Rozdział 32

33 6 0
                                    

Noc minęła dobrze, żadne sny ani koszmary nie zaprzątały mi głowy i myśli. Byłam wyspana, a także pełna energii. Uchyliłam kołdrę, pod którą spałam i podniosłam się z łóżka. Sprawdziłam, która jest godzina i poszłam do kuchni. Nastawiłam czajnik na herbatę, a następnie pokierowałam się do łazienki. Godzina była siódma pięć, więc miałam jeszcze sporo czasu, aby się przygotować i wtedy przyszła do mnie wiadomość. Od razu ją kliknęłam i zaczęłam czytać. Brzmiała ona tak

Wiadomość

Co robisz? Wstałaś? Idziesz dzisiaj na uczelnie? Jadłaś już? Dobrze Ci się mieszka tam samej? Mi Rose halo żyjesz?

A to wszystko od Bang Chan'a. Niesamowite prawda? Myślę, że tak, bo interesuje się mną lider zespołu mojego brata, a nie on sam. Nie mówiąc już o kuzynie, który też ma mnie gdzieś. Bardzo smutne i przytłaczające. Jednak musiałam coś odpisać, więc wzięłam do ręki telefon i napisałam.

Wiadomość do Chan'a

Wstałam i szykuje się na uczelnie. Nie jadłam śniadania, bo nie jestem głodna. Tak dobrze mi się mieszka samej i tak żyje.

Nie musiałam długo czekać, ponieważ rozległ się dzwonek do drzwi. Zaskoczona poszłam je otworzyć i doznałam szoku, bo w drzwiach stał Chan i trzymał torbę z jedzeniem.

- Chan co ty tu...? ( zapytałam nie dokańczając).
- Mogę wejść? ( zapytał).

Przesunęłam się, a on wszedł do środka. Zamykając drzwi zorientowałam się, że jestem w piżamie, więc szybko pobiegłam coś ubrać. Oczywiście postawiłam na spodnie i koszulkę dwa rozmiary za dużą, ale lubiłam tak chodzić ubrana. Potem wróciłam do Chan'a, który był już w kuchni.

- Już jestem. ( oznajmiłam spokojnym tonem głosu).
- To świetnie, siadaj. ( powiedział z uśmiechem na twarzy).
- Co tu robisz? ( spytałam, bo ciekawość zżerała mnie od środka).
- Nic, po prostu chciałem zjeść z tobą śniadanie. Teraz siadaj i jedz, póki ciepłe. ( odpowiedział i pokazał mi ręką, aby usiąść koło niego).

Też tak zrobiłam i usiadłam obok. Wtedy on powiedział

- Otwórz buzię. ( trzymając na pałeczkach jedzenie).

Otworzyłam buzię, a on mnie nakarmił. Potem się śmialiśmy i opowiadaliśmy sobie o różnych rzeczach. Było mi naprawdę miło, bo mogłam z kimś zjeść chociaż śniadanie. Tęskniłam za domem i to bardzo, ale nie chciałam się do tego przyznawać. Nie chciałam wyjść na słabą, tym bardziej w oczach swojego idola. Pewnie wiele dziewczyn by mi pozazdrościło tego, że nie dość że go znam to jeszcze jem z nim śniadanie. Naprawdę czułam, że to jeszcze bardziej dodało mi energii. Po śniadanku chciałam pozmywać, lecz Chan nie dał mi tego zrobić i kazał iść się szykować. Poszłam, więc do łazienki i po kilku minutach wyszłam.

- Już jestem! ( krzyknęłam).
- Dobrze, posłuchaj w lodówce na górnej półce masz obiad, a na środkowej owoce, warzywa, przekąski, wody, soki i parę innych rzeczy. ( otworzył lodówkę i wszystko mi pokazał).
- Dziękuję, ale nie trzeba było. ( powiedziałam opuszczając głowę, bo zrobiło mi się głupio).
- Trzeba, trzeba. Myślisz, że cały czas będziesz żyła tylko herbatą i wodą? Mowy nie ma. Nie ze mną te numery. W końcu ktoś musi o ciebie zadbać. ( powiedział po czym zmienił temat). To znaczy miłego dnia i pójdę już.

Kierował się do drzwi, lecz ja krzyknęłam.

- Dziękuję! ( i uśmiechnęłam się do niego szczerze).
- Nie ma za co. ( odpowiedział również posyłając mi swój uśmiech).

Poczułam jak serce szybciej mi bije, a ja robię się czerwona. Jednak musiałam już wychodzić, więc złapałam swoje rzeczy i wyszłam, zamykając mieszkanie.

Bang Chan

Chcąc zobaczyć Mi Rose, musiałem obmyśleć dobry plan, aby nie mogła zorientować się dlaczego nagle ją odwiedziłem. Próbowałem wymyślić coś kreatywnego, lecz nic mi nie przychodziło do głowy i wtedy ktoś zapukał do moich drzwi.

- Proszę. ( powiedziałem krótko, żeby dowiedzieć się kto to i o co mu chodzi).
- Bang Chan zejdź na śniadanie. ( nakazała mi Lee Yeon, a ja w przypływie chwili pociągnąłem ją za rękę i tym samym wciągnąłem do swojego pokoju).
- Co ty robisz? ( spytała zdenerwowana).
- Oj no nic. Po prostu muszę zobaczyć Mi Rose, ale nie wiem co wymyśleć. ( powiedziałem szczerze).
- A dlaczego musisz ją zobaczyć? ( zapytała się Lee Yeon jednocześnie śmiejąc się ze mnie).
- Jak to dlaczego tęsknie za nią! To znaczy, boję się że nic nie je i przez to może mieć problemy ze zdrowiem. ( wytłumaczyłem, mając nadzieję że nie zabrzmiało to dziwnie, ale naprawdę za nią tęskniłem).
- Tak, tak. Zapewne tylko dlatego. No dobrze w takim razie weź trochę jedzenia i zawieź jej.
- I to wystarczy? ( spytałem, aby się upewnić).
- Z pewnością. To chodź spakujemy i jej zawieziesz, bo niedługo pewnie wyjdzie na uczelnie, a znając życie nie zje śniadania.
- Dobrze zaraz zejdę.

Chwyciłem za telefon i napisałem do niej. Potem zszedłem na dół i zabrałem już spakowane śniadanko i, nie tylko. Bo był też tam obiad do podgrzania i owoce, warzywa, woda, soki oraz jakieś przekąski.

- Dziękuję Lee Yeon, to ja lecę.
- No nie ma za co, jedź ostrożnie.
- Dobrze tak zrobię.

Wsiadłem do samochodu, ale najpierw przeczytałem to co napisała mi Rose.

Wiadomość od Mi Rose

Wstałam i szykuje się na uczelnie. Nie jadłam śniadania, bo nie jestem głodna. Tak dobrze mi się mieszka samej i tak żyje.

Tak myślałem, że pewnie nic nie je, więc dobrze, że wziąłem trochę jedzenia, które spakowała mi Lee Yeon. Po przeczytaniu tej wiadomości już nie odpisywałem. Tylko odpaliłem silnik i pojechałem do niej. Zadzwoniłem dzwonkiem, a ona w piżamie otworzyła mi drzwi. Była bardzo zaskoczona, ponieważ kompletnie się mnie nie spodziewała. Zaprosiła mnie do środka, a potem zamknęła drzwi. Ja w tym czasie poszedłem do kuchni. Ona w międzyczasie zaś poszła się ubrać, a chwilę później wróciła. Wyjąłem jedzenie i przygotowałem naczynia. Kiedy przyszła pokazałem, aby usiadła obok mnie. Potem nie wiedząc czemu nakarmiłem ją jedzeniem. To był impuls, ale byłem szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Wiedziałem, że je bo to widziałem. Mogłem być spokojny, w końcu. Muszę coś zrobić, aby wróciła do domu, do Incheon. Tylko jeszcze nie wiem co, ale na pewno coś wymyślę. Jedliśmy i śmialiśmy się, aż powiedziałem Mi Rose, aby poszła się szykować. Pozmywałem naczynia, a w tym czasie ciemnowłosa zdążyła się uszykować. Wyjaśniłem jej gdzie ma jedzenie i wtedy zrobiłem coś, po czym chciałem uciec a mianowicie powiedziałem, że ktoś w końcu musi o nią zadbać. Szybko się pożegnałem i wyszedłem. Rose jeszcze mi podziękowała i uśmiechnęła się do mnie szczerze, a ja również posłałem jej uśmiech i odpowiedziałem, że nie ma za co.

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz