Rozdział 22

48 6 0
                                    

- Mi Rose? ( podbiegli do mnie chłopaki i zapytali czy to ja).
- Tak. ( odpowiedziałam resztką sił).
- Pomóżcie jej! (rozkazał im Lee Chan).
- Dam radę. ( powiedziałam ledwo stojąc na nogach).
- Gdzie jest Mi Lan? (zapytał Hanijia).
- Nie wiem, przepraszam. Pomogłam jej pokonać Mistyczne przeznaczenie i chyba przez to wróciłam do jej ciała.
- Jak to przecież Ty odeszłaś. ( rzekł do mnie zaskoczony Kimi).
- Tak, ale byłam duszą. Widziałam jak ona trenuje i jak się stara. Mi Lan wcześniej walczyła z bestią i obcięła jej skrzydła, dlatego przy ostatecznej walce było już prościej i obie ją zabiłyśmy. Klątwa wyklętych przeciwników została zdjęta.

Po wypowiedzeniu tych słów, rozbłysło światło w kolorze fioletu i zieleni, a my przenieśliśmy się w inne miejsce. Naszym oczom ukazały się góry obrośnięte trawą oraz kwiaty, które kwitły. Wielkie drzewa dające mnóstwo świeżego powietrza i piękne błękitne niebo. Rozglądaliśmy się i kiedy zamknęliśmy oczy, nabraliśmy świeżego powietrza. Każdy z nas usłyszał słowa, które go dotyczą. Taka jakby mała przepowiednia. Moja brzmiała tak.

Połączysz się z z nią, przez co obie będziecie stanowić całość i jedność. Ten, który jest Ci przeznaczony będzie wiedział jak wyglądasz i tylko on będzie wstanie cię uratować przed tym co będziesz chciała zrobić. To on będzie ojcem tego dziecka, które zostanie owocem waszej miłości. To on się tobą zaopiekuje kiedy  rzeczywistość pomiesza ci się ze snem. Tylko on będzie cię kochać tak mocno, że cię ocali i wyczuje niebezpieczeństwo.

Na te słowa zrobiło mi się przykro i uroniłam łzę. Wytarłam ją i zobaczyłam, że wróciłam do Japonii, a właściwie wróciłam z ciałem do swojego ciała. Zanim to nastąpiło, nad sobą spostrzegłam mężczyznę, który patrzył na mnie jakby się coś stało. Wtedy zrozumiałam, że kiedy opuściłam ciało, ono zostało leżąc oparte o ścianę małej uliczki, w którą weszłam. Szybko wstałam i zapewniłam mężczyznę, że wszystko ze mną w porządku. Podobno leżałam tak około miesiąc, lecz tylko on się zainteresował. Reszta, która mnie mijała wogóle się nie interesowała. Podziękowałam mu kłaniając się przy tym z szacunkiem i wróciłam do hotelu. Tam od razu zabukowałam bilet i postanowiłam wrócić do Korei, do mojego domu. Następnego dnia miałam już samolot, więc wcześnie rano wstałam i zaczęłam się szykować. Kilkanaście godzin później pojechałam na lotnisko, a po kilku godzinnym locie byłam już w Korei. Dokładniej to w Seulu, bo tam miałam lot. Gdy samolot wylądował, poszłam po bagaż i odebrałam go. Nie miałam co ze sobą zrobić więc chodziłam ulicami i wpatrywałam się w uliczne światło, które padało z miejskiego słupa elektrycznego, aż nagle usłyszałam czyjś głos, który wypowiadał moje imię. Stałam jak w osłupieniu za nim podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Gdy to się stało, nie mogłam ukryć swej radości.

- Chan! ( krzyknęłam z radości i podbiegłam do niego, przytulając go mocno).

Widać było, że Chan jest bardzo zaskoczony, lecz po chwili poczułam jak odwzajemnia mój uścisk. Jego serce biło mocno, ale później zwolniło i biło równym rytmem. Po dłuższym czasie uświadomiłam sobie co zrobiłam i nieśmiało wyrwałam się z jego objęć. Nic nie mówiąc wsiadłam do samochodu i zajęłam miejsce pasażera. On schował do bagażnika moją walizkę i usiadł obok mnie. Przez pół drogi żadne z nas się nie odzywało, aż w końcu przemówił on.

- Jak było? ( zapytał Chan przez chwilę patrząc na mnie, a potem na drogę).
- Gdzie? ( zadałam pytanie, ale po chwili uświadomiłam sobie, że jest ono dość dziwne, sądząc po tym, że wyjechałam do Japonii).
- W Japonii oczywiście. ( odpowiedział Chan).
- W porządku. Załatwiłam co miałam do załatwienia i wróciłam do Korei. Jestem zmęczona, przepraszam.

Droga do domu przebiegła dość szybko, lecz po moich ostatnich słowach nic już nie widziałam, bo usnęłam, a potem obudziłam się już u siebie w pokoju. Nie wiedząc jak ja tam wogóle trafiłam.

Bang Chan

Wracałem akurat z próby z racji tego, iż byłem własnym samochodem, a nie busem razem z chłopakami to postanowiłem pojeździć sobie bez celu po okolicy. Wjechałem w jakąś uliczkę i cały czas jechałem, aż na zakręcie zobaczyłem ciemnowłosą dziewczynę, która szła z walizką i spoglądała na miejskie latarnie, oświetlające jej drogę. Jechałem za nią, aż w końcu stanąłem i wysiadłem z samochodu. Zamknąłem drzwi i podszedłem bliżej. Nie myliłem się była to moja Mi Rose, znaczy... yyy... po prostu Mi Rose. Tak dawno jej nie widziałem, że z utęsknieniem czekałem, aż usłyszę jej głos i tak się stało. Wypowiedziałem jej imię, a ona wtedy na mnie spojrzała tymi swoimi pięknymi oczami i podbiegła do mnie, krzycząc po drodze moje imię.

Chan! ( krzyknęła i mocno przytuliła).

Moje serce zaczęło szybciej bić, aż po pewnym czasie się unormowało. Wtedy odwzajemniłem jej uścisk i przytuliłem ją mocno. Czułem się dziwne, bo przepełniał mnie spokój jak i wielka radość. Cała energia wróciła na swoje miejsce i mogłem być spokojny. Kiedy wyrwała się z uścisku, wsiadła do samochodu i usiadła na miejscu pasażera, wcześniej zapinając pasy. Stałem przez jakiś czas w osłupieniu, a  potem schowałem do bagażnika jej walizkę i zająłem miejsce obok. Większość czasu nie rozmawialiśmy, bo nam obojgu po tym co się wydarzyło było głupio się odezwać. Ale w połowie drogi zacząłem temat, który trwał chwilę, ale dobre i tyle po tak długim czasie, nie widzenia się. Zapytałem się jej jak było, lecz ona również zadała mi pytanie, aż oznajmiła, że jest zmęczona i usnęła niedługo po tym. Nic nie mówiąc skupiłem się na drodze, a kiedy byliśmy pod domem wysiadłem i wziąłem ją na ręce. Następnie zaniosłem do domu i położyłem na jej łóżku, zdejmując jej buty i kurtkę. Przykryłem kocem i wyszedłem.

Gdy zszedłem do salonu pierwsze co uslyszałem to

- Coś między wami jest? ( pytanie zadane przez Jisung'a).
- Nie. ( oznajmiłem jednym słowem i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do picia, a kiedy wróciłem musiałem wszystko im wyjaśnić).
- Nudziło mi się, więc jeździłem ulicami Seulu, a potem spotkałem tam Mi Rose, szła z walizką, więc podjechałem bliżej i przystanąłem koło niej. Wysiadłem z samochodu...

W tym momencie przed oczami ukazał mi się ten widok, gdzie Mi Rose podbiega, a później jest w moich objęciach. Przez chwilę się zawiesiłem, a serce mocniej zabiło, że aż poczułem dziwne ciepło. Chłopaki jednak chyba tego nie dostrzegli i kontynuowałem dalej.

- Wysiadłem z samochodu, chwilę na siebie popatrzeliśmy, a potem bez słowa Mi Rose usiadła na miejscu pasażera, a ja schowałem jej walizkę. Ruszyliśmy i przez pół drogi nie rozwialiśmy.
- Dlaczego? ( spytał Seungmin).

Zacząłem żałować, że to powiedziałem, ale wtedy wpadło mi do głowy, aby obejść jakoś to pytanie i się udało. Tak właśnie zrobiłem.

- Nie wiedziałem jak zacząć temat. ( oznajmiłem, odpowiadając tym samym na pytanie Seungmin'a).
- No rozumiem i co było dalej?
- Dalej było tak, że zapytałem się jak było w Japonii, a Mi Rose powiedziała mi, że jest zmęczona i mnie  przeprosiła. Chwilę później zasnęła, więc jej nie budziłem, a pod domem wziąłem ją na ręce i zaniosłem do domu, a potem do pokoju. Jeszcze zdjąłem jej buty i kurtkę i przykryłem kocem. Już, przesłuchanie skończone?! ( warknąłem poirytowany i wyszedłem z salonu).

Udałem się do pokoju, po czym poszedłem do łazienki, tam zażyłem ciepłej kąpieli i położyłem się spać. Nie mogłem zasnąć, bo cały czas myślałem o Mi Rose, więc zszedłem na dół po szklankę wody. Jednak na schodach zauważyłem światło, więc logiczne jest to, że będę miał towarzysza lub towarzyszkę. Zaraz zapewne się przekonam.

Taki troszkę dłuższy rozdział, mam nadzieję, że się podoba. Ciekawi kto to może być? Bo ja wiem kto 😂.

Do następnego 🥰

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz