| Pov.Dream |
- Idź się napić i wróć jak ochłoniesz. Wilbur powinien zaraz być - powiedziałem odchrząkując cicho. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę gum, następnie jedną z nich wkładając do buzi. Usiadłem już normalnie na kanapie, oddychając głęboko i myśląc o czymś smutnym, aby uspokoić swoją sprawę w spodniach. Nie wiedziałem, że robienie mu loda, aż tak mnie podnieci. Po chwili miałem już wszystko pod kontrolą, a całą ciszę w domu przerwało pukanie do drzwi. Wstałem z mebla, podchodząc do nich I otwierając je, a tak na prawdę przesuwając, ponieważ były wyciągnięte z zawiasów. Widziałem tylko zdziwioną minę okularnika.
- Nie wiedziałem, że jest aż tak źle... - skomentował tylko i wszedł w głąb mieszkania, ściągając obuwie - Gogy! - wykrzyknął, gdy zobaczył niższego wychodzącego z kuchni, a zaraz zaczął biec w jego stronę.
- Will! - również wykrzyknął uradowany I wtulił się mocno w ciało wyższego. Zaśmiałem się z nich lekko, zaraz to biorąc swoje kluczyki od samochodu.
- Do godziny powinienem wrócić - powiedziałem, gdyby ci w ogóle mnie słuchali. Spojrzałem na nich ostatni raz i uśmiechnąłem się, widząc dreptającego do mnie Georg'a. Przytulił się do mnie na chwilę, po tym się ode mnie odsunął z uroczym uśmieszkiem. Ułożyłem dłoń na jednym z jego polików i skradłem króciutki pocałunek z jego warg. Popatrzyłem się zadowolony na niego, jeszcze przez chwilę bawiąc się jego włosami. Potem wyszedłem.
Odblokowuje drzwi samochodu pilotem i wsiadam na miejsce kierowcy. Rozejrzałem się dookoła, ogarniając rzeczy w okół siebie. Gdy to skończyłem wszedłem w mapy, sprawdzając gdzie jest najbliższa Castorama. Po sprawdzeniu drogi, okazało się, że najbliższa jest oddalona pół godziny drogi od nas. Westchnąłem cicho, lecz wyruszyłem ze swojego miejsca, jeszcze przed włączając swoją playlistę na Spotify. Po chwili jednak zdecydowałem się przejechać autostradą, trzeba go w końcu przepalić.
Wjechałem na ekspresówkę, na razie na spokojnie jadąc sto na godzinę. Postanowiłem się rozpędzić dopiero w tedy, kiedy na drodze nie będzie dużo pojazdów. Zjechałem na lewy pas, jadąc za jakąś osobówką. Mężczyzna przyśpieszył trochę i zjechał na drugi pas, podziękowałem mu I momentalnie przyśpieszyłem. Widzę tylko kątem oka jak wskazówka wyznaczająca prędkość przechodzi na większe liczby. Brakowało mi adrenaliny. Uśmiecham się pod nosem, zaciskając mocniej dłonie na kierownicy.
Zwolniłem pojazd, do bezpiecznej prędkości i wjechałem na rondo. Już od minuty towarzyszyła mi piosenka "Shut up And drive" od Rihanny. Więc, gdy ponownie wjechałem na czystą od aut drogę, przycisnąłem pedau gazu.
==========
Załatwiłem sprawę w nie całe czterdzieści minut. Zjeżdżałem właśnie z autostrady i kierowałem się do domu Georg'a. Spojrzałem tylko zadowolony na cykl dzisiejszego spalania. Dawno nie jechałem tak szybko. Ale najbardziej cieszyłem się z tego, że udało mi się kupić nowy zamek do drzwi I teraz i ja będę miał do niego klucz.
Zaparkowałem na podjeździe. Złapałem za kupioną rzecz i wysiadłem z pojazdu, kierując się do drzwi. Przysunąłem je i ponownie odstawiłem na swoje miejsce.
- Jestem - powiedziałem na tylko głośno, aby ci mnie usłyszeli. Odłożyłem zamek I kluczyki od samochodu na komodę i wszedłem w głąb, rozglądając się za brunetami. Ściągnąłem buty, wchodząc po kolei do każdego z pomieszczeń. W kuchni było coś zostawione na gazie, na szczęście ani nie wykipiało, ani się nie spaliło. Postanowiłem zmniejszyć gaz. Tym razem wszedłem do pokoju Georg'a I od razu się uśmiechnąłem, widząc ich całych i zdrowych.
- Nie przeszkadzam? - zaśmiałem się cicho, opierając się o ścianę i patrząc, jak ci nagle się na mnie patrzą. Wilbur wyglądał, jakby się czymś mega ekscytował i nie mógł w coś uwierzyć.
- On jest geniuszem! Zobacz to! - wykrzyknął i energicznym ruchem zabrał tablet z rąk niższego, wstając i podchodząc do mnie. Na ekranie wyświetlały się zaprojektowane ubrania. Był to nasz przerobiony merch. Wyglądał niesamowicie. Pierwsza bordowa bluza z kotem przygniecionym kowadłem, a z tyłu niej, wypisane utwory. I tak było z dwoma następnymi zwierzakami, czyli z ptakiem i czarnym psem. Zauważyłem również mój własny merch, a bardziej pomysły na niego.
- Zostajesz naszym projektantem. One są cudowne! - pochwaliłem go, posyłając mu podekscytowany uśmiech, który ten odwzajemnił. Zostawiłem Willa samego i podszedłem do swojego ukochanego. Wziąłem go na ręce jak jakiegoś kota i przytuliłem do siebie - Nigdy w ciebie nie wątpiłem Gogy - powiedziałem na co ten tylko uroczo zachichotał i oplótł moje ciało nogami.
- O proszę, zakochny kundel. Przyznać mi się tu proszę - powiedział do nas tajemniczo. Odwróciłem się do niego, dając brunecikowi ze mnie zejść.
- Do czego? - odparłem, kompletnie nie wiedząc o co mu chodzi.
- Jesteście razem.
- Nie, osobno - zaśmiałem się cicho, zaraz czując lekkie uderzenie w potylice.
==========
- Jeszcze trochę w lewo - powiedziałem do okularnika, z którym wkładałem drzwi w zawiasy. Po kilkunastu minutach szukania narzędzi Georg'a, zdjęciu zamka i założeniu nowego, w końcu mogłem skończyć swoją pracę. Byłem trochę zmęczony, głodny i obolały - Dobra, dzięki - powiedziałem I przybiłem z wyższym głośną piątkę, zaraz sprawdzając, czy zamek działa. I gdy wszystko było w pożądku udaliśmy się do salonu.
- Gdzie jest toaleta? - zapytał patrząc na mnie w oczekiwaniu.
- Ostatnie drzwi na lewo - wskazałem mu korytarz, który prowadził do łazienki, innych pomieszczeń i schodów. Ten podziękował cicho i udał się w tamtym kierunku.
- Ja też powinienem ci podziękować za to wszystko - usłyszałem głos swojego ukochanego przy moim uchu, momentalnie przeszły mnie ciarki, a lekki uśmiech wkroczył na moje usta.
- To nic takiego. Ważne, że jesteś - odpowiedziałem spokojnie, prowadząc go wzrokiem. Ten podszedł do mnie kręcąc swoimi biodrami i usiadł na moich nogach - Wiesz... zapomniałem ci powiedzieć, ale jutro jest koncert. Wpadniesz? - zapytałem, zaplatając jego kosmyki włosów na swoim palcu.
- Pewnie, a który dzisiaj? - zapytał przymykając oczy.
- dwudziesty piąty maja [25.05] - odpowiedziałem, na co ten szybko podniósł powieki i zszedł jak poparzony z moich nóg. Zdziwiony patrzyłem jak wbiega do swojego pokoju.
- Co mu jest? - powiedział zdezorientowany Wilbur, wchodząc do pomieszczenia.
- Jutro mam pokaz. Kurwa mać! - wykrzyknął. Czekaj wróć. Czy on właśnie przeklął?! Od kiedy? Popatrzyliśmy się na siebie zdziwieni i to chyba z tego samego powodu.

CZYTASZ
My Pretty Little Boy | Dnf |
FanfictionCzasami warto podążać za marzeniami, nawet jeśli wydają się one nie możliwe lub głupie. Warto jest wierzyć w to, że kiedyś może się jedno z nich spełni i życie potoczy się inaczej, tą lepszą stroną. Nuty od dziecka budowały ścieżkę Gerog'a, jego ca...