| Pov. Dream |
Wyszedłem z łazienki dalej z zawstydzenia spuszczając głowę w dół. George o dziwo stał już pod sklepem z papierową reklamówką w ręce. Uśmiechnąłem się lekko.
- Hej, już wszystko dobrze? - zapytał z troską w głosie, odwracając się do mnie przodem. Pokiwałem lekko głową, nie patrząc jeszcze brunetowi w oczy - Aww, chodź tu - powiedział i przytulił się do mnie, po chwili również oddałem objęcie.
- Dziękuję, jesteś najlepszy - wyszeptałem do jego ucha, gładząc lekko jego plecy.
- Na prawdę nic się nie stało - zachichotał cicho po czym odsunął się ode mnie z wielkim uśmiechem na twarzy., który o dziwo poprawił mi humor. Nie zadręczałem się tym więcej i po prostu udaliśmy się razem do wyjścia z tego wielkiego, pechowego budynku - Możesz mi dać tą bluzę, jak chcesz - powiedział spoglądając na mnie spod tej gęstej grzywki. Zatrzymałem się, ściągnąłem ubranie ze swojego ramienia i złożyłem w kostkę, zabrałem od niego torbę wkładając ją do niej. Ucałowałem nosem niższego I łapiąc go za dłoń, ponownie zaczęliśmy iść. Po chwili zaczęliśmy konwersację, która zaczęła się coraz bardziej rozwijać. Zaczęliśmy od jakiegoś tematu, a skończyliśmy na w ogóle innym.
- Masz może ochotę do mnie wpaść? Na nockę - zapytał nieśmiale, jednak odważył się na mnie popatrzeć. Uśmiechając się dodałem mu więcej otuchy.
- Jasne. Najpierw tylko pójdę oddać struny Willowi i wezmę świeżą bieliznę, później będziemy mogli pójść - odpowiedziałem szczęśliwy, powolnym krokiem idąc w stronę mojego i Willa domu. Nagle jakby skończyły się nam tematy do rozmów, jednam cisza panująca między nami, nie była niezręczna.
- Łączy cię coś z Wilbur'em? - ten w końcu się zapytał, wydawał się jakby czymś przejęty. Zaśmiałem się lekko.
- Może i jestem gejem, ale z Willem nic mnie nie łączy, jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi - wytłumaczyłem by nie uważał, że jestem zajęty czy coś - A co, zazdrosny?~ schyliłem się lekko do jego ucha, na to cały poczerwieniał.
- Ja? Niby kiedy? - zapytał I odwrócił głowę w przeciwną stronę, zaśmiałem się lekko - Nie tak jak ty z tą koszulką - odgryzł się.
- Ale sam widziałeś jak ci brzuch było widać - próbowałem się jakoś usprawiedliwić.
- Dobrze, dobrze... Ja wszystko wiem.
- No to po co się pytasz?
- A Idź ty - powiedział zdenerwowany i zmarszczył swój nosek, co wyglądało prze uroczo.
==========
- Już jestem - powiedziałem podnosząc nie co głos, aby okularnik mógł usłyszeć, że wróciłem.
- Matko, w końcu. Już myślałem, że odprawiasz z kimś koncert w kiblu - przyznał z oddali, zaczynając się kierować prawdopodobnie w naszym kierunku - O! A może Widziałeś się z tym chłopakiem, o którym w kółko mi gadaaauuu. Cześć - przerwał swoje wypowiedź gdy zobaczył, że George jest ze mną.
- Taa, większego wstydu niż Matka mi zrobić nie mogłeś - westchnąłem I przewróciłem oczami, podając struny chłopakowi. Wyższy się tylko zaśmiał I zabrał trzymaną przeze mnie rzecz.
- On jest prawdziwy? - zapytał brunet pykając lekko palcem ramię drugiego.
- Tak - zaśmiałem się z jego zachowania.
- Przecież to wieżowiec - na te słowa wybuchłem czajnikiem, prawie wywracając się na podłogę.
- Przyzwyczaisz się - powiedziałem I udałem się powoli do swojego pokoju.
- O co mu chodzi? - zapytał zdezorientowany okularnik.
- Pierwszy raz cię na oczy widzi? - odpowiedziałem I wszedłem do swojego pokoju. Stanąłem na środku pokoju, zapominając po co tak na prawdę tu wszedłem. Bielizna i gitara. Złapałem za pokrowiec od instrumentu, zaraz go tam wkładając. Wybrałem jakieś bokserki, które włożyłem do kieszonki kołczanu. Rozejrzałem się jeszcze raz po pokoju, aby upewnić się, że na pewno zabrałem wszystko co potrzebowałem. Postanowiłem jeszcze przebrać bluzę, na świeżą i dopiero teraz stwierdziłem, że jestem gotowy do wyjścia. Zamknąłem za sobą drzwi, a w moje oczy wpadł Geroge i Wilbur, którzy rozmawiali sobie w najlepsze.
- Idziemy? - zapytałem uśmiechając się do niższego, złapaliśmy nagły kontakt wzrokowy, chłopak odwzajemnił mój uśmiech.
- Jasne - odpowiedział rozweselony.
- Tylko tam nie rozrabiajcie, bo do piekła traficie - ostrzegł nas okularnik, na co się tylko zaśmiałem.
- Will, ty i ta twoja Święta dupa - powiedziałem kręcąc lekko głową na boki. Ubrałem z brunetem buty I złapałem za kluczyki od swojego samochodu. [samochód Clay'a w mediach :D]
- Nie wyglądasz jakbyś miał prawo jazdy - przyznał widocznie zdziwiony George.
- Nie lubi się tym chwalić i wykorzystuje przyjaciela - zaśmiał się okularnik i skierował się do kuchni. Parsknąłem cicho pod nosem, przewracając oczami.
- Pa, będę jutro. Nie wiem o której - powiedziałem szybko i wyszedłem z chłopakiem z domu i zeszliśmy do garażu.
- Wow, widzę, że się nie ograniczasz - skomentował brunet, przyglądając się samochodowi, który na prawdę robił wrażenie.
- W końcu, raz się żyje - [nie bójcie się o kursywę!] powiedziałem I otwierając go kluczykiem, najpierw odłożyłem gitarę na tylnie siedzenia, a zaraz wsiadłem na miejsce kierowcy. Wyjechałem z pomieszczenia, aby George również mógł wejść. Zamknąłem pilotem garaż i ruszyłem w stronę wyjazdu.
- Jak warczy, ile to ma koni? - zapytał zaciekawiony I lekko podekscytowany.
- Czterysta pięć - odpowiedziałem uśmiechając się pod nosem. Kątem oka widziałem zdziwienie na twarzy chłopaka - Do stówy ma nie całe cztery sekundy. Ma kopa - dodałem.
- Jakbyś miał BMW to bym cię ze szczerością wyśmiał - przyznał się, na co oboje parsknęliśmy lekkim śmiechem.
- Gdzie mieszkasz? - zapytałem, a chłopak po chwili podał mi adres jego zamieszkania. Prowadziliśmy przyjazną konwersację, droga do jego domu minęła nam spokojnie. Na mieście był mały korek, lecz szybko i sprawnie udało nam się z niego wyjechać.
- A, i jak coś, to będziesz mógł wjechać nim do garażu, mam tam dużo miejsca - powiedział, kątem oka widziałem jak na mnie patrzy, uśmiechając się lekko.
- Dzięki - odpowiedziałem dalej skupiając się na jeździe.
- O to tutaj - poinformował mnie brunet po nie całych dziesięciu minutach drogi. Wjechałem ostrożnie do garażu i zgasiłem pojazd.
![](https://img.wattpad.com/cover/296878789-288-k82684.jpg)
CZYTASZ
My Pretty Little Boy | Dnf |
FanfictionCzasami warto podążać za marzeniami, nawet jeśli wydają się one nie możliwe lub głupie. Warto jest wierzyć w to, że kiedyś może się jedno z nich spełni i życie potoczy się inaczej, tą lepszą stroną. Nuty od dziecka budowały ścieżkę Gerog'a, jego ca...