XXXII

996 64 52
                                    

| Pov. George |

Live minął mi przyjemnie, raczej unikałem tematu z powiadomieniem od blondyna. Wolałem wytłumaczyć to wszystko na Twitterze. Tam nikt nie będzie mi przeszkadzał i nie będę musiał patrzeć na odpowiedzi. Ogarnąłem trochę mój pokój i łapiąc za telefon glebłem się plackiem na łóżko.

Georgenotfound 

Chciałbym wam wytłumaczyć sytuację z Live na instagramie. Tyczy się to ciebie @Dream idioto. Nie będę już przed wami tego ukrywał. Już od jakiegoś czasu, jestem w związku z Dream'em. Miałem to ujawnić w nie co inny sposób, ale wyszło jak wyszło. Przepraszam, że z tym tak zwlekałem, ale nie wiedziałem jak to przyjmiecie :)

koment 42      likes 109     [zapomniałam co jest jeszcze] 

|
|
|

Dream 

Też cię kocham <3 

koment 59     likes 169

|
|
|

*jakiśużytkowniknwm*

co tu się odopier-

Bałem się spojrzeć w komentarze, co jak odbiorą mnie źle? Co jak spadnie na mnie ogromny hejt? Chociaż nie sądzę, żeby nagle wszyscy się ode mnie odwrócili... 

Postanowiłem coś jeść, zrobiłem się momentalnie strasznie głodny. Wyszedłem z pokoju, przed którym czekał na mnie Biszkopt. Uśmiechnąłem się do niego i pomiziałem jego sierść, pies zaczął na to merdać ogonem. Udałem się do kuchni, tam odgrzałem sobie wczorajszy obiad oraz dałem przysmak mojemu psiutkowi. Ten od razu poszedł do swojego posłania, gryząc kość. Zjadłem posiłek na kanapie, oglądając serial "Good Doctor". Niektórzy mogli by pomyśleć, że jestem nie normalny. Jem, oglądając jak chirurdzy grzebią w ludzkim mięsie. mniam.

po zjedzeniu swojego posiłku na telewizorze włączyłem spotify i playlistę z samymi utworami LoveJoy albo Wilbur'a. Podgłośniłem telewizor, aby piosenki były słyszalne we wszystkich pomieszczeniach, ale tak, aby nie przeszkadzać sąsiadom. Nucąc sobie piosenki pod nosem, zacząłem powoli sprzątać w całym domu.

Gdy skończyłem było grubo po osiemnastej. Nie dawno wyłączyłem grające urządzenie. Za nie długo też, miał do mnie przyjechać Clay. Umówiliśmy się wczoraj, że kiedy wszystko skończy to od razu do mnie przyjdzie. Mijały kolejne minuty, a jego dalej nie było. Zacząłem się powoli martwić, chociaż jest możliwość, że coś mu jeszcze wypadło. Postanowiłem do niego po chwili zadzwonić. Za pierwszym razem nie odebrał, spróbowałem jeszcze raz. Też nic. Trzeci i czwarty raz, również nie odebrał. Napisałem do niego "wiadomość dostarczona". Postanowiłem zadzwonić teraz do Willa. Ten na szczęście ode mnie odebrał.

- Co tam? - pyta widocznie z dobrym humorem.

- Jest Clay w domu? - zapytałem z nadzieją w głosie, może akurat był w garażu albo w toalecie i nie miał jak odebrać połączenia. 

- Co? To on u ciebie nie jest? Wczoraj wyszedł i powiedział mi, że do ciebie jedzie - odpowiedział zdezorientowany. Westchnąłem cicho.

- To mi wczoraj napisał, że dzisiaj wieczorem u mnie będzie. dzwoniłem już do niego, nie odbiera. 

- Poczekaj na mnie, zaraz będę - mówi i nawet nie zdążyłem nic odpowiedzieć i ten się rozłączył. Poczekałem na niego, tak jak mi powiedział. Postanowiłem się również inaczej ubrać, aby jakoś wyglądać. Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi, szybko zbiegam po schodach na dół, biorąc po drodze telefon. Otworzyłem drzwi, przed nim stał uśmiechający się okularnik, odwzajemniłem czyn i głaszcząc Biszkopta po głowie zamknąłem drzwi na klucz.

- Ode mnie też nie odbiera - mówi brunet, gdy wyjeżdżał spod mojego domu.

- Wiesz gdzie może być? W jakimś barze? - zapytałem z nadzieją, musi mieć chociaż jeden pomysł.

- Clay nie pije - powiedział, na co się lekko zdziwiłem. W sumie, to jeszcze nie widziałem go z piwem w dłoni albo, żeby pił wódkę. Na naszej pierwszej randce odmówił nawet wina. Ciekawe...

- A może jest w studiu, słyszałem coś o nowych piosenkach - spojrzałem na niego, a ten popatrzył na mnie jakby dostał olśnienia.

- Właśnie! 

Po całych obgadanych dwudziestu minutach, w końcu znaleźliśmy się pod ich studiem. Faktycznie, nie myliłem się, nie daleko był również zaparkowany samochód blondyna. Wysiedliśmy razem z auta, Will jako pierwszy podszedł do odpowiednich drzwi, sprawdzając czy są otwarte. Po chwili znajdowaliśmy się już w środku. Przeszukiwaliśmy każde pomieszczenie po kolei aż w końcu go znaleźliśmy. Spał... Słodko sobie drzemał, gdy my się o niego martwiliśmy, a ja najbardziej.

- Jakby go tutaj obudzić... - zamyśliłem się, rozglądając trochę po pomieszczeniu. W tedy na biurku zobaczyłem dwie puste puszki po monsterach - Mam ochotę mu jebnąć z liścia - mówię, ostatnio mi podpadł, a teraz nie dość, że okłamał Willa, to jeszcze śpi sobie słodko, a ja sobie prawie włosy z głowy wyrywałem, martwiąc się o niego.

- Śmiało - usłyszałem tylko, więc bez wahania uderzyłem blondyna w policzek, oczywiście niezbyt mocno. Widzę jak ten od razu po się zrywa i patrzy ran na mnie, raz na Wilbur'a.

- Co wy tu-

- Zamknij się i słuchaj! - przerwałem mu, na co się chyba lekko przestraszył i patrzył na mnie ze zdezorientowaniem w oczach. O to chodziło - Martwię się o ciebie. Dzwonie, piszę. Nie dajesz, żadnych oznak życia! Włosy sobie przez ciebie wyrywałem z głowy, z myślą, że coś ci się stało! A ty kurwa siedzisz w studiu i sobie słodko śpisz?! Nie wiesz jak się o ciebie martwiłem idioto! - wykrzyknąłem mu wszystko w twarz, chłopaka mimika nic się nie zmieniła, pewnie był w szoku. To pierwszy raz odkąd w ogóle podnoszę na niego głos - Okłamujesz jeszcze swojego najlepszego przyjaciela?! - dodaję, wskazując ręką na bruneta stojącego obok - A przypomnieć ci co ostatnio zrobiłeś? Nawet nie wiesz jak się w tedy czułem! - jednak umiejętność wymuszania płaczu w końcu mi się na coś przydała. Widziałem jak blondyn się miesza i widząc łzy w moich oczach wstaje jak poparzony i przytula mnie mocno.

- Przepraszam, nie płacz już. Proszę - mówi, a ja nagle zaczynam się śmiać.

- Jesteś dupkiem - powiedziałem, ale odwzajemniłem objęcie - I przeproś Willa. A jak mi znowu podpadniesz.. to do staniesz mocniej - dodałem, uśmiechając się do niego pocieszająco.

- Rozumiem...

My Pretty Little Boy | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz