Rozdział 50

45 5 2
                                    

Przekręciłam zamek w drzwiach i weszłam do swojego mieszkania. W tym momencie poczułam pustkę, bo będąc w ich dormie byłam spokojna i szczęśliwa, a teraz przed oczami widniał obraz czterech ścian. Znajdowałam się tutaj sama i musiałam sobie z tym poradzić. Sen jaki miałam sprawił, że czułam się źle. Na tyle źle, że chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Chan'a, bo tylko on potrafił mnie uspokoić. Już pragnęłam powrotu do domu, to był najwyższy czas, aby opuścić to mieszkanie. Życie samej nie było mi pisane. Codziennie budziłam się z płaczem i palpitacją serca, chodź nikomu o tym nie mówiłam. Ten sen pokazywał mi odciętą głowę jednego z chłopaków, zwisające ciało powieszonego wcześniej mężczyzny oraz zwęglone ciało Taehwan'a, co było obrazem najokrutniejszym. Każdy zareagowałby tak jak ja, byłyby przerażony i twarz całą we łzach. Naprawdę miałam tego dość, chciałam skończyć to co niegdyś zaczęłam i, żyć w spokoju, ale czy to się da to nie mam pojęcia.

Dzwonek do drzwi sprawił, iż wstałam na równe nogi i poszłam otworzyć. W drzwiach tak jak myślałam był Chan. Wtuliłam się w niego i rozpłakałam. On na to jednak zaczął głaskać mnie po głowie i tym samym dokonał tego, że się uspokoiłam. Gdy już przestał, odsunęłam się i opowiedziałam o wszystkim co mi się śniło. Chan ponownie mnie przytulił i powiedział, abym spakowała wszystkie swoje rzeczy i wróciła z nim do domu. Bez wahania zrobiłam to co powiedział i pojechałam z nim do Incheon. Było już późno, więc wszyscy smacznie spali. Bałam się być sama, więc poprosiłam go, aby spał obok mnie. Niechętnie, ale się zgodził, a rano obudził się pierwszy i poszedł do siebie.
Gdy otworzyłam oczy jego nie było. Wzięłam jakieś rzeczy i założyłam je na siebie. Potem po cichu zeszłam na dół, a tam byli już wszyscy.

- Mi Rose? Co ty tu robisz? ( zapytał Jisung).
- No wróciłam do was. Jakoś mieszkanie samej do mnie nie pasuje. ( odpowiedziałam).
- Rozumiem.
- Jak wróciłaś do domu i kiedy? ( zapytał Seungmin).
- Dajcie jej może coś zjeść i usiąść. ( powiedziała Lee Yeon).
- No tak, przepraszamy. Usiądź. ( powiedzieli obydwaj na raz).
- Dziękuję. Jeśli chodzi o to, jak wróciłam to powiem wam wprost.
- Więc czekamy.
- Otóż zadzwoniłam po Chan'a i on po mnie przyjechał i zabrał do domu.
- Och to całe szczęście, bo już się bałam. ( westchnęła z ulgą Yeon Ah).
- Naprawdę? ( spytałam zaskoczona).
- Oczywiście, Mi Rose zawsze się będę o ciebie bać tak samo jak o, nich i resztę, a wiesz dlaczego?
- Bo jesteśmy rodziną. ( z dumą wypowiedziałam te słowa).
- Owszem. Dokładnie tak, bo jesteśmy rodziną, która zawsze się wspiera i jest razem.
- To prawda. ( powiedzieli wszyscy i zaczęli jeść).

W trakcie śniadania na dół zszedł Chan i dołączył do nas po krótkiej chwili.

- Dlaczego nie powiedziałeś, że Mi Rose wróciła do nas? ( zapytała Lee Yeon).
- Było późno, jak miałem to niby zrobić?
- Nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie. Rose to moja siostra... ( postawiliśmy wszyscy oczy ze zdumienia).
- To znaczy w sercu, a nie naprawdę. (wyjaśniła, a potem dodała). Przez ciebie poszła spać z pustym żołądkiem.
- Lee Yeon nie, jadłam w mieszkaniu zanim położyłam się spać, także nie byłam głodna. Nie musisz tak traktować Chan'a. Dobrze?
- Dobrze.

***

Biłam się z myślami, odkąd wróciłam do domu minęło już sporo czasu, ale ja nie potrafiłam tak żyć. Chciałam coś zakończyć, aby coś zacząć. Zastanawiałam się jak wejść do tych wszystkich światów i to wszystko naprawić. Wtedy pomyślałam sobie, że muszę wejść do świata gdzie stworzona została bestia, gdzie umarłam oraz tam gdzie zabity został Taehwan. Zaczęłam wszystko planować, krok po kroku, aby dążyć do celu i muszę powiedzieć, że dojście do niego nie było wcale łatwe. Przeniosłam się do tamtego świata i próbowałam naprawić przeszłość, lecz czy to zdołam zrobić dopiero ma się ukazać.

***

To by było na tyle w tym rodziale, mam nadzieję, że się w jakimś stopniu podoba. Dziękuję za przeczytanie ❤️🌺

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz