XLVIII

924 53 41
                                    

| Pov. George |

Zadziwiająco obudziłem się jako pierwszy. Szczerze, nie przeszkadzało mi to ani trochę. Mogłem się rozkoszować ciepłem bijącym od Biszkopta oraz ukochanego. Co jakiś czas słyszałem jak ten mówi coś pod nosem. Złapałem ostrożnie za telefon, nagrywając zaraz filmik i śmiejąc się cicho z wypowiedzianych słów przez blondyna.

- Will ty pieprzona dziewico - usłyszałem, przez co musiałem zasłonić swoją buzię, aby nie wydać żadnego dźwięku. Ten odchrząkuje, a ja po chwili wyłączam nagrywanie.

Nie chciało mi się więcej leżeć, miałem ochotę się przełożyć na kolejny bok albo wstać i zacząć coś robić, lecz mogłem ich obu obudzić. Trudno. Podnoszę się na rękach, zaraz to patrząc na stronę Clay'a. Patrzę z przerażeniem na zaschniętą krew na poszewce i nosie chłopaka. Odwróciłem się w jego stronę, zaczynając przeczesywać jego kosmyki włosów. Zestresowany podgryzłem wargę od środka, mam nadzieję, że to nic poważnego. Ucałowałem na chwilę jego usta i gdy się od niego odsunąłem, ten otworzył zaspany swoje oczy. Witam go lekkim uśmiechem, co blondyn odwzajemnia prawie że od razu.

- Coś się stało? - pyta, rozciągając się, potem cicho ziewa.

- Krew ci leciała w nocy - powiedziałem spokojnie w jego kierunku, ten patrzy na swoją poduszkę, na której była czerwona plama.

- Przecież upewniałem się, czy przestała lecieć - mamroczę tylko do siebie I spogląda ponownie na mnie ze smutnym wzrokiem - Przepraszam - widziałem, że chce coś jeszcze powiedzieć, jednak przeszkodziłem mu w tym i ująłem jego policzki w swoje dłonie.

- Nie masz za co przepraszać Skarbie, każdemu może się coś zdarzyć. To nie jest twoja wina, a poszewkę można zawsze wyprać, tak? - na jego ustach pojawił się nie duży uśmiech. Przytakuje mi w odpowiedzi zaraz to przewracając mnie na plecy i zwisając nade mną. Chichocze, mimowolnie łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Zbliżamy swoje twarze do siebie, aż nie łączymy naszych warg w spokojnym pocałunku. Tak piękną chwilę przerwał nam już przebudzony piesio, który zaczął mnie lizać po policzku. Odkleiliśmy się od siebie, a zaraz po tym zaśmiałem się ze zwierzaka.

Była niedziela, więc nam obu nie chciało się przebierać w zwykłe rzeczy. Mieliśmy dzień lenia. W sumie co można robić, kiedy pada na dworze? Wrzuciłem tylko poszewkę Clay'a do prania, ten wypuścił Biszkopta na ogród i powiedział, że nasypie mu karmy oraz naleje świeżej wody. Po jakimś czasie dołączyłem do niego, przytulając się od tyłu.

- Co robisz? - zapytałem, patrząc na jego czyny.

- Robię kawę i myślę, co zrobić na śniadanie - odpowiedział, odwracając się do mnie przodem i podnosząc, abym zaraz został posadzony na blat. Ten mamrocze cicho i wtula się w mój tors. Uśmiecham się I przeczesuje jego blond włosy. No tak, wczoraj ja robiłem, a dzisiaj jego kolej.

- Podpowiem ci, że chciałbym zjeść coś z nutellą.

Moja podpowiedź dała mu wielką podpowiedź i nie myślał tak długo nad daniem. Trochę zajęło mu przygotowanie śniadania, lecz było warto. Naleśniki z nadzieniem czekoladowym, wyszły mu perfekcyjnie. Złapałem za talerz, na którym były wszystkie naleśniki i miałem już iść z tym do salonu, lecz chłopak mnie zatrzymał.

- George, chyba nie masz zamiaru zjeść tak dużej ilości? - zapytał, jego wzrok wydawał się być poważny. Zdałem sobie sprawę, co tak na prawdę robię. Odkładam naczynie z jedzeniem na swoje poprzednie miejsce. Czuję jak moje dłonie zaczynają się lekko trząść.

- N-nie chciałem - mówię przepraszająco, wpadając w ramiona ukochanego.

- Shh, wiem kochanie. Już wszystko dobrze, nie zrobiłeś tego specjalnie - powiedział spokojnym głosem, gładząc moje plecy w przyjemny sposób. Czuję jak momentalnie moje mięśnie odpuszczają i jeszcze bardziej lgnę do ciała chłopaka. Ten nagle podnosi mnie do góry, przez co mogę się na nim zawiesić jak koala - Pozwolę ci jeść cały dzień naleśniki, ale nie zjesz ich wszystkich na raz - na zgodę z blondynem pokiwałem głową. Czuję zaraz jak ten coś robi, nie jestem w stanie określić co. Po prostu oparłem głowę o jego ramię, przymykając oczy.

Clay po przejściu gdzieś, schyla się i stawia dwa naczynia na stoliku. Potem siada na kanapie, więc odsuwam się od niego I łapiąc za jeden z talerzy, zaczynam konsumować swój posiłek. Ten informuje mnie, że idzie jeszcze po laptopa i zaraz do mnie dołączy. Przytakuje tylko, biorąc pilot od telewizora. Przydałoby się coś obejrzeć, skoro mamy dzień lenia. Po chwili na miejsce obok mnie, dołączył szczęśliwy Biszkopt. Zacząłem pieścić jego sierść i gdy przewrócił się na plecy, głaskałem go po brzuchu. Widzę jak się na mnie patrzy i wystawia język, co wyglądało mega uroczo. Powróciłem jednak do szukania jakiegoś filmu lub serialu na Netflix'ie. Po chwili przyszedł również Clay, który wybrał miejsce po mojej lewej stronie. 

Najpierw postanowiłem włączyć swój serial, który miałem w planach dokończyć. Blondyn i tak na razie siedział na laptopie, nawet nie wiem co na nim robiąc. 

Jakimś cudem nie interesowało mnie, to co leciało na telewizorze. Zostawiłem go tak i zgarnąłem telefon ze stolika. Do mojej głowy wpadł genialny plan, lecz potrzebowałem lekkiej pomocy. Chciałem się również tym podzielić z widzami. Bez wahania odpaliłem live na Instagramie. Oczywiście będę robił wszystko tak, aby nie pokazać twarzy blondyna.

- Hey guys! Organizuję sobie dzisiaj dzień lenia z Biszkoptem i moim mężczyzną - pokazuję Netflixa na telewizorze, swojego zwierzaka, a potem ukochanego - Mężczyzna przywitaj się - mówię.

- Hi - powiedział wesoło, machając ręką do trzymanego przeze mnie urządzenia. Potem odwracam kamerkę, aby pokazać swoją twarz.

- Jakiś zajęty jest - powiedziałem i wstałem z mebla, aby udać się do swojego pokoju.

- Weźmiesz wodę z kuchni? Proszę - zapytał błagalnym głosem, posyłając mi wzrok małego szczeniaczka. Zaśmiałem się pod nosem, przewracając oczami. I przechodziłem już przed chłopakiem, kiedy poczułem jak ten klepie mnie w pośladek. Zatrzymałem się momentalnie, spoglądając na niego z mordem w oczach - To przez przypadek! - tłumaczy się.

- Uważaj idioto, bo przez przypadek to mogę pokazać twoją twarz - mamroczę i wznawiam swój kierunek ku kuchni, tam mamroczę jeszcze coś do widzów i biorę wodę z lodówki - Masz dupku, wypchaj się - powiedziałem, rzucając butelkę obok niego. I wszystko znowu przerwał Clay łapiący mnie za rękę.

- No Georgie, nie gniewaj się - mówi przepraszająco, wstając. Odkładam telefon na stolik. Ten podnosi mnie za uda, patrząc się w moje oczy. Ja jednak odwracam od niego wzrok, lecz moje ręce odruchowo zarzuciły się na kark wyższego - Gogy - dodaje. Czuję jak jego dłonie delikatnie masują moje uda. Potem składa krótki pocałunek na moich ustach - Nie bądź taki - powiedział - Oboje wiemy, że lubisz jak tak robię~ szepcze do mojego ucha, abym tylko ja mógł to usłyszeć.

- No dobra, ale nie rób tak jak jestem live - odparłem cicho, zaraz czując jak ukochany składa ostatni pocałunek i daje mi z niego zejść. Łapie ponownie za swój telefon, w ciszy idąc już do swojego pokoju.

My Pretty Little Boy | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz