Rozdział 30

40 2 0
                                    


Alex

-Muszę zacząć się przygotowywać do wyjścia- odparłem, przestając ją masować.
-Zostawisz mnie samą?- zapytała, wbijając we mnie wzrok.
-Nie, zabieram cię ze sobą- odpowiedziałem, jakby to było logiczne.

Przewróciła się na plecy i z lekkim uśmiechem na mnie spojrzała.

-Idę po twoje dresy. Zostały w kuchni- oznajmiłem i wyszedłem z pokoju.

Zszedłem schodami na dół, po czym wszedłem do kuchni, gdzie zastałem Camerona podnoszącego dresy Stelli z podłogi.
Patrzył na nie jak na jakieś nieznane mu wcześniej znalezisko.

-To raczej nie należy do ciebie- rzuciłem i zabrałem od niego własność Stelli.
-No ja nie wątpię. Zastanawiałem się tylko, czemu dresy Stelli leżą w kuchni na podłodze. Wiesz, niełatwo zgubić spodnie- wyjaśnił unosząc jedną brew.

Usłyszałem zgrzyt schodów, co dało mi do zrozumienia, że nadchodzi Stella.
Tyle, że pozbawiona spodni.
Odwróciłem się i zobaczyłem jak naciąga koszulkę prawie do kolan.
Wyrwała mi swoje spodnie, schowała się za mną i błyskawicznie je założyła.

-Cześć Stella. Miło cię widzieć- odparł Cameron z nutką kpiny.
-Cześć Cameron. Fajnie by było, jakbyś dawał znać, kiedy nas odwiedzasz- powiedziała Stella, dodając więcej kpiny do swojej wypowiedzi niż Cameron.
-Dzisiaj Alex ma walkę, więc to logiczne, że przyjdę szybciej byśmy razem pojechali. Mogliście opanować swoje seksualne chęci- wytłumaczył.

Spojrzałem na Stellę, która nie wiedząc co powiedzieć obgryzała skórki wokół paznokci.

-Cameron, możesz się ogarnąć?- zapytałem wzdychając.

Bo jej pewność siebie zniknęła.
A ja nie chcę by winiła się za to, co robiliśmy.

-Idę się przebrać- rzuciłem, gdy Stella zaczęła wchodzić schodami na górę.
-Nie ruchajcie się teraz, bo się spóźnimy- prychnął.

Stella szybko zbiegła po schodach, stanęła przed Cameronem i wymierzyła cios w jego policzek.
Głośny plask rozległ się po całym mieszkaniu, co dało mi do zrozumienia, że to musiało być naprawdę bolesne.
Cameron otworzył szeroko usta, niedowierzając w to, co się właśnie wydarzyło.

-Nie wpierdalaj się w nie swoje życie- warknęła i ruszyła schodami na górę.

Uśmiechnąłem się do zdziwionego Camerona.

-Nie ignoruj jej. To się dla ciebie źle skończy- odparłem i wszedłem po schodach na górę.

Po 15 minutach byłem gotowy do wyjścia.
Ruszyłem korytarzem do pokoju Stelli.
Otworzyłem drzwi, jednak nikogo tam nie zastałem.

-White! Gdzie jesteś?! Musimy wychodzić!- krzyknąłem, rozglądając się po pomieszczeniu.

W tym samym momencie wyszła z łazienki, a mnie totalnie zatkało.
Miała na sobie dżinsy z dziurami wiszące nisko w pasie, krótki top i narzuconą na to koszule w kratę.

-Powinnam się przebrać?- zapytała patrząc na mnie niepewnie.
-Nie- wydukałem, bo tylko to byłem w stanie z siebie wydusić.

Po około 10 minutach byliśmy już w samochodzie.

-Niestety nie odwiozę was w drugą stronę, więc Stella musi kierować- odparł Cameron, odpalając silnik w moim samochodzie.
-Przecież ja mogę kierować- prychnąłem.
-Będziesz zmęczony. Ja mogę kierować- rzuciła Stella.
-Nie masz prawa jazdy- rzuciłem.
-Ale umiem jeździć. Przecież to nie pierwszy raz- parsknęła.
-Zobaczymy- mruknąłem.
-Skup się na walce- powiedział stanowczo Cameron.
-Wrzuć na luz, Cameron- odparłem.
-Przeciwnicy są coraz lepsi. Nie możesz ich ignorować- parsknął.
-Nikogo nie ignoruje- westchnąłem.

It's just meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz