XVII

1.3K 79 54
                                    

| Pov. Dream |

- Mam rozumieć, że Undressed była kierowana w moim kierunku - usłyszałem nagle dobrze znany mi głos za plecami. Na mojej twarzy od razu pojawił się złośliwy uśmieszek. Odwróciłem się w jego kierunku, krzyżując swoje ręce, które założyłem na tors.

- Zależy jak to odebrałeś - zaśmiałem się chytrze, patrząc prosto w jego oczy.

- Idiota - powiedział uderzając mnie lekko w ramię, a po tym parsknęliśmy razem śmiechem.

Zaczęliśmy ze sobą spokojnie rozmawiać. Wilbur wkurzał się, że ciągle z nim gadam, a ten chce jechać do domu. Ostatecznie pojechał z Joe, a dopiero po pięciu minutach zorientowaliśmy się, że dalej stoimy przed moim samochodem.

George zaproponował mi nockę u siebie, więc czemu by się nie zgodzić. Wsiedliśmy razem do samochodu, zaraz odjeżdżając z parkingu. W drodze była na prawdę przyjemna atmosfera. Puszczaliśmy sobie różne utwory i je śpiewaliśmy, a raczej ja próbowałem, bo mój głos I gardło było całe zdarte.

Gdy w końcu byliśmy pod jego domem, ten wszedł do środka, aby zaraz wrócić do mnie z Biszkoptem na smyczy. Zamknąłem samochód, udając się tuż obok niego w kierunku parku.

==========

Nie śpimy już od jakiejś godziny. Zdążyliśmy się ubrać, zjeść i wyprowadzić psa na spacer. Później podekscytowany Geroge zaciągnął mnie do jego pokoju i otworzył ogromną szafę zapełnioną masą ubrań. Odwrócił się w moją stronę z wielkim uśmiechem, który ujawniał jego śnieżne zęby. Popatrzyłem na niego zdziwiony, a później ponownie na zawartość szafy. Ciuchy prawie się z niej wysypywały i w nie których miejscach te były wepchnięte na styk. Brunet z pomiędzy wiszących rzeczy wyciągnął dużą walizkę, położył ją na podłodze i rozpiął.

- Pomożesz mi w wybieraniu ubrań! - powiedział podekscytowany i podskoczył. Uśmiechnąłem się pod nosem, przyglądając się jak ten dalej szczerzy swoje ząbki. To dopiero uroczy człowiek.

- I tak nie mam wyjścia - zaśmiałem się lekko I usiadłem na rogu łóżka, oglądając kolejno pokazywane mi części garderoby.

- Chodź, będziesz moim manekinem - powiedział, grzebiąc coś w głębi mebla. Lekko zaskoczony wstałem i podszedłem do niego, aby zaraz dostać kilka poskładanych rzeczy. Rozejrzałem się dookoła, szukając miejsca gdzie mógłbym się przebrać. Mówiąc szczerze, nie chciało mi się iść specjalnie do łazienki - Możesz się tu przebrać, ja i tak mam zajęcie - powiedział spokojnie, prawdopodobnie widząc moje zakłopotanie w oczach.

Położyłem ubrania na łóżku, zamieniając je z tymi, które noszę w tym momencie. Gdy byłem już przebrany, odwróciłem się w jego stronę. Chłopak przymrużył lekko oczy, prawdopodobnie się nad czymś zastanawiając. Zaraz to podał mu jakąś biżuterię i czapkę. Finalnie po poprawkach uśmiechnął się I powiedział, że mogę się znowu ubrać w swoje ciuchy.

Tak spędziliśmy kolejne dwie i pół godziny. George pokazywał mi jakąś część garderoby i pytał się czy ją wziąć. Jednak zazwyczaj nie miał z tym problemu. Walizka, która była pusta, nagle wyglądała jakby miała się nie zapiąć. A ja udawałem manekina o dziwo tylko trzy razy.

Chłopak odwrócił się znowu w moją stronę i powiedział, że chce mnie zobaczyć w pewnej rzeczy. Podał mi ją i powiedział żebym na siebie założył. Wzruszyłem tylko ramionami i odwracając się tyłem do niego, zdjąłem koszulkę.

- Chyba cię coś pojebało - wymamrotałem I przewróciłem oczami, odwracając się przodem do chłopaka. I w tym momencie mnie dosłownie zamurowało. Ten sekundę później również się odwrócił w moją stronę. Na naszych policzkach utrzymywał się rumieniec. Miałem go zacząć opeirniczać, że dał mi top do założenia, lecz widok jego w sukience w truskawki, było czymś piękniejszym.

Brunet podszedł do mnie spokojnym krokiem, kładąc jedną dłoń na moim torsie. Czułem jak serce zaczyna mi szybciej bić, a poliki przybrały jeszcze wyraźniejszą barwę czerwieni. Spoglądaliśmy sobie w oczy, w ciszy, której nie chcieliśmy przerwać.

W końcu odwróciłem, następnie pchnąć delikatnie, aby ten leżał na materacu. Gogy popatrzył się na mnie, podgryzając dolną wargę. Wyglądał za razem tak uroczo, seksownie i niewinnie. Widziałem jak podnosi jedną nogę i opiera o mój tors. Dalej nie odwracając od niego wzroku, przejeżdżam opuszkami palca po zgrabnej nodze, wchodząc powoli na materac. Im bliżej się znajdowałem, tym niżej była moja ręka jak i noga chłopaka. Gdy dotarłem do uda, zacisnąłem je lekko. Drugą ręką oparłem się o łóżko, aby na niego nie upaść.

Oblizałem swoje wargi, patrząc na te Georg'a. Nie czekając dłużej, po prostu wpiąłem się w jego soczyste i delikatne usta. Całowałem je spokojnie i z pasją. Pieszczota była spokojną, a tak na prawdę porywała nas dalej i z każdą sekundą się pogłębiała. Poczułem ręce oplatające mój kark, a jedna z dłoni wplątuje się w moje włosy I ciągnie je przyjemnie. Zamruczałem niekontrolowanie.

Chciałem zapamiętać smak jego warg jak najdłużej. Była to subtelna słodycz, mieszająca się z nutką pożądania i czerwieni. Czyli tak na prawdę cały George. Niby spokojny niewinny chłopiec, a w niektórych momentach umie pokazać różki.

W końcu odrywam się od jego ust z cichym mlaśnięciem i nitką śliny, która przez chwilę łączyła nasze odpowiedniki. Otwieram oczy, aby zauważyć iskierki w oczach niższego. Uśmiecham się pod nosem I ponownie zaciskam rękę na udzie.

- Kocham cię George - powiedziałem z czystą szczerością w głosie i zadowoleniem. Widziałem jak na twarzy bruneta pojawia się uśmiech, a do oczu napływają łzy szczęścia.

- Ja ciebie też Clay - odpowiedział I ujmując moje policzki, przyciąga mnie do siebie i ponownie zamyka nas w słodkim pocałunku.

W końcu mogę powiedzieć o Georgu jak o swoim chłopaku. I bardzo się z tego cieszę. W końcu mogę mieć go całego.

My Pretty Little Boy | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz