Rozdział 25

42 5 0
                                    

Mi Rose

Potem wróciłyśmy do domu. Tam czekała nas duża niespodzianka. Weszłyśmy do środka, a w salonie zastałyśmy Bang Chan'a, Seungmin'a trzymającego dziecko, Han'a trzymającego dziecko, Minho, Sunny oraz Lee Yeon, która kucała nad Melissą i próbowała zmyć flamaster z twarzy, a dokładniej z lewego policzka.

- Co tu się dzieje? Co Melissa ma na twarzy?! ( krzyknęła Yeon Ah).
- Przepraszam cię Yeon Ah, to moja wina bawiłem się z Melissą i skończyły nam się pomysły, więc wziąłem mazak i pomalowałem jej twarz. ( powiedział to ze skruchą Chan, a ja się na głos zaśmiałam).
- Bawi cię to?! ( spojrzała na mnie Yeon Ah i zdenerwowana poszła na górę).
- Przepraszam. ( powiedziałam).

Nie wiem dlaczego ją to, aż tak zdenerwowało. Przecież to kiedyś zejdzie z twarzy i to nie jest powód do takiego dramatyzowania, no ale już się stało teraz trzeba ją jakoś przeprosić. Chciałam iść od razu na górę, ale Seungmin dał mi dziecko, które trzymał i pobiegł do niej. Ja więc próbowałam sobie jakoś z tym poradzić.

- Aa... trzymasz mojego syna Yongbin'a, a ten którego ja trzymam to Changbok. ( wyjaśnił mi Jisung).
- Nasz chyba chciałeś powiedzieć prawda? ( zapytała Lee Yeon)
- Tak, tak oczywiście. ( odpowiedział Han).
- Ale oni śliczni. A właśnie mam coś dla nich.

Podałam Yongbin'a Lee Yeon i wręczyłam im prezenty. Było to kilka ubranek, ale tak uroczych, że uśmiech na twarzy można mieć cały czas.

- Dziękujemy Mi Rose, ale nie trzeba było. ( powiedziała Lee Yeon).
- Oj tam. To nic wielkiego. ( machnęłam ręką).
- Jak to nic wielkiego, to bardzo dużo. Oo jej... ku ale śliczne. ( rzekła wyciągając ubranka z torebki prezentowej i oglądając na wszystkie strony).
- To naprawdę nic wielkiego. ( zapewniłam ją).
- No dobrze. ( poddała się w końcu i zaczęła dostawiać do chłopców).
- Kiedy przyszliście? ( spytałam).
- Nie dawno, kilka minut przed wami. Bardzo tęskniłam za wami i chciałam was odwiedzić.
- Rozumiem, ja też bardzo tęskniłam.

Yeon Ah

Jak weszłam do domu i zobaczyłam, że Melissa ma pomalowaną buzię poczułam złość. Nie patrzyłam, że w, domu są Lee Yeon i Han z dziećmi. Byłam bardzo zła, na dodatek jeszcze Mi Rose się zaśmiała z tego co wyznał mi Bang Chan. Ja wiem, że to może błaha sprawa na złość, ale no kurcze mój kochany mąż  w ogóle nie potrafi zająć się własnym dzieckiem. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo ja też bym czasem tak jak dziś chciała gdzieś wyjść, a nie tylko siedzieć w domu z Melissą. Rozumiem, że on jest w zespole, ma próby i tak dalej, ale czy mi się już nic nie należy w tym życiu.

Leżałam na łóżku i myślałam o tym, wtedy do pokoju wszedł Seungmin. Usiadł obok mnie i zaczął mówić ja udałam, że nie słyszę.

- Przepraszam, powinien lepiej się nią zająć. Ale ja rzadko się nią zajmuje, praktycznie nie wiem nic o dzieciach, a jestem ojcem. Jestem młody, a już mam dziecko. Ja nie marzyłem o takim życiu, ja nie chciałem nigdy tak młodo się ożenić. Po prostu się do tego nie nadaje. Wybacz mi, ale nie potrafię...

Nie wytrzymałam puściły mi nerwy.
Wyrzuciłam z siebie wszystko na jednym oddechu.

- A myślisz, że ja chciałam mieć dziecko w tak młodym wieku? Że planowałam to? Że ja nie mam marzeń? Że cały czas chce tak żyć? Wstawać wcześnie rano i siedzieć w domu? Nie! Ty oczywiście tego nie wiesz, bo ciebie nie ma. Jak nie wytwórnia to koncerty, jak koncerty to później wytwórnia, a gdzie w tym wszystkim jest rodzina? Myślałam, że mnie kochasz i dlatego się ożeniłeś, ale ty to zrobiłeś z litości. Ja też nie wiem za dużo o dzieciach, ale jakoś sobie radzę. Byłam pewna, że kochasz naszą córkę, ale ona jest dla ciebie ciężarem. Dobrze chcesz być wolny proszę bardzo, już się pakuję i nas nie ma. Będziesz miał święty spokój.

Chwyciłam za telefon i już miałam dzwonić po taksówkę, lecz Seungmin podszedł do mnie i zabrał mi telefon.

- Przepraszam, nie powinienem tak mówić. Kocham cię i to dlatego się z tobą ożeniłem nie ze względu na nasze dziecko. Melissę też bardzo kocham i zrobiłbym wszystko, aby była szczęśliwa przez całe życie. Już się nie złość. Za mało znam swoją córkę, ale to się zmieni obiecuje.
- Na pewno? ( spytałam).
- Tak. ( odpowiedział, a potem mnie przytulił).

Seungmin

Wiedziałem, że tak będzie jak tylko zobaczyłem, że Yeon Ah wchodzi do salonu i nie myliłem się, bo od razu zobaczyła twarz Melissy i się zdenerwowała. Bang Chan próbował to wyjaśnić, ale nic to nie dało. Jeszcze Mi Rose zaśmiała się w głos, co bardziej ją zezłościło. Od razu pobiegła na górę nie patrząc na nic. Mi Rose ze skruchą przeprosiła, lecz ona już tego nie słyszała, bo poszła na górę. Rose chciała za nią iść, lecz powstrzymałem ją przed tym i sam poszedłem. Bez pukania wszedłem do naszego pokoju i powoli usiadłem obok niej na łóżku. Była odwrócona tyłem i chyba spała. Zacząłem mówić, jednak to bardziej mnie pogrążyło zamiast powiedzieć to co czułem, nie chcący wymsknęło mi się coś innego. Coś czego nigdy nawet bym nie pomyślał. Ona słysząc to natychmiast się odwróciła i zaczęła krzyczeć i miała rację, bo nie powinienem tak mówić, ale stało się. W końcu wzięła do ręki telefon i chciała zadzwonić po taskówke, lecz jej nie dałem. Zabrałem telefon i wszystko jej wyjaśniłem, a potem ją do siebie przytuliłem. Gdy się uspokoiła zeszliśmy na dół.

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz