X

1.5K 87 28
                                        

| Pov. George |

trzy dni później•

Wczoraj byłem odwiedzić swojego ojca. Jego stan był stabilny, a sam mężczyzna normalnie ze mną rozmawiał i funkcjonował. Cieszę się, że ten wypadek nie był jakiś poważny i mój rodzić dalej żyje. Nie chciałbym zostać sierotą.

==========

Obudziły mnie promienie słońca, które jakimś cudem dostały się przez szparę w roletach, do mojego pokoju. Przewróciłem się na drugą stronę, przytulając do siebie drugą poduszkę. Chciałem sobie jeszcze pospać, jednak nie było mi to dane. Biszkopt wparował do mojego pokoju i wskoczył na moje nogi, na co syknąłem. Poleżałem jeszcze chwilę, zaczynając powoli miziać sierść pieska. Uznałem, że i tak nie uda mi się już zasnąć, więc sięgnąłem po telefon, który zawsze trzymam pod poduszką i sprawdziłem nowe powiadomienia.

Oczywiście była wiadomość o nadchodzącym koncercie Lovejoy, jakieś nowe posty a Ig, Twitter i powiadomienia od Dream'a, które najbardziej mnie zaciekawiły.

Dream~
Nudzi mi się

Wstawaj

Proszę

Jak można tyle spać

Gooogy

Bo sam do ciebie przyjadę i obudzę >:(

Już jadę

Zobaczysz

Ja, JA MAM TEGO NIE ZROBIĆ!

JESZCZE SIĘ KURNA ZDZIWISZ

My pretty little boy <3~
Serio do mnie jedziesz?

I gdy to napisałem, usłyszałem dzwonek moich drzwi. Zdziwiłem się lekko, lecz wstałem powoli i przeczesując swoje włosy poszedłem do wejścia. Przekręciłem dwa razy zamek na górze i otworzyłem drzwi, w progu ukazał się wysoki blondyn. Nie ukrywałem zdziwienia.

- Na serio do ciebie przyjechałem - odpowiedział na moje wysłane pytanie, uśmiechnął się I rozczochrał moje włosy, następnie wchodząc do domu. Nawet nie zwracając uwagi na swój wygląd i to, że chłopak popsuł moją fryzurę, przyglądałem się mu jakbym zobaczył ducha.

- Czemu? P-po co? - zapytałem zdezorientowany, patrząc jak ten rozbiera buty I przewiewną kurtkę.

- Bo chciałem się z tobą zobaczyć i mam dla ciebie dzisiaj dużo atrakcji przygotowanych - odpowiedział I swobodnie usiadł sobie na kanapie, zaraz zaczynając głaskać Biszkopta, który również wskoczył na mebel.

- A-ale.

- Nie ma, ale. Idziesz się ogarniać, a ja za ten czas wyjdę z psem i jak nie będziesz jeszcze gotowy, to na ciebie poczekam - powiedział szybko i bez większego przedłużania, wstał znowu i ponownie się ubierając zapiął smycz zwierzakowi i wyszedł.

No dobra, trzeba się ogarnąć. Podreptałem do łazienki, gdzie umyłem zęby oraz twarz. Wstąpiłem do swojego pokoju, z szafy wyciągając czarne rurki, luźny biały T-shirt i kolorową bejsbolówkę. Oczywiście nie zabrakło bokserek.

Po ubraniu tego na siebie, wyglądałem na prawdę dobrze. Udałem się ponownie do łazienki, aby tym razem ułożyć swoje włosy, które jak zwykle po przebudzeniu wyglądają jak jeden wielki burdel. Jeszcze raz upewniłem się, czy wszystko na pewno jest dobrze, następnie biorąc najpotrzebniejsze rzeczy. I zdążyłem idealnie w czas, ponieważ, gdy ja już schodziłem na dół, do domu wszedł Clay. Uśmiechnąłem się do niego, co oczywiście odwzajemnił.

- Pięknie wyglądasz - skomplementował mój wygląd, na co się lekko zarumieniłem. Wstąpiłem jeszcze do kuchni, aby wziąć jabłko na śniadanie i wyszliśmy razem z domu.

- Ty też wyglądasz dobrze - odpowiedziałem po jakimś czasie, jak kierowaliśmy się do samochodu blondyna. Chłopak miał na sobie, jak zwykle, czarne bojówki z łańcuchami, białą koszulkę i grubą koszulę w niebieską kratkę. Całą kreację dopełniał zegarek na jego lewym nadgarstku. Wsiedliśmy do samochodu. Widziałem lekki zachwyt w oczach drugiego. Ten odpalił pojazd i powoli ruszyliśmy w narazie nie znanym mi kierunku.

- Gdzie jedziemy? - zapytałem, biorąc pierwszy kęs czerwonego owoca.

- Mogę cię zostawić w lekkiej niepewności?

- No prooooszę - poprosiłem go słodkim głosikiem, patrząc na niego słodkimi oczętami.

- Okej, jedziemy do wesołego miasteczka - odpowiedział, patrząc na mnie przez chwilę, następnie przenosząc swój wzrok ponownie na drogę - You're so cute - zaśmiał się - My pretty little boy~ dodał po jakimś czasie, zniżając swój głos, co jak zwykle wyszło mu bosko. Czułem pieczenie na moich policzkach, lecz dalej kontynuowałem jedzenie swojego śniadania.

- Jedziemy przez autostradę?

- Tak, coś się stało? - zapytał I popatrzył się na mnie zmartwiony. Gdy nie miał potrzeby, aby zmieniać biegi, położył dłoń na moim udzie lekko je masując.

- Po prostu nie lubię nią jechać - przyznałem trochę nie śmiało, jednak patrzyłam na jego rękę z uśmieszkiem pod nosem.

- Dobrze, zatem pojedziemy wioskami - postanowił i widziałem, tylko jak zawraca.

Droga minęła nam spokojnie i większość czasu spędziliśmy na rozmowie. Po pół godzinie w końcu znaleźliśmy się na miejscu. Po zaparkowaniu, oboje wyszliśmy z samochodu i przy okazji wyrzuciłem ogryzek do kubła. Popatrzyłem się najpierw na wejście do wesołego miasteczka, a potem na Clay'a, który uśmiechał się lekko do mnie. Podszedłem do niego bliżej I łapiąc za dłoń, skierowaliśmy się w stronę wejścia. Blondyn jeszcze przez kupił bilety i już bez żadnego problemu mogliśmy się udać w głąb parku rozrywki.

- I, tak od razu mówię, nie jeżdżę na kolejce - powiedział po chwili ciszy, patrząc na mnie z góry, lecz widziałem jak się lekko uśmiecha.

- Dobrze - odpowiedziałem I zerwałem się do biegu, widząc wielkiego pluszaka. Był on nie typowy. Wyglądał jak figurka, miał tylko głowę z uśmiechem i tułowie. Popatrzyłem się na chłopaka błagalnymi oczami. Ten się tylko zaśmiał I zapłacił za grę, gdzie trzeba było rzucić ponad czterdzieści razy, piłką do kosza.

Szło mu na prawdę dobrze, byłem nawet lekko zdziwiony jego umiejętnością. Po takiej grze, mogłem stwierdzić, że ten mógł kiedyś grać w koszykówkę.

- Proszę, o to wasza nagroda - powiedział mężczyzna w podeszłym wieku, ściągając wyczekiwaną przeze mnie maskotkę. Cieszyłem się jak jakieś małe dziecko.

- Proszę - powiedział do mnie blondyn, podając miękki przedmiot. Wziąłem go od niego i mocno przytuliłem.

My Pretty Little Boy | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz