XXXVIII

933 55 34
                                    

| Pov. Dream |

Nie jestem pewien o której godzinie wstałem, wiem, że na dworze było jasno. Wychodzę powoli z jego uścisku i jak najciszej opuszczam pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. W kuchni przygotowuję kubek na na kawę i zagotowuję wodę. W między czasie idę na górę i wyciągam jakieś czyste bokserki i luźne ubrania. Potem, gdy wróciłem na dół, zalewam sobie kawę i poszedłem pod szybki prysznic, postanowiłem sobie zmoczyć włosy, aby było mi chłodniej. Na zewnątrz jest coraz goręcej. Wytarłem się i w krótkich spodenkach oraz koszulce na ramiączkach wyszedłem z łazienki, aby napić się ciepłego napoju, który mnie lepiej rozbudzi. Po chwili do kuchni wkroczył Biszkopt i momentalnie zaczął machać ogonem na mój widok. Pomiziałem jego futerko i po wypiciu zawartości kubka opłukałem go, następnie podchodząc do drzwi, aby wyjść z psem na spacer. Na dworze było strasznie duszno, widziałem, jak Biszkopt ziaje i nawet nie miał ochoty aportować. Nie dziwię mu się. Gdy wróciliśmy, odpiąłem smycz i wymieniłem mu wodę na tą z lodówki i nasypałem karmy. George dalej się nie obudził, nie ma opcji, że będę z nim spał pod kołdrą.

W końcu wchodzę na poddasze od razu otwierając wszystkie możliwe okna, aby był przeciąg. Siadam na podłodze, nad wcześniej otwartym kartonem, zaczynając powoli składać pierwszy mebel. W tym jednak przeszkodziło mi przychodzące połączenie. Czego chce ode mnie ciotka?

- Tak? - pytam, patrząc kolejne etapy na instrukcji.

- Wita Clayton, jak to my się długo nie słyszeliśmy! - powiedziała uradowana. Ta, to jest typ ciotki optymistki. Umie poprawić humor, ale jej optymizm może czasami wkurzyć.

- No trochę czasu minęło - mówię. Nie jest złym człowiekiem, raczej się z nią dogaduję. Lubię ją - Coś się stało, że do mnie dzwonisz?

- A tak. Chciałam się zapytać czy będziesz na ślubie. Nie dostałam od ciebie odpowiedzi - Co..?

- Jaki ślub? - kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi, nie dostałem żadnego zaproszenia. Widocznie znowu musiało się coś spieprzyć z pocztą. Już raz z Will'em tak mieliśmy.

- Mój słońce - słyszałem, że się uśmiecha. Cieszyłem się z jej szczęścia, pogratulowałem jej - Bądź jutro na dwunastą przed kościołem [jakimś tam {chuja świętego}]. I możesz zabrać ze sobą osobę towarzyszącą - kobieta wymieniła jeszcze kilka informacji.

- Okay, będę - zapewniam ją i gdy się pożegnaliśmy, rozłączyłem się. Jeszcze przed odłożeniem telefonu, puszczam cicho muzykę, aby nie obudzić bruneta. Powracam do składania mebli nucąc tekst piosenek pod nosem.

Zastanawiam się jak dobrze tańczy George, a może w ogóle tego nie robił albo nie lubi. Może wolny kawałek lub salsa. Mama mnie kiedyś uczyła tańczyć salsę, czy coś innego. W podstawówce ponoć wygrywała konkursy taneczne. Powiedziała, że jestem dobry w tańcu, ponieważ oddaję się muzyce i nie jestem sztywny. 

Minęła godzina, łóżko było już złożone i stało na środku jednej ze ścian. Czyli tak, jak chciał brunet. Byłem już przy końcówce składania szafy, zostało mi tylko zamontowane drzwi i lustra, które były najtrudniejszą częścią z całego mebla. Gdy w końcu skończyłem składanie szafy, wleciała piosenka od Shakiry "Hips don't lie" momentalnie moje nogi i biodra weszły w ruch, a usta same zaczęły śpiewać tekst.

- I never really knew that she could dance like this

She make a man want to speak Spanish

¿Cómo se llama? (Sí), bonita (sí)

Mi casa, su casa


- Oh, baby, when you talk like that

You make a woman go mad

So be wise, and keep on

Reading the signs of my body - usłyszałem głos za mną, odwróciłem się w stronę jego źródła. Tam stał już ogarnięty George - Dobrze tańczysz - komplementuje moje ruchy, które zaprzestałem po usłyszeniu jego głosu, wystraszyłem się w tedy. Czuję jak moje poliki pokrywa subtelny róż, drapię się lekko po karku z zawstydzenia.

- No wiesz...

- To były kroki do salsy, tak? - pyta, zaraz to biorąc mój telefon z ziemi i przewijając piosenkę do samego początku - Chętnie z tobą zatańczę Claytonie - uśmiecha się do mnie co odwzajemniam i podaję mu dłoń, którą zaraz ujmuje swoją rączką. Przestrzeń w pomieszczeniu jest dosyć duża, więc nie musieliśmy się martwić, że na coś wpadniemy. Brunet ciągle patrzy się w moje oczy, dopiero teraz zauważam jakie one są śliczne. Nie mówię, że uważałem je za brzydkie. Nasze ciała są blisko siebie, zatrzymuję swoją dłoń na tali chłopaka, a ten położył swoją na moim ramieniu. Po chwili nasze nogi i biodra wchodzą w ruch. Po chwili George zostaje przeze mnie obrócony, a potem ponownie go do siebie przyciągnąłem, tym razem przyciągając go do siebie za jego talię. Nasze torsy dzieliły centymetry. Dalej jednak nie odwróciliśmy od siebie wzroku. 

Oboje zapomnieliśmy o wszystkim i daliśmy się ponieść muzyce. Świetnie się przy tym bawiłem. Nasz oddech przyśpieszył, a na polikach wyskoczyły subtelne rumieńce od wysiłku. Pod koniec ten na mnie wskakuje, dla bezpieczeństwa asekuruje go na talii, a ten odchyla się do tyłu. Przyciągam go potem do siebie, a ten ze mnie schodzi i po następnych tanecznych krokach piosenka się kończy. W tedy ja biorę bruneta jak pannę młodą i obracam w koło, słyszę jak ten słodko chichocze. Odstawiam go na ziemię i spoglądając w jego brązowe tęczówki, po chwili wpinam się w jego soczyste wargi. Czuję jak ten oddaje pieszczotę z wielką chęcią i gdy się od siebie odsuwamy, ten znowu cicho się śmieje.

- Wow, to było świetne - mówi z dalej przyśpieszonym oddechem.

- Nie zaprzeczę - zgodziłem się z nim - Właśnie, Ciotka zaprosiła mnie na jej ślub, jest jutro na dwunastą. I od razu tłumaczę, przez pocztę nie dostałem listu zaproszeniowego. Pójdziesz ze mną?

My Pretty Little Boy | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz