XVIII

1.4K 78 22
                                        

| Pov.George |

Jego usta smakowały dobrze. Nawet bardzo dobrze. Cieszę się, że w końcu jesteśmy tak blisko siebie. Jestem również w szoku, ponieważ Dream tak na prawdę był i dalej jest moim idolem. 

Oderwałem się w końcu od jego ust, rozciągając pomiędzy mami nitkę śliny. Odchyliłem lekko głowę do tyłu ograniczając kontakt wzrokowy z blondynem. Odplątując dłonie z jego karku ułożyłem je po bokach swojej głowy. Słyszałem nasze przyśpieszone oddechy, wybijające się w ciszy. W końcu popatrzyliśmy się na siebie, a na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy. Po tym oboje wybuchliśmy lekkim śmiechem. Chłopak nagle wstał i popatrzył się na mnie gniewnym wzrokiem. Podniosłem się do siadu patrząc na niego niewinnie. Uśmiechnąłem się do niego, widząc koszulkę, którą teraz miał na sobie.

- I co się śmiejesz - powiedział, zakładając skrzyżowane ręce na tors, zaśmiałem się jeszcze bardziej. Ten wziął swoją koszulkę i rzucił we mnie - Ty się już zamknij - wymamrotał, odwracając sie do mnie tyłem.

- Clayyyy - przeciągnąłem ostatnią literkę z jego imienia, lecz nie zareagował - Dreaaam - tym razem użyłem jego ksywki. Dalej nie widząc żadnej reakcji ze strony piegusa, wstałem i podszedłem do niego, aby zaraz objąć jego talię - Dweamyyy~ zniżyłem lekko swój głos, patrząc na niego spod rzęs. Widziałem jak Clay patrzy na mnie kątem oka i rumieni się. Wiedziałem, że chciał wyglądać jakby go to nie ruszało - Skarbie, spójrz na mnie~ powiedziałem ponownie, co chłopak tym razem zrobisz. Policzki blondyna pokryły się wyraźniejszą odcieniom czerwieni.

- Stooop - wymamrotał. Zadowolony odwróciłem sie do niego przodem, a zaraz to w pomieszczeniu było słychać burczenie w brzuchu. Przez zawstydzenie chłopaka mogłem się domyślić, że jest głodny.

- Aww, Chodźmy coś przygotować - zaproponowałem, łapiąc go za ręce, które już jakiś czas temu opuścił.

- Właściwie, to chciałbym cię zabrać na miasto.

- Z miłą chęcią się z tobą wybiorę - odpowiedziałem z promieniującym uśmiechem, który ten odwzajemnił.

I tak jak powiedział blondyn, tak stałem przed szafą z moimi ubraniami, a chłopak w tym czasie miał przebrać top. Grzebałem coś w rzeczach, gdy poczułem dłonie oplatające moją talię. Od razu wiedziałem, że jest to Clay.

- Ślicznie wyglądasz w tej sukience - skomplementował mnie i ucałował w policzek, zachichotałem cicho, czując jak na moje poliki wkrada się lekki róż - Pójdę z Biszkoptem na spacer, zaraz będę - dodał I po tym wyszedł z pokoju. Powróciłem do dalszego wybierania ciuchów na wyjście. Nie miałem pojęcia, czy blondyn uważa, że jest to randka, czy po prostu jakieś wyjście coś zjeść. Jednak chciałem wyglądać na prawdę dobrze, aby spodobać się piegusowi i ślinił się na mój widok. No może trochę z tym przesadziłem...

Standardowo wybrałem czarne rurki, jasnobeżową koszulkę z długim rękawem i do tego workowaty sweter bez rękawów, w tym samym kolorze. Zabrałem te ubrania I szybkim krokiem udałem się do łazienki. Gdy byłem już przebrany, skorzystałem z okazji, że znajduję się w toalecie więc postanowiłem się nie co odświerzyć.

Nagle usłyszałem Clay'a wchodzącego do domu z Biszkoptem, jemu również postanowiłem wybrać jakieś ubrania. Gdy byłem w salonie pomiziałem sierść swojego psiutka, a potem łapiąc za dłoń wyższego, zabrałem go do pokoju, w którym spędziliśmy dzisiaj połowę dnia. Chłopak był oszołomiony, widziałem zdziwienie na jego twarzy. Puściłem go, gdy podszedłem do szafy I zacząłem wybierać mu ciuchy.

- Ubierz się w to i mi nie dziękuj, poczekam na ciebie w przed pokoju - powiedziałem z dużym uśmiechem wręczając mu poskładane ubrania. Wyszedłem z pomieszczenia, kierując się tym razem do kuchni.

Po nalaniu wody do miski dla psa oraz nasypaniu mu jedzenia, poczułem jak ktoś mnie przytula od tyłu. Wiedziałem, że jest to blondyn. Ten po prostu pocałował mnie w policzek i odwrócił mnie przodem do niego. Spojrzałem w jego oczy, następnie przenosząc wzrok nie co niżej, aby ocenić jego wygląd. Hot... nic dodać nic ująć, człowiek cudo.

- Wyglądasz na prawdę, bardzo pociągająco Claytonie - podniosłem delikatnie jedną brew, przybliżając go bliżej swojej twarzy poprzez pociągnięcie za kołnierzyk od rozpiętej, beżowej kurtki jeansowej.

- Nie lepiej niż Ty~ odpowiedział. Czułem jak jego ręka, która oplatała moją talię zsuwa się w dół. W odpowiednim momencie złapałem go za nią. Na moich policzkach rozlał się subtelny róż.

- Nie rozpędzaj się tak - wymamrotałem I wychodząc z jego uścisku, złapałem za klucze od drzwi, aby zaraz wyjść z domu i zamknąć go na dwa spusty - Tooo - przedłużyłem lekko wyraz - Jak wygląda nasz plan wycieczki? - zaśmiałem się cicho, co ten też uczynił. Złapał mnie za dłoń I splątał nasze dłonie razem. Przyglądałem się im przez chwilę, lecz gdy piegus zaczął mówić, automatycznie mój wzrok powędrował na jego zielone tęczówki.

- Zależy od ciebie. Jak jestem głodny to zjem wszystko... No może oprócz wodorostów, ślimaków i małż - ostatnie zdanie wypowiedział nieco ciszej. Zachichotałem pod nosem.

- Dawno nie jadłem sushi - odpowiedziałem po chwili namysłu. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Po mojej wypowiedzi ten kiwnął głową I ponownie skierował swój wzrok na drogę.

- Zatem postanowione.

Pomiędzy nami utrzymywała się przyjemna atmosfera. Nie jestem w stanie określić czy więcej czasu poświęciliśmy na rozmowie, czy chodzenia za rękę w przyjemnej ciszy. Wiem, że ani mi, ani blondynowi nie spadał uśmiech z twarzy. W mojej głowie były pytania, jak jego dłoń może być taka gładka i ciepła. Clay jest jak kaloryfer, którego czasami potrzebuję w nocy. Lecz znając życie, ja będę się do niego kleić, a ten narzekać, że jest mu gorąco.

W końcu po jakimś czasie, dotarliśmy pod restaurację, która była jedną z lepszych w okolicy.


My Pretty Little Boy | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz