LI

836 59 29
                                    

| Pov. Wilbur |

Muszę przyznać, że mieszkanie samemu było smutne. Tak, to zawsze mogłem porozmawiać z Clay'em, pograć z nim czy porobić coś innego, dobrego na nudę. Powoli przyzwyczajam się do ciszy w domu i samotności. Cieszyłem się jednak ze szczęścia swojego przyjaciela.

Muszę sobie w końcu kogoś znaleźć...

Jak zawsze daliśmy czadu. Wszyscy cieszyli się z koncertu i ekscytowali się kolejno zaśpiewaną piosenką. Przez cały czas na moich ustach utrzymywał się wielki uśmiech.

Clay chciał dzisiaj pokazać twarz. I z tego co mi się zdaje, stresuje się. Wywnioskowałem to przez znajdującego się Georg'a na scenie. Na nim również zawieszałem kilkukrotnie swój wzrok. I tak samo, jak inni, miał na swoich ustach uśmiech. Wracając jednak do blondyna. Było widać u niego stres. I tak, jak od dłuższego czasu nie było przypadku, aby się zdekoncentrował, tak dzisiaj zdarzyło mu się pomylić struny lub mruczeć do mikrofonu do rytmu muzyki. Od dawna nie widziałem u niego przypadków związanych z Adhd.

Po zaśpiewaniu wszystkich zaplanowanych piosenek, piegus zdjął pas, podtrzymujący gitarę I odkłada ją na bok. Po chwili również tak zrobiłem.

- Mam dzisiaj dla was dwie niespodzianki. Tylko muszę na chwilę wyjść - powiedział, wskazując palcem za siebie oraz uśmiechając się słabo. Ten łapie swojego chłopaka za rękę iw ychodiz z nim na tyły zceny, odprowadzam ich tylko wzorkiem i przybliżam się do mikrofonu, aby zaraz go wyjąć ze statywu.

- Dream ma dzisiaj nieco trudniejszy dzień. Jak sami mogliście zauważyć, dość często się rozkojarzał. Wiecie, Adhd i te sprawy - wytłumaczyłem zachowanie przyjaciela, podchodząc bliżej widowni. Potem siadam na rogu sceny i kontynuuje - Jak Dream jest na scenie. Ona jest cała dla niego. To jest jego świat, gdzie ucieknie od wszystkiego i po prostu robi to co mógłby robić o każdej porze dnia i nocy. Czuje się na niej komfortowo I daje się ponieść - opowiadam, wspominając niektóre szalone akcje chłopaka - Ostatnie objawy Adhd u Dream'a i to na koncercie, były z rok temu. W tedy zaczynaliśmy grać na żywo i pamiętam jak po koncercie przepraszał mnie za wszystkie pomyłki, tłumacząc, że się stresuje - mówię z lekkim uśmieszkiem pod nosem - Nie bądźcie na niego źli, przez nie zrobienie czegoś. Najbardziej potrzebuje czasu i wsparcia, które zawsze ode mnie będzie miał - dokończyłem swoją przemowę, zaraz to słysząc gromkie brawa, nawet nie wiem za co. Potem wstaję na proste nogi I odkładam mikrofon na swoje poprzednie miejsce.

Całą ciszę przerwały nagłe piski i krzyki różnych lasek na widowni. Odwracam głowę w kierunku wyjścia ze sceny, a tam pojawia się Clay, który jest bez maski, a obok niego stojący niższy brunet. Popatrzyłem na niego dumny I z małymi łzami w oczach. Zrobił to. Spogląda ostatni raz na swojego ukochanego i rozłączają swoje dłonie, aby wyższy mógł podejść do mikrofonu. Na jego twarzy utrzymuje się duży uśmiech.

- Hi - mówi I śmieje się cicho, na co publiczność znowu szaleje. Potem łapie za butelkę wody i upija z niej kilka łyków - Oh God, od roku marzyłem, aby to w końcu zrobić. Nie wiecie, jaką to męczarnia nie móc pić na koncercie - mówi pod nosem I odrzuca przedmiot na bok - O to ja! Prawdziwy! - znowu się śmieje, co brzmi jak czajnik.

| Pov. Dream |

- Okay, przejdźmy do drugiej niespodzianki - powiedziałem I podszedłem jeszcze do Wilbur'a, wymieniając z nim kilka słów. Potem zostaję sam na scenie, a cały zespół LoveJoy przechodzi na bok, aby nie przeciskać się w tłumie ludzi.

Wcześniej czułem ogromny stres i nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Czułem się, jakbym nie był sobą, po części znałem już to uczucie. Jednak teraz, po wyjściu na scenę, czuję się świetnie. Nawet nie czuję różnicy pomiędzy wcześniejszą częścią koncertu.

Słychać już pierwsze nuty mojej piosenki, a ludzie szaleją, jak jeszcze nigdy dotąd. Uśmiecham się znowu i przymykam oczy, przybliżając mikrofon bliżej swoich ust.

- Take you like a drug~ śpiewam pierwszą linijkę, słysząc również jak niektórzy z publiczności robią to ze mną lub po prostu wołają z podekscytowania.

- I taste you on my tongue~ gdy śpiewam ostatni wyraz, liżę delikatnie mikrofon, zaraz słysząc kolejne piski. Otwieram oczy, uśmiechając się mimowolnie.

- You ask me what I'm thinking about

I told you that i thinking about

Whatever You're thinking about~

- Tell me something that I'll forget

And you might have to Tell me again

It's crazy what you'll do for a friend...~ mój głos jest spokojny i nieco niski. Oddaję się melodii, nawet zapominając o tym, że moja nie dawno ukrywana twarz, jest już dla każdego widoczna.

- Go ahead and cry, little girl

Nobody does it like you do

I know how much it matters to you

I know that she got daddy issues~

- And if you were my little girl

I'd do whatever I could do

I'd run away and hide with you

I know that you got daddy issues, and I do to~ przez chwilę nawiązuję kontakt wzrokowy z ukochanym i Will'em, którzy również byli zaskoczeni moim śpiewem.

- I tried to write your name in the rain

But the rain never came

So I made with the sun

The shame

Always comes at the worst time...~ zbliżając się do refrenu, znowu słyszę piski I to, jak niektórzy śpiewają.

Na końcu uśmiecham się w stronę przyjaciół, którzy wszyscy do mnie podbiegli i zamknęli w szczelnym objęciu. Śmieję się, czując jak łzy szczęścia spływają po moich policzkach, a w oddali gromkie brawa i ponowne wołanie.

- Dream! Dream! Dream! - słyszę krzyczących fanów. Potem każdy się ode mnie odsuwa, oprócz ukochanego, ten przyciąga mnie za koszulę i łączy nasze usta w namiętnym pocałunku, który z chęcią jest przeze mnie odwzajemniony.

My Pretty Little Boy | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz