Rozdział 34

35 5 0
                                    

Mi Rose

Właśnie wychodziłam z auli, kiedy za sobą usłyszałam głos. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jak zadyszany Seomin biegnie do mnie.

- Poczekaj! ( krzyknął i jedną ręką pokazał mi, abym poczekała, a drugą trzymał się za serce, które z pewnością mu szybciej biło).
- O co chodzi? ( zapytałam zaskoczona).
- Chciałem z tobą porozmawiać. Mogę?
- Dobrze, chodźmy.

Wyszliśmy z pomieszczenia, a potem z budynku uniwersytetu. Czarnowłosy zaproponował mi pójście do kawiarni, a ja się zgodziłam. Po pięciu minutach drogi byliśmy już na miejscu. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zamówiliśmy latte i jakieś ciasto. Byłam ciekawa o czym chciał ze mną rozmawiać, więc go spytałam.

- O czym chciałeś ze mną rozmawiać? - Możesz mi nie wierzyć, ale wiem kim jesteś naprawdę.
- To znaczy? ( zapytałam przełykając głośno ślinę, ale nie tak głośno, żeby ktoś usłyszał).
- Pochodzę ze świata Mistycznego przeznaczenia, które ty i Mi Lan pokonałyście. Wstąpiłem tutaj tylko po to, aby ciebie chronić i wyjaśniać Ci pewne kwestie.
- Naprawdę?
- Tak. Pamiętasz chyba, że weszłaś w ciało Mi Lan, a teraz razem z ciałem Mi Lan jesteś w swoim ciele?
- Tak, pamiętam. Ale czy to niebezpieczne?
- Nie koniecznie, lecz jeśli zaczynasz widzieć przeszłość swoją i tą z tamtego świata to znak, że jest to niebezpieczne, nawet bardzo. Dlatego musisz wykonać to co jest Ci przeznaczone. A właściwie co ja ci każe. Dobrze? Jesteś gotowa mi zaufać?

Nie wiedząc czemu czułam się gotowa, aby mu zaufać. Miałam poczucie, że ochronie siebie, ją, moją rodzinę, swoje przeznaczenie i Taehwan'a najlepszego przyjaciela. Zgodziłam się, a tym samym zaczęłam swoje "podwójne" życie. Nocą błądziłam po ulicach Seulu z mieczem w ręku i należałam do grona "szkolnej mafii" Horangi, a w dzień myślałam o Chan'ie i chodziłam na wykłady. Tak teraz ma wyglądać moje życie, ale godzę się na to.

Bang Chan

Po skończonej próbie poprosiłem kierowcę busa, aby pojechał w stronę mieszkania Mi Rose. Chciałem wpaść na chwilę zanim spakujemy rzeczy i polecimy w trasę na trzy miesiące. W głowie układałem każde zdanie, które miałem wypowiedzieć tak, aby nie zabrzmiało dziwnie. Nikt nawet nie zorientował się gdzie się znajdujemy, bo wszyscy spali. Tylko ja nie, bo serce biło tak szybko jakby miało mi wyskoczyć. Patrzyłem przez okno i podziwiałem piękne słońce, które było za oknem. Aż nagle moim oczom ukazał się widok Mi Rose, mojej Mi Rose, która siedziała z jakimś chłopakiem i piła kawę. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a jednak się pomyliłem. Ona miała już kogoś innego i pewnie ważniejszego ode mnie. Chodź nie dawno nic na to nie wskazywało. Widząc to postanowiłem wrócić do domu i tam zaszyć się w swoim pokoju. Jakoś to "przetrawić", pogodzić się z tą myślą, że w jej życiu jest już ktoś inny. Poprosiłem kierowcę, aby zawrócił a on to natychmiast zrobił. Po drodze czułem jak moje serce powoli słabnie, a po policzku spływa jedna samotna łza.

Po pewnym czasie byliśmy już przed domem. Nie zważając na nic dopchałem się pierwszy do wyjścia i od razu pobiegłem do swojego pokoju, do odosobnienia. Mijając w drzwiach domu Lee Yeon i Yeon Ah, myślałem tylko o tym, żeby być już zdala od ich spojrzeń. Z impetem otworzyłem drzwi od swojej sypialni i nie wytrzymując tego co we mnie siedziało, położyłem się na łóżko odwracając się do ściany. Chwilę później usłyszałem głos, męski głos. Spojrzałem na przyjaciela i zobaczyłem, że był to Felix. Z powrotem się odwróciłem i poczułem jak on zaczyna mnie szarpać. Zaraz po tym przyszedł Changbin. Tym razem przegrałem, musiałem im wszystko powiedzieć i mocno zaciskać łzy, które napływały mi do oczu.

- Co jest stary? ( zapytał mnie Felix).
- Nic. ( odpowiedziałem chłodno).
- Przecież widzimy. ( odezwał się Changbin).
- No dobrze powiem wam, chciałem zobaczyć się z Mi Rose, i kiedy wy spaliście poprosiłem kierowcę o to, aby zawiózł mnie do niej. Kierowca oczywiście się zgodził, po drodze układałem sobie w głowie jak jej powiedzieć o tym, że jedziemy w trasę koncertową na trzy miesiące. Ale gdy biliśmy blisko zobaczyłem ją w kawiarni z jakimś chłopakiem i to mi wystarczyło, moje serce... Tak jakby przestało bić, poczułem pustkę i ogień jednocześnie. Z oczu popłynęła mi jedna łza. Dlaczego się tak czuje? ( spojrzałem na nich i zapytałem oczekując sensownej, prostej odpowiedzi).
- Może po prostu ją kochasz? ( wyjaśnił niepewnie Felix).
- Ja i kochanie kogoś? Naprawdę?
( zacząłem mówić to co myślałem).
- A dlaczego nie?( spytał się Changbin).
Ja pamiętam, że u mnie i u Yuri też to nie było takie proste i zrozumiałe. Do samego końca byłem przekonany, że to tylko przyjaźń, a, jednak jesteśmy razem i mamy córkę.
- Ale co ty porównujesz wogóle?! ( krzyknąłem).
- Że niby co?! ( obaj spytali na raz).
- No to, że ja jestem dla niej za prostym człowiekiem i nigdy by mnie nie zechciała. ( oznajmiłem smutnym tonem głosu).
- Nie prawda, a poza tym naprawdę coś do niej czujesz? Bo wiesz, że to oczko w głowie Minho?
- Oczko w głowie? Nie bądź śmieszny! Kiedy się zapytał co u niej?! Kiedy się przejął tym czy je, czy śpi prawidłowo?! Kiedy do niej zadzwonił i najważniejsze kiedy ją odwiedził?! Wcześniej też z resztą nie zaopiekował się, więc jak może być jego oczkiem w głowie?! ( wykrzyczałem, a chłopaki wyszli zamykając drzwi za sobą).

Zostałem sam i rozmyślałem nad tym jaki to miał być piękny dzień. Rano wstać, pojechać do wytwórni później zobaczyć Mi Rose, na której widok od razu dzień staje się lepszy i wrócić do domu. Jednak ten dzień stał się tym gorszym tym najgorszym, bo zamiast tego czułem jak serce rozpada mi się na małe kawałeczki i nie wiedziałam dlaczego. To był koszmar będący na jawie i raniący każdą cząsteczkę ciała i duszy.

***
Taki troszkę mały przeskok od tego co było końcem poprzedniego rozdziału, ale trudno. Mnie się podoba.

Ps. Nie myślcie sobie źle o Chan'ie proszę, bo wszystko jeszcze może się wydarzyć.

Papatki

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz