| Pov. George |
Podczas gdy przebierałem się w bardziej eleganckie rzeczy, Clay znowu mnie wkurzył. Gdy mówił coś do mnie w aucie, przytakiwałem albo mruczałem w odpowiedzi. Mówił jaki to jestem piękny i jak się wystroiłem, a ja miałem to wsadzone głęboki w... gdzieś. Widoki za oknem były teraz o wiele ciekawsze niż rozmowa z blondynem. Widzę jak ten po chwili wjeżdża do Starbucks'a, a bardziej podjeżdża pod okienko do zamówień. I nie dość, że wziął mój ulubiony napój, to jeszcze się nie zapytał czy coś chcę.
- Dziękuję bardzo - mówi do kobiety w fartuszku i odjeżdża od okienka i podaje mi napój. Spoglądam na niego niezrozumiale - Pięknie wyglądasz kochanie - uśmiecha się. Próbuję ukryć rosnący uśmiech i z lekkim różem na policzkach łapię za napój, cicho dziękując.
- Ale skąd wiedziałeś, że akurat to? - zapytałem zdziwiony, zaraz upijając kolejny łyk.
- W lodówce jest poświęcona cała jedna szuflada dla tabliczek białej czekolady - zaśmiał się cicho, trzymając swój skupiony wzrok na drodze. Po chwili zaczynając śpiewać utwór lecący z playlisty. Piosenka od TwoFace, a jej tytuł brzmi "Fire in Your eyes". Wsłuchiwałem się w spokojny głos blondyna z lekkim uśmieszkiem. I tak spędziliśmy resztę drogi. W samochodzie odbywały się nasze koncerty i ciągle można było słyszeć jak któryś z nas się śmieje. W końcu dotarliśmy pod dość drogi dom, a przynajmniej tak wyglądał.
- Aha - mamroczę tylko, gdy parkujemy obok BMW. Chłopak gasi silnik i wychodząc wzdycha tylko.
- Ta.
Clay wszedł do domu otwierając drzwi, nawet nie zapukał, tylko wchodzi jak do siebie. W sumie, to kiedyś tu mieszkał. Ściągamy buty i układam te swoje obok chłopaka. Ja wam mówię, one są jak kajaki albo płetwy, jak można mieć taki duży rozmiar buta.
- Cześć! - woła, aby jego rodzicielka usłyszała, że już jest. Idę ciągle za ukochanym, bojąc się gdzieś iść samemu. Nagle słyszymy jak piosenka, która leciała prawdopodobnie w kuchni, zostaje wyłączona, a potem szybkie kroki zbliżające się do nas. Widziałem jak blondyn rozgląda się za mną, po chwili posyłając mi pocieszające spojrzenie i uśmiech mówiący, że wszystko będzie dobrze. Odwzajemniam czyn, zaraz to przenosząc swój wzrok na nieco wyższą od siebie blondynkę. Kobieta miała na sobie długie, białe spodnie jeansowe oraz miętową koszulę. Jej twarz pokrywało mnóstwo piegów, a jej oczy były niebiesko-szare. Wiem jedno, Clay miał po niej uśmiech, był prawie że identyczny.
- Clay! Miło cię znowu w domu widzieć! - powiedziała uradowana przytulając swojego syna, który specjalnie się schylił, aby również ją objąć. Po chwili się od siebie odsuwają, a kobieta przenosi swój wzrok na mnie.
- Właśnie, mamo. To jest George, jesteśmy razem - powiedział, od razu przedstawiając moje imię, uśmiechnąłem się tylko szerzej do blondynki.
- Miło mi panią poznać - powiedziałem uprzejmie.
- Oj daj spokój, mów do mnie mamo - odpowiedziała i mnie również przytuliła, co odwzajemniłem nie pewnie. Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań. Potem kobieta powiedziała, że możemy usiąść już do stołu, ponieważ obiad jest gotowy. Usiadłem obok ukochanego i gdy Anna zapytała się o napoje, poprosiłem o wodę z cytryną, tak jak chłopak obok.
- I jak? Pierwsze wrażenie - zapytał masując lekko moje udo - Czasami jest nadopiekuńcza - dodał parskając cicho śmiechem.
CZYTASZ
My Pretty Little Boy | Dnf |
FanfictionCzasami warto podążać za marzeniami, nawet jeśli wydają się one nie możliwe lub głupie. Warto jest wierzyć w to, że kiedyś może się jedno z nich spełni i życie potoczy się inaczej, tą lepszą stroną. Nuty od dziecka budowały ścieżkę Gerog'a, jego ca...