miałem.
-Dostałam ataku paniki. Potrzebowałam cię, a ty w tym czasie chlałeś- parsknąłem.
-W dupie mam te twoje ataki- mruknąłem, a ona wstała z kanapy.Założyła swoje wysokie trampki i po prostu wyszła z mieszkania.
I tak wróci.
Przecież nie ma gdzie pójść.Stella
Od razu, gdy opuściłam budynek uderzyło we mnie zimno.
Wzdrygnęłam się, ale to nie powstrzymało mnie, by ruszyć chodnikiem przed siebie.
Nie mam zamiaru siedzieć teraz z nim w jednym mieszkaniu.Szłam wzdłuż chodnika, oplatając się ciasno ramionami, gdy nagle usłyszałam klakson samochodu.
Odwróciłam głowę w stronę źródła dźwięku.
Zauważyłam czarny samochód, który jechał równo z moim chodem.
Za kierownicą siedział jakiś mężczyzna w ciemnych okularach.
Szybko przyspieszyłam, by zgubić nieznajomego.
Skręciłam w wąską uliczkę, by się schować i przeczekać.
Ukucnęłam, uspokajając oddech.
Dyskretnie się rozejrzałam i odetchnęłam, gdy nie zauważyłam czarnego samochodu.
Wstałam i wyszłam z uliczki.
Pomyliłam się.
Przede mną stał mężczyzna ubrany w garnitur, trzymający otwarte drzwi samochodu.
Po mojej prawej stał drugi, a po lewej trzeci.-Zapraszam panią z nami- odparł ten po prawej, łapiąc mnie za ramię.
-Zostawcie mnie. Ja nic nie zrobiłam- spanikowałam, odsuwając się do tyłu.Oboje mocniej złapali mnie za ramiona, prowadząc w stronę samochodu.
-Proszę- błagałam, czując jak pieką mnie oczy.
-Niech Pani wsiada- rozkazał jeden z nich, popychając mnie w stronę samochodu.Usiadłam na kanapie z tyłu, a oni od razu zatrzasnęli drzwi.
Rozpłakałam się, nie wierząc w to, co się właśnie dzieje.
Szybko zaczęłam szukać swojego telefonu, ale go nie znalazłam.
Mężczyźni wsiedli i po chwili samochód ruszył.
Zaczęłam panikować.
W głowie zaczęły mi się tworzyć różne scenariusze.
Żaden nie był dobry.
Zaczęła boleć mnie klatka piersiowa.
Mężczyzna siedzący obok mnie prześledził moją twarz wzrokiem.Wyjął telefon z kieszeni garniturowych spodni, po czym kliknął coś na ekranie i przyłożył telefon do ucha.
-Ma atak paniki. Co mamy robić?- odparł niskim głosem.
Schował telefon z powrotem do kieszeni, po czym pochylił się lekko do przodu.
-Szef karze przyspieszyć- mruknął, a kierowca jak na zawołanie przyspieszył tak, że wczorajszy posiłek podszedł mi do gardła.
Oddychaj.
Poradzisz sobie sama.-Nikt ci nie zrobi krzywdy, Stello- odparł.
Skąd znasz moje imię kutasiarzu.Przełknęłam ślinę, gdy ucisk w klatce piersiowej stał się już prawie niewyczuwalny.
Po kilku minutach samochód zatrzymał się przed niemałym pałacykiem.
Wszyscy trzej wysiedli.
Jeden z nich otworzył mi drzwi, a reszta stała wręcz na baczność skierowana w stronę mini pałacu.
Co tu się kurwa odpierdala?
Powoli wysiadłam, czując jakbym miała się zaraz przewrócić.
Mężczyźni gestem ręki pokazali mi bym weszła do środka, a ja z wątpliwościami wykonałam ich nieme polecenie.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
W środku wszystko było urządzone skromnie, przeważał kolor brązowy.-Stella- usłyszałam znajomy głos i dopiero, gdy zobaczyłam Nathana na szczycie schodów wszystko do mnie dotarło.
-To ty- wydukałam zszokowana.Zaśmiał się cicho i zszedł na dół.
-Oni mnie porwali- warknęłam, gdy moje przerażenie zastąpiła złość.
-Zrobili ci krzywdę?- zapytał, mierząc mnie wzrokiem.
-Wepchali mnie do samochodu- wydukałam.
-Jakoś musiałem cię tu sprowadzić- odparł, wzruszając ramionami.
-Kim ty kurwa jesteś?- zapytałam, nadal nie rozumiejąc.
-Skarbie, jeśli nadal nie satysfakcjonuje cię odpowiedź: „kuzynem twojego chłopaka" to odstawmy to pytanie na później- odparł delikatnie się uśmiechając.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
2 część niedługo na profilu
„It's You"
CZYTASZ
It's just me
RomanceDzięki niemu zobaczyłam inny świat. Inną siebie. Pokazał mi co to szczęście. I co to cierpienie.