Rozdział 63

31 3 0
                                    

Bang Chan

Kiedy nastała moja kolej na wejście do sali. Byłem w lekkim strachu i stresie. Nie pewnie otworzyłem drzwi, a gdy już wszedłem do środka ujrzałem Mi Rose, która jakimś cudem obdarzyła mnie swoim spojrzeniem, a potem odwróciła głowę w drugą stronę. Usiadłem na krześle obok niej i powoli zacząłem mówić to co leżało mi na sercu oraz to co chciałem wiedzieć.

- Mi Rose, porozmawiaj ze mną proszę. ( poprosiłem ją nieśmiało, lecz ona się uniosła).
- Porozmawiać?! O czym ja mam z tobą rozmawiać?! O tym, że przeżyłam z tobą swój pierwszy raz, a ty nawet mnie nie zapamiętałeś?! Czy może o tym, że urodziłam Ci dziecko?! ( odwróciła się do mnie i krzyczała jeszcze bardziej). Tak, to twoje dziecko! Lee Chan jest twoim dzieckiem Chan i niczyim innym! Jeśli nie chcesz tego zaakceptować to proszę, abyś teraz wyszedł! ( pokazała na drzwi ręką, westchnęła). O, czym mam jeszcze rozmawiać? Co?! O tym, że mówiłeś, że mnie kochasz, a tak naprawdę kłamałeś? O tym, że wtedy na wspólnych wakacjach całowałeś się z inną na moich oczach?! Czy o, tym, że złamałeś mi serce, a mimo to cię kocham i kochałam?!

Jej leciały łzy, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Chwyciłem delikatnie za jej policzek, odwróciłem twarz w swoją stronę i pocałowałem ją czule.

- Co ty robisz?! ( krzyknęła).
- Nic. Kocham cię i tylko tyle, albo aż tyle, bo nie wiem jak to przeżyjesz. ( zaśmiałem się).
- Kłamiesz! ( podniosła swój ton głosu).
- Oczywiście, że nie. Kocham cię i naszego syna Lee Chan'a. Gdy tylko go zobaczyłem wiedziałem, że jest mój, a właściwie to nasz i tak już będzie na zawsze.
- Ale jak ty?!... Skąd?!.. ( mówiła).
- Miałaś coś pod kurtką i potem to położyłaś, aż zemdlałaś. Później Lee Yeon powiedziała nam, że to dziecko. Połączyłem wszystkie fakty i domyśliłem się, że ta wyprowadzka, twoje odtrącanie mnie miało właśnie taką przyczynę. Mam rację prawda?
- Tak, ale to dlatego, że nie chciałam zniszczyć wam przyjaźni, ani zespołu.
- Powinnaś myśleć o was, a nie o naszej przyjaźni czy zespole. Gdyby nie to, Lee Chan by mnie nawet nie poznał. Mi Rose kocham cię i nasze dziecko. Kto wie może będzie ich więcej. ( zacząłem się śmiać).
- To chyba ty będziesz rodził, bo ja nie! ... Żartuję. Może kiedyś tak, ale jak Lee Chan podrośnie. ( powiedziała Mi Rose i się uśmiechnęła).
- Właśnie, chciałbym, żeby Chan miał moje nazwisko.
- Ale przecież już ma moje, jak chcesz to zrobić? ( zapytała Mi Rose).
- Po prostu damy mu moje nazwisko, a Twoje zostawimy jako imię. Bang Lee Chan, widzisz jak to ładnie brzmi?
- No widzę. Dobrze zróbmy tak.
- Ty też zmień na moje nazwisko. Wiem, że nie musisz tego robić i jeżeli nie chcesz nie będę cię zmuszał, ale jeśli je zmienisz wtedy cała nasza rodzina będzie miała jedno nazwisko.
- Oczywiście, że chce. Odkąd cię poznałam, zawsze marzyłam, aby mieć twoje nazwisko. Więc zrobię to ( powiedziała z uśmiechem).

Byłem taki szczęśliwy, bo teraz miałem własną rodzinę, taką która będzie ze mną tu na zawsze.

***

Mi Rose

Gdy zobaczyłam Chan'a, bardzo się speszyłam, bo nie wiedziałam jak na to wszystko zareaguje. On jednak usiadł na krześle obok mnie i zaczął mówić spokojnym głosem, abym z nim porozmawiała. Zaczęłam na niego krzyczeć, nie zważając na to, że tym sposobem mogę obudzić Lee Chan'a, który co dopiero zasnął. Na chwilę spojrzałam na niego, a potem odwróciłam głowę spowrotem. Patrząc się na ścianę i okno będące naprzeciwko mnie. Wyrzuciłam wszystko to co trzymałam do tej pory w sobie. Na chwilę odwracając się w jego stronę i krzycząc mu prosto w twarz.

- Porozmawiać?! O czym ja mam z tobą rozmawiać?! O tym, że przeżyłam z tobą swój pierwszy raz, a ty nawet mnie nie zapamiętałeś?! Czy może o tym, że urodziłam Ci dziecko?!  Tak, to twoje dziecko! Lee Chan jest twoim dzieckiem Chan i niczyim innym! Jeśli nie chcesz tego zaakceptować to proszę, abyś teraz wyszedł!  O, czym mam jeszcze rozmawiać? Co?! O tym, że mówiłeś, że mnie kochasz, a tak naprawdę kłamałeś? O tym, że wtedy na wspólnych wakacjach całowałeś się z inną na moich oczach?! Czy o, tym, że złamałeś mi serce, a mimo to cię kocham i kochałam?!

Sama na końcu przyznałam się do tego, co moje serce wiedziało już przede mną. On natomiast chwycił za mój policzek i delikatnie obrócił twarz w swoją stronę, potem pocałował co przy okazji uspokoiło mnie trochę i pozwoliło wrócić do normalnego stanu. Podczas rozmowy wyjaśniliśmy sobie parę rzeczy i zdecydowaliśmy, że Chan będzie nosić jego nazwisko, a moje jako imię. Ja również miałam zmienić nazwisko na Bang i byłam z tego powodu zadowolona i dumna, bo udało mi się spełnić swoje najskrytsze marzenie i zrozumiałam, że marzenia zawsze się spełniają. Podczas tej rozmowy uświadomiłam sobie jak bardzo byłam o niego zazdrosna i jak bardzo go kocham. Kiedy coś mówił widziałam jaki jest szczęśliwy, że nas ma. Nawet wziął na ręce Chan'a i pocałował go w czółko, a potem odłożył go na miejsce, gdzie nasz maluszek słodko spał. Gdy to zrobił dodał tylko

- Wtedy na wakacjach z nikim się nie całowałem. Nachyliłem się tylko, bo Yeon Ah poprosiła mnie o autograf i po prostu jej dałem. Jednak mogło to z oddali wyglądać trochę inaczej. Przepraszam.

Poczułam ulgę i tak naprawdę nigdy bym chyba na to nie wpadła, że tak właśnie było. Lecz teraz już poznałam prawdę i cieszyłam się, z tego co usłyszałam. Lee Chan zrobił się głodny, więc musieliśmy przerwać naszą rozmowę, a ja musiałam go nakarmić. Wstydząc się trochę powiedziałam Bang Chan'owi, aby wyszedł na korytarz, lecz wtedy usłyszałam tylko

- Przecież kiedyś widziałem znacznie więcej. Po co mam teraz wychodzić?
- No tak. ( dodałam spuszczając wzrok).

Wzięłam Chan'a na ręce i zaczęłam karmić. Wtedy też przyszła pielęgniarka i zapytała, czy nie potrzebuje pomocy. Ja jednak odpowiedziałam, że nie i po chwili zostaliśmy sami, we trójkę. Natomiast po karmieniu przyszła reszta i wreszcie poznała prawdę.

***
Witajcie moi drodzy czytelnicy, o to mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba i dziękuję za cierpliwość oraz przepraszam, za wszelkie błędy i powtórzenia 🥰😘.

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz