Rozdział 23

40 2 0
                                    


Stella

Ma rację.
Sama prosiłam.
Sama zrobiłam z siebie dziwkę.

-Stella?- usłyszałam męski głos za sobą, więc się odwróciłam.

Przede mną stał Cameron.
Spojrzał na moją zapłakaną twarz i spuścił wzrok na ziemię.

-Przepraszam za to, co powiedziałem dzisiaj. Nie chciałem- odparł.
-Nic nie szkodzi. W sumie to sobie zasłużyłam- powiedziałam wycierając zaschnięte łzy z policzków.
-Pokłóciłaś się z Alexem?- zapytał zmieniając temat.
-Nie wiem czy można to nazwać kłótnią, ale muszę iść do mamy i z nią porozmawiać- odpowiedziałam.
-Mogę iść z tobą, jeśli chcesz- zaproponował.
-Nie trzeba, lepiej pójdę sama- odmówiłam.
-Ja idę do Alexa. Muszę z nim pogadać- oznajmił.
-Jak będzie chciał mnie szukać to powiedz mu, że nie ma tego robić- odparłam.
-Powiem, ale nie sądzę, by posłuchał- rzucił i ruszył chodnikiem w stronę domu.

Westchnęłam i ruszyłam w stronę cmentarza.
Gdy dotarłam do grobu mamy jak zawsze usiadłam na trawie wpatrując się w napis.

-Nie wiem co powiedzieć. Przecież wszystko widzisz. Zawiodłam cię i doskonale o tym wiem. Nie mam pojęcia co teraz zrobić. Chciałabym się wyprowadzić od Alexa i zamieszkać gdzieś indziej, z dala od niego, ale to niewykonalne. Nie mam gdzie się podziać- zaczęłam mówić skubiąc trawę.
-Możesz zamieszkać u mnie- usłyszałam przerażający głos Jasona za sobą, przez co zastygłam w bezruchu.
-Śledzisz mnie- stwierdziłam nie odwracając się.
-Zdaje ci się- odparł sarkastycznym głosem.
-Możesz mnie zostawić?- zapytałam pewnym siebie głosem, choć w środku byłam przerażona.
-Chciałbym dać ci tylko radę- rzucił.
-Nie potrzebuję twoich rad- parsknęłam.
-Nie wolałabyś z tym skończyć? Po co się męczyć, skoro nie chcesz żyć?- zapytał, a ja wstałam i zmierzyłam go wzrokiem zatrzymując się na twarzy.
-O czym ty mówisz?- zapytałam zdezorientowana.
-Nie lepiej skończyć ze sobą?- zapytał.
-Rozumiem, że chcesz, żebym nie żyła, bo przeszkadza ci moja obecność- prychnęłam.
-Tego nie powiedziałem- rzucił cwanie się uśmiechając.
-Ale tak myślisz- rzuciłam i wymijając go ruszyłam w stronę wyjścia z cmentarza.

Skręciłam w prawo, a on w lewo, co zdecydowanie mnie uspokoiło.
Po chwili zaczęło lać, ale szczerze mówiąc miałam to gdzieś.
Szlam swoim tempem w stronę domu.

Po 10 minutach dotarłam do domu cała przemoknięta.
Otworzyłam drzwi i w wejściu zdjęłam buty.
Gdy się wyprostowałam zobaczyłam Alexa stojącego w kuchni, wpatrującego się w podłogę i popijającego whisky ze szklanki.

-Gdzie byłaś?- zapytał nie obdarzając mnie nawet jednym spojrzeniem.
-Niepotrzebne ci to- parsknęłam.
-Jestem za ciebie odpowiedzialny- warknął z hukiem stawiając szklankę na blacie.

Wzdrygnęłam się na wspomnienie jak mój ojczym również tak robił.

-Byłam na cmentarzu- wydukałam.
-Tak długo?- zapytał.
-Rozmawiałam z mamą- mruknęłam.
-Ona nie żyje, Stella. A do rozmowy potrzeba dwóch osób- powiedział.

Warga mi zadrżała.

-Pójdę do pokoju- rzuciłam chcąc iść, jednak nie pozwolił mi na to, zasłaniając przejście swoim ciałem.
-Nie skończyłem- parsknął, a ja spojrzałam mu w oczy.
-Przestań taki być- powiedziałam, a głos zaczął mi się łamać.
-Przecież nic złego nie robię- odparł.

Chyba trochę złagodniał, ale nadal nie byłam co do tego przekonana.

-Nie mogę nie wiedzieć, gdzie jesteś. Nie możesz wychodzić sama tak po prostu i kręcić się po tym zadupiu w takiej ulewie- wyjaśnił nadal uniesionym głosem.
-A ty nie możesz zachowywać się jak mój ojczym. Jesteś za mnie odpowiedzialny, ale nie masz sprawiać, że będę się ciebie bać- odparłam nie mogąc dłużej znieść jego zachowania.
-Boisz się mnie?- zapytał podnosząc mój podbródek palcem wskazującym.
-Nie- rzuciłam, co po części było kłamstwem, bo właśnie w tamtym momencie się go bałam.
-Boisz się mnie. Przecież nie zrobiłbym ci krzywdy- powiedział.
-Mogę iść się przebrać? Zimno mi- zapytałam ignorując jego wypowiedź, a on kiwnął głową odprowadzając mnie wzrokiem.

It's just meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz