XXX

994 57 17
                                    

| Pov. Dream |

Wjechałem właśnie na podjazd mojego i domu Wilbur'a. Najgorsze było to, że muszę mu powiedzieć o śmierci Alex'a. Dla nas wszystkich będzie to trudne. Powtarzał mi, że mam nie płakać za jego śmiercią, ale nikt nie wiedział, że właśnie tak nas opuści. Akurat w moich dłoniach. 


- Musisz być twardy - powiedział, kładą rękę na moje prawe ramie, uśmiechał się do mnie pocieszająco i z troską - "Nie pokazuj ludziom, że łatwo jest ciebie skrzywdzić". Potem możesz sobie płakać w poduszkę. Jak po którymś razie zobaczą, że ciebie to tak na prawdę nie rusza, to odpuszczą. Im zależy tylko na zobaczeniu jak ośmielasz się przed całą szkołą - kuca przede mną z dalszym uśmiechem, przenosząc dłoń na mój nadgarstek - Pewnego dnia jak pójdziesz do szkoły, zemścisz się na nich i pokarzesz, że jesteś silny i z tobą się nie zadziera - uśmiecha się szerzej, co po chwili odwzajemniam - Powiem ci coś. Jeśli ktoś cię wyzywa, poczekaj chwilę, spójrz na tą osobę i spytaj "Nic ci nie jest?". I zobaczysz jak się gubi i nie wie co odpowiedzieć - na końcu się zaśmiał, po chwili przytuliłem się do niego i podziękowałem - Jeszcze jedno młody - powiedział i odsunął mnie od siebie, spojrzałem na niego i pokiwałem głową - Jak kiedyś umrę, nie płacz za mną. Później wszyscy się spotkamy... nawet z tatą.


Biorąc ukochanego na ręce jakimś cudem udało mi się zamknąć samochód. Podchodzę do drzwi i dzwonie dzwonkiem, aby obudzić śpiącego Willa. Powtarzam czynność dwa razy, w końcu słysząc zbliżające się kroki. Otwiera mi zaspany okularnik. Uśmiecham się do niego przepraszająco i wchodząc w głąb domu, od razu kieruję się do swojego pokoju. Tam położyłem ostrożnie bruneta na łóżku, zaraz widząc jak przytula się do mojej poduszki. Potem wróciłem do Willa, który pił wodę w kuchni, momentalnie mój uśmiech zszedł. Nagle chłopak spogląda w moim kierunku i otwiera szeroko oczy.

- Co ci się stało? - zapytał przerażony, podchodząc do mnie szybko i oglądając ranę nie co pod ramieniem. Zapomniałem również o pozostałości krwi na moich dłoniach, której nie mogłem już zmyć.

- Właśnie miałem z tobą porozmawiać... - mówię spokojnie, patrząc na niego pustym wzrokiem. Ten pokiwał prawie nie widocznie głową i skierował się do salonu, gdzie po chwili usiedliśmy na kanapie. Po wzięciu głębszego oddechu zacząłem powoli opowiadać co się stało. Z każdym kolejnym zdaniem czułem jak w moich oczach stają łzy, nawet nie miałem odwagi spojrzeć na chłopaka obok. 

- Aż nie wiem co powiedzieć... Współczuję ci stary - mówi i gładzi mnie po plecach - Idź już lepiej spać, ja też skorzystam - dodał podciągając lekko nosem. Spojrzałem na niego i kiwnąłem głową. Jego oczy były przepełnione łzami, a moje jeszcze gorzej. Po chwili ciszy w końcu wstałem i mówiąc ciche 'dobranoc' do Willa, odszedłem do swojego pokoju. Ściągnąłem ubrania, w których byłoby mi nie wygodnie, zamieniając bojówki na cienkie spodenki do spania. Położyłem się obok partnera, przytulając go od tyłu. Zamknąłem oczy i spróbowałem zasnąć chociaż na godzinę.

==========

Nie mogę zasnąć, próbuję to zrobić od godziny, jest już po trzeciej w nocy. Czułem lekki ból głowy, może to właśnie to mi przeszkadza? Jak najciszej wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju, kierując się do kuchni po tabletkę. Gdy tam już byłem, wziąłem pigułkę i przełknąłem ją wodą. Wiedząc, że mogę już nie zasnąć, złapałem za jakąś koszulkę, która leżała w salonie i założyłem ją na siebie. Była Wilbur'a, lecz to mi nie przeszkadzało, nie liczę już ile zajebał mi bluz. Nie było tu nic do roboty, a granie na podpiętej gitarze mogłoby wszystkich obudzić. Postanowiłem wstąpić do garażu, gdzie znajdowało się moje auto. Już od dawna miałem w planach je wypolerować, lecz trzeba to robić w cieniu, którego nie mamy za dnia. Nasz ogród jest biedny od drzew. Postanowiłem więc się za to zabrać. 

Gdy znajdowałem się już w garażu urwałem kawałek materiału ze starej koszulki, która miała służyć jako szmatka. Z szafki wygrzebałem jeszcze pastę do polerowania i mogłem brać się do roboty. Pamiętam jak jeszcze kiedyś polerowałem swój pierwszy samochód z dziadkiem. To były czasy.

Po skończonej pracy czułem się jakbym miał zaraz zejść. Mój organizm odmawiał posłuszeństwa, a bardziej był zmęczony. Ja jednak nie chciałem spać, nie mogłem. W końcu siadam na ziemi, podpierając się o samochód z tyłu.

- Cześć młody - usłyszałem zachrypnięty, bardzo dobrze znany mi głos oraz przezwisko, które wypowiadała tylko jedna osoba. Co się dzieje? - Chyba się nie katujesz? - mówi znowu, na co momentalnie odwracam głowę do źródła i zaniemówiłem. Stał obok mnie, wyglądał jak żywy. Nagle odsuwam się od niego ze zdezorientowaniem, czując ponownie pchające się łzy. Za dużo płaczę... Ten widząc moje zakłopotanie uśmiecha się pocieszająco - Spokojnie, jestes po prostu zmęczony. Jestem iluzją - wyjaśnił i usiadł przy samochodzie, tak samo jak ja wcześniej.

- Alex... - wyszeptałem dalej zdziwiony, nie mogłem wierzyć własnym oczom.

- Płaczesz Clay..-

- A co miałem zrobić? Co mam innego zrobić?! Mam się cieszyć? Z czego? Umarłeś mi w dłoniach i myślisz, że wszystko po tym będzie jak dawniej? Może i bym nie płakał... jakby sprawa potoczyła się inaczej i byłby to ktoś inny, jakbyś zmarł inaczej... - przerwałem mu wypowiedź i wyżalając się pozwoliłem wypłynąć łzą.

- Nie dałeś mi dokończyć - mówi spokojnie - I... nie jestem na ciebie zły. Chciałem tylko coś sprawdzić.

- Wiesz co... jesteś chujem - powiedziałem nagle bez emocji, na co ten zaczął się śmiać - Ale dalej cię kocham... braciszku - powiedziałem pod nosem, zaraz śmiejąc się z przezwiska.

- Bro. Tylko nie to przezwisko... karle - odpowiada i oboje się śmiejemy - Powinieneś iść spać - mówi z troską po dłuższej chwili ciszy.

- Ale potem znikniesz, prawda? - pytam, na co ten tylko pokiwał głową, a jego wzrok wydawał się być przepełniony powagą. Potem uśmiechnął się do mnie z troską - Dziękuję ci za wszystko - mówię odwzajemniając czyn i ponownie podpierając się o auto, zamknąłem oczy. Nie trzeba było czekać długo, aż w końcu zasnąłem.


My Pretty Little Boy | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz