Rozdział 49

39 8 0
                                    

Zasnęłam i przespałam całą noc i to nawet w spokoju. Myślami wróciłam do Mi Lan i tego co widziałam.

Po śmierci króla, Mi Lan, Taehwan i ich bracia zostali zdegradowani i tym samym trafili do pałacyku, czyli miejsca gdzie mieszkali wojskowi. Tam czekała ich nauka fechtunku i wszystkiego co związane jest z walką. Władze przejęła dynastia Ji, a królem został Song Ah będący księciem. Teraz te dzieci miały mu służyć, a nawet oddać życie gdyby zaszła potrzeba.

Zapisałam sobie to w notesie i wtedy za plecami usłyszałam czyjś głos.

- Co robisz? ( zapytał mnie chłopak będący za mną).
- Nic takiego. ( odpowiedziałam i zakryłam zeszyt ręką).
- Aha, robię śniadanie pomożesz mi? ( zwrócił się z pytaniem do mnie).
- Tak. Chan. ( zaczęłam nieśmiało).
- Tak?
- Właściwie to nic. ( odparłam po krótce).
- Powiedz, widzę że coś cię trapi.
- Dobrze powiem, ale nie będziesz się śmiał?
- Nie, obiecuje. Nie będę się śmiał.
- Dobrze, więc... Więc czy wierzysz w przeznaczenie? (  zapytałam ciekawa co usłyszę).
- Zależy w jakim sensie. ( odpowiedział Bang).
- W sensie, że to przeznaczenie kieruję naszym życiem, a nie my sami, że to ono ustala nam z kim mamy żyć i się przyjaźnić, a z kim nie.
- Myślę, że tak.
- Tak, a to dlaczego? ( nachyliłam się nad jego twarzą i z uśmiechem zadałam pytanie).
- Nie bądź jak dziecko i nie patrz tak na mnie. ( oznajmił).
- A to dlaczego? ( ponowiłam swoje pytanie).
- Bo będę zmuszony cię zmusić, abyś się odsunęła.
- To znaczy? ( spytałam).
- No cóż, patrz...

Odsunęłam się, a on wręcz przeciwnie zbliżył się do mojej twarzy, tak blisko, że mogłam poczuć na sobie jego oddech. Byliśmy bardzo blisko siebie i prawie się pocałowaliśmy, lecz w tym momencie do kuchni wszedł Hyunjin i nam przeszkodził, co było dobrym wynikiem tej sytuacji. Wcześniej ja i Chan nie mieliśmy takiej relacji, właściwie to nawet nie wiem jak to określić, bo zwykle unikaliśmy się nawzajem i żyliśmy własnym życiem. Jednak mając te dziewiętnaście czy dwadzieścia lat to się zmieniło, jakoś bardziej zaczęło mi zależeć na przyjaźni i kontakcie z nim, co mogło być dość dziwne. Hyunjin wchodząc do kuchni, cały uśmiechnięty zwrócił się do nas z pytaniem co robimy.

- Co robicie?
- Próbujemy zrobić z Chan'em śniadanie.
- Oo to miłe. Wyglądacie jak stare dobre małżeństwo.

Zpeszyłam się i poczułam  zakłopotana, ale wtedy Chan położył rękę na mojej dłoni i dzięki temu pomógł mi się uspokoić. Szczęściem było to, że Hwang tego nie widział. Spojrzałam na Chan'a i delikatnie uśmiechnęłam się w podziękowaniu, on odwzajemnił uśmiech i też się do mnie uśmiechnął. Natomiast Hyunjin zastanawiał się o co chodzi. Ale nie mówił tego głośno. Wkrótce śniadanie było gotowe, a chłopaki zebrali się w salonie i czekali na jedzenie. Wzięliśmy tace z przysmakami i poszliśmy do nich. Następnie postawiliśmy i usiedliśmy na wolnych miejscach, czyli obok siebie. Po śniadaniu wszystko posprzątałam i wróciłam do swojego mieszkania.

***
Zostawię to tak, bo chwilowo utraciłam wątek, więc mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza i jakoś da się czytać. 🥰🌺

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz