| Pov. Dream |
Moją pobudka była dość drastyczna. Obudziłem się idealnie na trzask pioruna i zbicie czegoś szklanego na dole. Podnoszę się do siadu, rozglądając dookoła siebie. Rozszerzam tylko oczy na widok, która tak na prawdę jest godzina. Osiemnasta, dość długo spałem. Potem zwracam uwagę na również śpiącego Biszkopta, który skorzystał sobie z mojej nogi jako poduszkę. Śmieję się tylko I wstaję z łóżka. Ubieram wcześniej zdjęte ubrania, na lekki ból i schodzę do salonu. Tam jednak spotyka mnie nieprzyjemny widok. Rozbite szkło, rozlana kawa i krew. Spanikowany udałem się do kuchni, skąd jeszcze usłyszałem syknięcie.
- Matko, kochanie, wszystko dobrze? - podchodzę do ukochanego oglądając najpierw jego twarz, na której znowu pojawiła się smutna minka i łzy w oczach. Potem łapię go za dłoń, którą bandażował. Pomagam mu do końca, aby następnie przytulić go do siebie mocno - Do wesela się zagoi - próbuję go jakoś pocieszyć, zaraz to podnosząc go za uda do góry. Ten opłata moje ciało nogami i tak zmierzamy do salonu. Oczywiście przeszedłem z drugiej strony, aby nic nam się nie stało. Usadzam Georg'a na fotelu, składając mu jeszcze krótki pocałunek na czole.
Po posprzątaniu wszystkiego, czuję, jak brunet przytula się do mnie od tyłu. Z lekkim uśmieszkiem, odwracam się w jego kierunku I siadając tym razem na kanapie, umiejscowiłem go na swoich kolanach, aby mógł się do mnie przytulić.
- Dalej boli? - zapytałem, przyglądając się zranionej dłoni chłopaka.
- Troszkę - odpowiada, odsuwając się ode mnie na chwilę. Całuję zabandażowaną ranę dwa razy i splatam nasze palce razem. Widzę jak ukochany przygląda się naszym złączonym dłonią. Wyglądał strasznie uroczo. Całą ciszę i klimat przerwało nam burczenie w brzuchu. Czuję jak lekki róż wkracza na moje poliki, a potem to, jak Gogy chichocze.
- Zamawiamy coś? Jakieś życzenia? - zapytałem, łapiąc za swój telefon, jedną ręką. Słyszę jak ten cicho mamrocze w zastanowieniu.
- Dawaj pudełko skrzydełek z KFC! Jak ja dawno ich nie jadłem, smak z dzieciństwa! - wykrzyknął momentalnie, na co tylko rozszerzyłem oczy, mecz na końcu uśmiechnąłem się. Ustaliliśmy potem co dokładnie bierzemy i jakieś napoje do tego, następnie zadzwoniłem złożyć zamówienie, więc pozostało nam tylko czekać. Po chwili jednak postanowiłem przynieść nam talerze i z prośbą Georg'a, dałem mu szklankę z wodą. Gdy już wróciłem, ten siedział z przytulonymi nogami do siebie, szukając jakiegoś filmu.
- Tylko wiesz Gogy... z umiarem - powiedziałem, stawiając naczynie na stoliku kawowym. Widzę jak brunet się na mnie patrzy I uśmiecha w dość uroczy sposób - Jezu, jak ty się słodko uśmiechnąłeś! - powiedziałem zakrywając usta dłonią.
- Przestaaań - mamrocze, marszcząc uroczo nosek, na co jeszcze bardziej się rozpłynąłem. W końcu się do niego przysuwam i skradam pocałunek z jego ust. Ten oczywiście odwzajemnia pieszczotę i wszystko na pewno trwałoby dłużej, lecz w tym przerwał nam dzwonek do drzwi. Ostatni raz cmoknąłem ukochanego w usta i wstaję, aby prawdopodobnie odebrać zamówione wcześniej jedzenie. Otwieram drzwi dostawcy, witając go z przyjaznym uśmiechem.
- Dzięki wielkie - powiedziałem, biorąc torbę, którą ten mi podawał i miałem już zamykać drzwi, lecz ten mi przerwał.
- Poczekaj, to ty jesteś Dream? - zapytał nagle, na co na początku rozszerzyłem oczy ze zdziwienia, następnie uśmiechając się do niego i przytakując - Mogę z tobą zdjęcie? Moja córka ciągle ciebie słucha. Ostatnio była też na koncercie - było mi strasznie miło słuchać tych rzeczy.
- Pewnie - odpowiadam I zaraz ustawiam się do zdjęcia, potem przybijając z mężczyzną piątkę i żegnam się z nim. Wchodzę w głąb pomieszczenia z nie zmywalnym uśmiechem, zaraz to stawiając papierową torbę na stoliku. George od razu zmienił swoją pozycję, zaczynając dobierać się do jedzenia. Może lepiej, żebym mu nie orzeszkadzał.
- Dostawca poprosił mnie o zdjęcie dla córki - mówię w końcu zadowolony, zaraz widząc, jak ukochany z frytką w buzi odwraca się w moim kierunku. Śmieję się na jego reakcję i przybliżając się do niego, odgryzam drugi koniec usmażonego ziemniaka. Na końcu łączymy się w krótkim pocałunku, a mina bruneta jest bezcenna. Miał na twarzy coś typu "Oh wow". Potem, gdy dociera do niego, co zrobiłem, marszczy brwi.
- Czy ty... zjadłeś mi frytkę? - pyta z powagą, odwracając się bardziej w moim kierunku. Patrzę na niego z rozbawieniem, próbując nie wybuchnąć śmiechem - O ty... - podnosi lekko głos i zacina się momentalnie, prawdopodobnie szukając jakiegoś przezwiska na mnie. W tedy wybucham czajnikiem i czuję jak dostaję tylko w głowę. Kaszlę kilkukrotnie, zaraz zaczynając brać już głębsze oddechy. Potem patrzę na stolik i śmiejąc się lekko, tym razem ja odwracam się do chłopaka.
- Zajebałeś moje frytki - powiedziałem I zabieram mu moją własność. Na końcu i tak razem wybuchamy śmiechem. Kochałem takie momenty.
Zajadamy się swoją obiadokolacją, oglądając do tego jakiś serial, który jak zwykle wynalazł George. Ten akurat mnie tak nie zaciekawił i widząc po samym brunecie, też nie był jakiś wciągnięty.
- To co, 365 dni? - zapytałem, kiedy w pomieszczeniu była idealna cisza. Widzę zaraz jak chłopak łapie za pilot i aż nie mogę uwierzyć własnym oczom.
- No, pewnie byłoby ciekawsze, ale nie - odpowiada znudzony, zmieniając serial na jakiś film.
Tak spędziliśmy czas do godziny dwudziestej trzeciej, ponieważ George robił się już senny. Najpierw poszedłem zanieść na w pół przytomnego chłopaka do sypialni, a potem wróciłem, aby po nas posprzątać. Na końcu wziąłem oczywiście Biszkopta na górę. Piesio ułożył się na swoim posłaniu, podpierając główkę o łapy. Uśmiechnąłem się na to i tym razem ja dołączyłem do swojego ukochanego, który już raczej spał. Ściągam jeszcze nie potrzebne rzeczy, wiedząc, że ten może się do mnie przytulać w nocy. Wchodzę ostrożnie pod kołdrę, zaraz to widząc jak chłopak odwraca się w moją stronę I od razu lgnie do mojego ciała.
- No chodź słodziaku - szepczę, przytulając do siebie bruneta, który postanowił jednak wejść na mój tors i zrobić sobie ze mnie łóżko. No to po co nam było takie wyro, jak ten się do mnie ciągle klei. Pogładziłem delikatnie jego głowę, całując ostatni raz w czoło.
CZYTASZ
My Pretty Little Boy | Dnf |
FanfictionCzasami warto podążać za marzeniami, nawet jeśli wydają się one nie możliwe lub głupie. Warto jest wierzyć w to, że kiedyś może się jedno z nich spełni i życie potoczy się inaczej, tą lepszą stroną. Nuty od dziecka budowały ścieżkę Gerog'a, jego ca...