Rozdział 55

43 3 0
                                    

Wieczorem przyszli Oneus, Ateez, Blackpink, Twice, Mont i chyba ktoś jeszcze, ale teraz nie pamiętam. Siedzieliśmy i świętowaliśmy ich sukcesy i oczywiście wiadomość o ciąży Seolin. Chodź bez niej bo była w domu razem z dziećmi i Minho. Piliśmy alkohol i jedliśmy jakieś jedzenie, które przygotowałam wcześniej z Lee Yeon i Yeon Ah. Rozmawialiśmy, piliśmy i jedliśmy, w międzyczasie oglądając ich ostatnie występy. Było super, zleciało jakoś szybko. Około dwudziestej trzeciej położyłam się spać i zostawiłam resztę samych na dole. Chodź godzinę później obudziło mnie pragnienie i, musiałam zejść na dół, żeby się napić. Wtedy moim oczom ukazał się ogromny bałagan i postanowiłam to posprzątać. Chwilę później na schodach pojawił się Bang Chan. Trochę bardziej trzeźwy niż był. Tak mi się coś wydaje, że chyba ja byłam najtrzeźwiejsza z całej tej grupy, ale cóż bywa i tak. Nie byłam też w stu procentach, bo przecież coś tam piłam. Ale to nie było takie ważne. Chan zszedł ze schodów i spytałam się czy chce się czegoś napić.

- Chcesz coś pić?
- Tak, poproszę wodę.
- Już naleje.

Nalałam wody i przy okazji pozmywałam naczynia. Potem usiadłam obok niego i zaczęliśmy rozmawiać, a właściwie to Chan zaczął pierwszy mówiąc

- Ty, to mnie chyba nie lubisz?!
- Dlaczego tak myślisz?!
- Bo wolałaś widywać się z tym chłopakiem, a po drugie nie mówisz mi wszystkiego. ( mówił lekko pijanym jeszcze głosem).
- To nie tak.
- A jak? ( napił się wody i przetrzeźwiał troszkę).
- To skomplikowane. ( wyjaśniłam po krótce).
- Mam czas, mogę wysłuchać wszystkiego. (odparł zdecydowanie).

Serce podeszło mi do gardła, ale chęć wyrzucenia tego co do tej pory leżało mi na sercu była większa, więc postanowiłam mu powiedzieć wszystko i to ze szczegółami. Jak zaplanowanowałam, tak zrobiłam powiedziałam mu o wszystkim, o moich snach, o Mi Lan, o Mistycznym przeznaczeniu, o Taehwan'ie, o dosłownie wszystkim. Dzięki temu poczułam ogromną ulgę, ale i wylałam z siebie te łzy, które dotąd w sobie trzymałam.

- No już nie płacz. ( pocieszał mnie Chan). Chodź tu do mnie. ( wyciągnął ręce, a ja się od razu wtuliłam). To strasznie dziwne, ale współczuję Ci i teraz też rozumiem dlaczego czasem dziwnie się zachowywałaś i bałaś się sama spać.
- Nie wydaje ci się to dziwne? ( spytałam nie pewnie).
- Nie. Po prostu to jakiś przypadek i tyle.

Po tych słowach nasze spojrzenia się spotkały. Serce zaczęło bić w nierównym rytmie. Chcąc tego uniknąć odsunęłam się szybko na drugi koniec kanapy. Chan patrząc mi w oczy przysunął się bliżej i wypowiedział te dwa szokujące mnie słowa

- Kocham cię. ( wyznał, a po chwili powtórzył jeszcze raz mówiąc). Kocham cię.

Nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale zrozumiałam, że czuję to samo i to już od dawna. Odkąd zobaczyłam Chan'a po raz pierwszy i po raz pierwszy byłam zazdrosna. Chodź nigdy mu tego nie mówiłam. Gdy tak myślałam, nagle poczułam dotyk jego ust, aż w końcu on mnie pocałował. Potem poszliśmy na górę, nie bacząc na to jak miało się to skończyć. Spragnieni wzajemnej bliskości spędziliśmy ze sobą całą noc. Dopiero rankiem, kiedy otworzyłam oczy i zobaczyłam, że nie mam nic na sobie, a obok mnie leży Chan i nasze rzeczy porozrzucane są na podłodze zrozumiałam co tak naprawdę się stało. Odruchowo zaczęłam go budzić, ale spał jak zabity. Nałożyłam na siebie koc i uchyliłam delikatnie drzwi. Sprawdziłam czy nikogo nie ma, a potem zabrałam wszystkie swoje rzeczy i pobiegłam do pokoju, na szczęście nie miałam daleko. Tam ubrałam je na siebie i szybko odniosłam koc, który wzięłam z jego pokoju. Wróciłam i położyłam się do łóżka, przykrywając swoją kołdrą. Chciałam iść spać, lecz nie mogłam zasnąć i poszłam zrobić dla każdego śniadanie, bo dzisiaj będzie nas więcej, ponieważ chłopaki i dziewczyny zostali na noc.

Wszystko zajęło mi jakieś dwie godziny i chwilę po szóstej poszłam spać. Wcześniej zostawiając każdemu pod drzwiami jego ulubione jedzonko.

Bang Chan

Gdy wstałem, nie wiedziałem o co chodzi. Ubrania były na podłodze, a mnie bolała lekko głowa. Po tym jak zdążyłem otworzyć oczy i rozejrzeć się po pokoju. Przyszedł do mnie Han i spojrzał pytającym wzrokiem. Potem powiedział tylko

- Nie wiem co tu się stało, ale każdy ma pod drzwiami śniadanie takie jakie lubi, ty również.
- Dobrze, dziękuję.

Han wyszedł, a ja ubrałem się i wziąłem tace spod drzwi. Później zacząłem jeść i myśleć na ten temat, aż zszedłem na dół i usiadłem na kanapie w salonie gdzie siedzieli Han, Felix, Seungmin, Changbin, Hyunjin i I. N. Usiadłem obok nich i zacząłem mówić smutnym głosem.

- Ja spędziłem noc z jakąś dziewczyną.
- No i co? ( zapytał Hyunjin).
- A to, że ona może mieć później dziecko.
- Co?! ( wrzasnęli wszyscy).
- No to.
- Z drugiej strony to nic złego, my też mamy dzieci. ( odparł Seungmin).
- To prawda. ( rzekł Han).
- Wy nie rozumiecie, ona mi tego nie wybaczy!
- Kto?! ( zapytał Hyunjin).
- Mi Rose.
- I co z tego? To twoje życie.
- Nie rozumiesz.
- Niby czego?
- Ja ją kocham! ( Krzyknąłem, a oni na mnie spojrzeli).
- Że co?
- Kocham Mi Rose i to z nią chce być, a przecież jak ona się dowie, że mogę mieć dziecko z inną dziewczyną będzie to niemożliwe.
- No to masz poważny problem.

Wtedy ni stąd ni zowąd weszła do salonu Mi Rose i powiedziała.

- Jaki problem?
- Ja, myślę że mogłem sprawić, że jakaś dziewczyna będzie miała dziecko, moje dziecko.
- No to cóż, będziesz mógł się wtedy cieszyć.
- Ale ja nie wiem kim ona jest.
- Wiesz, gdy faktycznie okaże się, że ta dziewczyna spodziewa się dziecka napewno cię odszuka i ci o tym powie.
- Tak myślisz?
- Oczywiście, że tak. Dlatego nie masz się czym martwić.
- Więc nie jesteś zła?
- Nie jestem. Przecież to twoje życie.

Powiedziała i poszła z powrotem na górę.

Mi Rose

Kiedy otworzyłam oczy, postanowiłam zejść na dół. Schodząc usłyszałam rozmowę chłopaków i to, jak Chan mówił, że może mieć dziecko z jakąś dziewczyną. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowa to obraz tych rzeczy z podłogi. Przestraszyłam się, a co jak okaże się, że będę w ciąży. Przecież to by zniszczyło ich przyjaźń, byłabym ciężarem zarówno dla Chan'a jak i Lee Know. Jednak myśl, że mogłabym być mamą nie wydawała mi się, aż tak straszna. W końcu na świecie są dziewczyny, które mają mniej lat ode mnie i rodzą dzieci. Ale to nie czas na dzieci. Muszę skończyć studia i zacząć pracę, później przyjdzie czas i na to.

Zeszłam na dół i zobaczyłam lidera stray kids jak siedzi zmartwiony. Kątem ucha słyszałam, że ma poważny problem, więc wtrąciłam się do rozmowy. Po raz kolejny powiedział, że może mieć dziecko. W głowie zaczynałam wariować, ze strachu. Chociaż udawałam silną na tyle ile tylko mogłam.

Miesiąc później

Bang Chan

Minął miesiąc od tamtej sytuacji, wszystko było dobrze, ponieważ żadna dziewczyna nie zawitała do naszego domu. Dzisiejszy dzień był dobry, dlatego, że dostaliśmy w końcu wolne. Więc z racji tego postanowiliśmy zrobić śniadanie dla wszystkich, tak aby Lee Yeon, Yeon Ah i Mi Rose mogły odpocząć. Dzieci natomiast pojechały do dziadków. Zostaliśmy tylko my. Gdy wszystko było już gotowe Han i Seungmin poszli po Lee Yeon i Yeon Ah. Ja natomiast poszedłem do Mi Rose, ale wchodząc spostrzegłem jak ta jest blada i trzyma się za buzię. Zamknąłem drzwi i usiadłem obok niej na skraju łóżka.

- Co ci jest? ( zapytałem).
- Nie wiem strasznie mnie mdli.
- Musisz coś zjeść to pewnie z głodu.
- Być może. ( odpowiedziała). Mogę się do ciebie przytulić? ( zapytała słabym głosem).
- Tak, oczywiście.

Położyłem się z drugiej strony, a ona się do mnie przytuliła. Chwilę poleżeliśmy, a później wstałem i poszedłem na dół. Mi Rose zeszła zaraz po mnie, ale wyglądała dużo lepiej. Potem wszyscy usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Gdy nagle stało się coś dziwnego.

****
Dziękuję za przeczytanie i do następnego 🥰.

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz