Rozdział 7

68 9 0
                                    

- Przestań Felix to nie jest śmieszne.
( dodałam będąc tym zirytowana)
- No dobra już. To tylko żart. Swoją drogą to I. N muszę Ci powiedzieć, że tego bym się nie spodziewał.
- No ja też. ( dodał I. N)
- Mina jutro chciałbym cię gdzieś zabrać. ( oznajmił Felix)
- Dobrze. ( powiedziała Mina i złapała się za brzuch, po czym po jej ubraniu zaczęła płynąć ciecz). To chyba już Feliś.
- Co?! ( powiedział spanikowany)
- Nasz syn chyba chce przyjść na świat. ( odpowiedziała mu Mina)
- No dobrze to chodźmy.

- Changbin może jedź z nimi. ( powiedziała troskliwym głosem Yuri)
- A ty?
- Ja dam sobie radę, przecież Yuki cały czas śpi. Gdyby co mam Mi Rose albo Seolin, Somi albo Lucy dam radę.
- No dobrze.

Yuki urodziła się pięć dni przed przyjazdem chłopaków. Jest w połowie koreanką a w połowie japonką, ponieważ Yuri jest z Japonii.

Kiedy Changbin pojechał z Felix'em i Miną my zostaliśmy w domu,czekając na pomyślne rozwiązanie. Po około dwóch godzinach otrzymaliśmy wiadomość

Wiadomość
Z dzieckiem i Miną wszystko w porządku są zdrowi. Mina urodziła zdrowego, silnego chłopca. Mały ma na imię Yong Bin.

Gdy Chan już przeczytał nam wiadomość to usiedliśmy i zaczęliśmy świętować.

W nocy kiedy spałam, to nagle poczułam jak mnie ktoś obejmuje. Pośpiesznie wzięłam jego ręce i zaczęłam wrzeszczeć ale zapomniałam, że w domu jest mój brat i reszta. Kiedy usłyszeli mój krzyk wszyscy wparowali do mnie bez pukania.
Byłam zażenowana tym co właśnie zobaczyli.

- Co tu się dzieje? Dlaczego on śpi z tobą? ( zapytał Lee Know)
- Też chciałabym wiedzieć. ( powiedziałam zdenerwowana)
- Co?! Więc wy... Nic? ( zapytał, aby się upewnić)
- No nic, a co byś chciał. Po prostu poczułam jego ręce na moim brzuchu i wystraszona się obudziłam. ( czułam jak się rumienie na twarzy)
- To całe szczęście. Dobra już niech tu śpi, a jak coś to pójdziesz do jego pokoju i tyle.
- Dobrze orabeoni.

Lee Know się uśmiechnął i wyszedł, a za nim reszta. Usnęłam i spałam tak do szóstej rano. Kiedy nie obudził się Chan.
Znowu poczułam jego dotyk. Szybko wstałam i schowałam się za szafę.
Znalazł mnie wziął na ręce i zaczął mnie delikatnie dotykać.

- Co ty robisz? ( zapytałam nieśmiało)
- Nic.
- Przecież widzę.
- Ale co widzisz?
- Ty!
- Tak? ( zapytałam niby słodkim głosem)

Nagle usłyszeliśmy za drzwiami.

- Możemy wejść?

- Wstań ze mnie!

Ze złoszczona odepchnęłam go i odpowiedziałam

- Tak.

Do środka weszli Felix i Han, widząc go na podłodze zaczeli się głośno śmiać

- Chodź na śniadanie. A co tobie się stało? ( zapytał się Felix nie mogąc powstrzymać śmiechu)
- Mały wypadek. ( oznajmił patrząc na mnie ze wściekłością.
- Dobra to my idziemy. Zejdźcie zaraz.
- Dobrze.

Wyszli, Chan się podniósł a ja usłyszałam tylko

- Jeszcze się policzymy!

~ Przepraszam was, że ten rozdział taki króciutki. Mam nadzieję, że się podobał. Następny będzie dłuższy i być może pojawi się nowa bohaterka.
Trzymajcie się 😀😘

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz