Rozdział 27

40 6 0
                                    

Kiedy już się przywitałam, wzięłam na ręce dziecko, a dokładniej Yongbin'a, chyba mały mnie polubił bo wogóle nie płakał co mnie bardzo cieszyło, bo nie miałam zbytnio pojęcia o dzieciach. Znaczy uczyłam się na studiach to i owo, ale w praktyce było inaczej. Nosiłam go, aż w końcu przyszła Yeon Ah i go ode mnie wzięła, a ja poszłam zrobić dla nas śniadanie. Zrobiłam i nakryłam do stołu, a potem zawołałam ich, aby przyszli zjeść.

- Śniadanie gotowe! ( krzyknęłam).

Przyszli i usiedli przy stole. Cały czas milczeliśmy i jedliśmy. Co jakiś czas było słychać tylko dzieci. Gdy skończyliśmy Chan zaproponował mi, abym pojechała z nimi do wytwórni, aby móc zobaczyć brata. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, lecz jednak dziewczyny nakazały mi z nimi jechać. Założyłam więc ciemne spodnie i ciemną koszulkę, a włosy rozpuściłam. Następnie wsiadłam z nimi do busa i pojechalam do Seulu. Gdy byliśmy już na miejscu, wysiedliśmy z busa. Weszliśmy do wytwórni i kierowaliśmy się w stronę sali prób. Jednak ktoś nas zatrzymał, a mianowicie jeden z ochroniarzy. Nie trwało to długo, bo Chan wytłumaczył mu Kim jestem i ten puścił nas dalej.

Lee Yeon

Gdy nakarmiłam już Yongbin'a i Changbok'a usiadłam z Yeon Ah przy kawce. Chciałam zacząć jakoś rozmowę, ale wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Yeon Ah poszła otworzyć, a ja pobiegłam zobaczyć czy dzieci śpią. Na szczęście spały, więc wróciłam na swoje miejsce. Do środka weszła Somi, była blada jak ściana i widać było, że płakała. Nie wiedziałyśmy dlaczego, ale po chwili wszystko było jasne, bo wyjęła z kurtki test i nam pokazała. Obie widząc to, od razu wstałyśmy i ją przytuliłyśmy.

- Co ja mam teraz zrobić? ( zapytała).
- Przede wszystkim powinnaś się cieszyć, a nie smucić. ( powiedziała jej Yeon Ah).
- Tak wiem, ale jeśli Hyunjin będzie zły. ( wyjaśniła płacząc).
- A byłaś u lekarza? ( spytałam).
- Jeszcze nie, bo się boję. ( oznajmiła Somi).
- Przecież już masz dwoje dzieci, więc czego się boisz? ( odezwała się Yeon Ah).
- Boję się tego, że on mnie znienawidzi, a ja nie będę wstanie pokochać tego dziecka. ( wyznała niepewnie).
- Uspokój się i idź do lekarza. Jeśli to potwierdzi to będzie oznaczało, że będziecie mieć trzecie dziecko, a jeśli nie to nie było tematu.
- No dobrze, tak zrobię.
- Świetnie. To może napijesz się soczku? ( zaśmiałam się nalewając soku do szklanki).
- Z chęcią, bardzo chce mi się pić.

Postawiłam jej szklankę, a ona wypiła jednym ciurkiem. Potem wróciła do domu, a popołudniu zadzwoniła, że lekarz potwierdził i jest ona w ciąży. Ja natomiast i Yeon Ah zdążyłyśmy zrobić obiad i odebrać Sunny ze szkoły. Potem chłopaki i Mi Rose wrócili do domu, ale nie sami tak jak zawsze, lecz z Hyunjin'em, który niczego był jeszcze nie świadomy.

Mi Rose

Wchodząc na salę miałam mieszane uczucia, nie byłam pewna jak zareaguje na mnie Lee Know w końcu nie wyglądałam tak jak przed wyjazdem z Japonii, a raczej wyglądałam jak Mi Lan, bo weszłam z jej ciałem w swoje ciało. Nie myliłam się, bo z progu usłyszałam.

- Kim jesteś i co tu robisz? ( zapytał mnie mój brat, robiąc groźną minę i bardzo na mnie krzycząc).
- Jestem Lee Mi Rose, jestem twoją siostrą. Nie pamiętasz? ( spytałam).
- Nie udawaj, ona tak nie wygląda. Jesteś zwykłą szm... Wynoś się stąd.

Uciekłam, lecz wpadłam na Bang Chan'a i zaczęłam płakać a wręcz szlochać.

- Kto ci to zrobił?! (zapytał zdenerwowany).
- To Minho... On powiedział, że ja tak nie wyglądam i nazwał, a właściwie chciał nazwać szm...
- Co?!

Chan wbiegł na salę jak poparzony, a ja nie potrafiłam go powstrzymać. Po drodze jednak jego emocje wygasły i ze spokojnym tonem, nakazał Lee Know mnie przeprosić. On też tak zrobił. Reszte dnia zeszło jakoś dobrze i szybko. Po skończonej próbie wsiedliśmy do busa i pojechaliśmy do Incheon. Tam po drodze wysadziliśmy Changbin'a, Felix'a, Lee Know i I. N'a, a Hyunjin'a zabraliśmy do nas, bo chciał nas odwiedzić.

Obiadokolacja była gotowa, więc po umyciu rąk zasiedliśmy do stołu.

- Jak ja tu dawno nie byłem. ( powiedział i westchnął ociężale).
- Co sie dzieje, że tak wzdychasz? ( zapytała Yeon Ah).
- A nic po prostu, Seo Jin i Daemin tak dają nam popalić, że cieszę się, że nie mamy z Somi więcej dzieci.

Dziewczyny popatrzyły na siebie i kontynuowały dalej.

- Naprawdę? Może wcale nie jest tak źle. ( powiedziała Lee Yeon).
- Jest gorzej Lee Yeon. Nie mamy, ani chwili dla siebie, bo zaraz przychodzi Daemin i nas bije. Seo Jin zaś przychodzi w nocy i z nami śpi. ( wyjaśnił Hyunjin).
- Jest mały brakuje mu towarzystwa.
- Towarzystwa? Naprawdę? Ma starszą siostrę, jest dwójka dzieci dzieci Lee Know i Seolin oraz  jedno Jeongin'a i Lucy, a niedługo dwójka.
- Naprawdę?! ( wszyscy krzyknęliśmy zaskoczeni).
- Tak. Lucy jest w ciąży.
- No to fajnie. ( powiedzieliśmy i jedliśmy w ciszy).

Jedliśmy w ciszy, kiedy Lee Yeon powiedziała.

- Może Seo Jin i Daemin potrzebuje mieć rodzeństwo.
- Oo. Ja serdecznie dziękuję. Dwoje łobuzów wystarczy. ( machnął rękami).

Niespodziewanie do salonu weszła Somi, mając łzy w oczach.

- Kochanie co się dzieje? ( podbiegł do Somi Hyunjin i spytał).
- Więc nie chcesz go? ( zapytała zapłakana).
- Kogo? ( zapytał zdziwiony Hyunjin).
- Naszego dziecka. Więc nie chcesz naszego dziecka, tak? ( zapytała na koniec).
- Czekaj, ty jesteś w ciąży?
- Tak. Jestem w ciąży i jest to pewne, bo byłam u lekarza.
- Więc będę tatą. ( podniósł ją do góry i krzyknął uradowany).
- Teraz ci to nie przeszkadza? ( zapytała Somi).
- Nigdy mi to nie przeszkadzało, z tobą mogę mieć nawet szóstkę. ( uśmiechnął się i pocałował ją w policzek).
- Nie przesadzaj. Na tyle to nas nie stać.
- Oj, tam dalibyśmy radę.
- Więc się cieszysz?
- Oczywiście, że się cieszę. ( powiedział z uśmiechem i dotknął jej brzucha jeszcze płaskiego brzucha).
- A co to za pieszczoty? ( w tym czasie przyszli pozostali członkowie stray kids).

Felix i Mina wraz ze swoim synkiem również Yong Bin'em, Yuri i Changbin z Yuki, czyli swoją córeczką. Lee Know i Seolin z Mi Yeon i Min Yeok'iem oraz Lucy i I. N z Luną. Wszyscy się przywitali i usiedli. Ja i Yeon Ah szybko wyjełyśmy nowe nakrycia, a dzieci poszły się bawić. Lee Yeon musiała wstać od stołu, aby nakarmić chłopców.

Wieczór zleciał bardzo szybko, ponieważ dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się z różnych sytuacji. Dzieci szalały jak na ich wiek przystało. Ja co chwilę patrzyłam i podziwiałam ile mają energii.

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz