Rozdział 42

38 6 0
                                    

Bang Chan

Obudziłem się obok Mi Rose i byłem przeszczęśliwy. Jadąc tu nie przypuszczałem, że zostanę na noc, lecz jednak zostałem i całą noc spałem przy niej. Czułem jej dotyk i oddech oraz ten przejmny zapach unoszący się w powietrzu. To były jej perfumy, jej ulubione perfumy o zapachu kwitnącej wiśni. Skąd to wiem? Właściwie to sam nie wiem. Po prostu to wiem. Leżałem na tym samym łóżku co ona i wpatrywałem się w jej śpiącą twarz myśląc, że kiedy byłaby śpiąca królewną z pewnością dużo rycerzy straciło by życie od cierni, które chroniły by jej zamku jak i piękna. Ale tylko jednemu udało by się je pokonać i ją uwolnić od złego czaru. Kim byłby ten szczęśliwiec, tego nie wie nikt. Rozmyślając tak o tym, zauważyłem, że powoli zaczyna się budzić. Więc powiedziałem po cichu

- Dzień dobry.

Ona wolała natomiast odpowiedzieć mi uśmiechem, za co również byłem jej wdzięczny. Potem jednak rzekła do mnie

- Dzięki tobie mogłam w końcu się wyspać. Dziękuję.

Wstała z łóżka i zabierając z szafki swoje rzeczy poszła się umyć. Ja w tym czasie powędrowałem do kuchni i zacząłem robić nam śniadanie. Po około dwudziestu minutach przyszła do mnie moja Mi Rose. Nie wiem czemu tak mówię, ale lubię tak mówić... moja Mi Rose, ale tylko w myślach, żeby nikt nie słyszał. Kiedy jedzenie było już na stole wkroczyła lekkim krokiem śliczna panienka z rodziny Lee, w zwykłych, luźnych dresach. Ale to mi nie przeszkadzało. Wcale a wcale, wręcz lubiłem na nią patrzeć. W końcu może to ostanie chwilę takiej beztroski, bo za rok czy dwa znajdzie chłopaka i wyjdzie za mąż. Wolę o tym nie myśleć, bo robi mi się ciężko na sercu. Chodź wiem, że będę musiał to zaakceptować.

Mi Rose

Pamiętam, że jak spałam usłyszałam szelest. To był Chan, który zajrzał do mnie, aby sprawdzić czy śpię, a ja przez sen powiedziałam, żeby został. Byłam tego w pełni świadoma, lecz nie myślałam, że zostanie. Gdy poczułam jak materac się ugina, a on się kładzie obok mnie, czułam się szczęśliwa jak nigdy dotąd i z ledwością powstrzymywałam uśmiech, który sam wkradł mi się na twarz. Później rano, gdy otworzyłam oczy, spostrzegłam jego wzrok na sobie i posłałam mu uśmiech, szczery, szeroki uśmiech. Potem zabrałam rzeczy i poszłam się wykąpać. W momencie wejścia do kuchni ujrzałam już czekające na mnie jedzenie, no i spoglądającego we mnie chłopaka. Poczułam radość i ogarniające mnie ciepło na sercu.

Trzy godziny później

Bang Chan

Wróciłem do domu z ogromem radości i uśmiechu na twarzy. Otwierając drzwi, nawet nie zwracałem uwagi na hałas tylko kierowałem się w stronę swojego pokoju. Będąc w połowie drogi, zatrzymał mnie czyjś głos. Spojrzałem w bok i zobaczyłem zdziwienie i to wszystkich, dosłownie wszystkich. Bo nawet Oneus i Ateez, którzy dawno u nas nie byli.

- Masz nam coś do opowiedzienia? ( zapytał śmiejąc się Hyunjin).
- Ja, niby dlaczego miałbym mieć? ( również zadałem pytanie).
- No, nie wiem. Może dlatego, że nie było cię całą noc, a teraz jeszcze się głupio uśmiechasz pod nosem i nas nie widzisz. ( oznajmił Han).
- Głupoty gadasz. Wykąpe się i do was przyjdę. ( rzuciłem przez ramię i poszedłem do pokoju).

Wchodząc do środka dostałem wiadomość, od razu przeczytałem i zacząłem analizować właśnie to co się stało przed paroma minutami i doszedłem do wniosku, że oni to wszystko ukartowali, a ja musze to dobrze rozegrać.

Wiadomość od Mi Rose

Czy wy też macie gości? Bo do mnie właśnie przyszli Mont.

Jeszcze raz popatrzyłem i powiedziałem sobie na głos.

- Tak, wymyślili to sobie. Na pewno, innej opcji nie ma.

Wszedłem pod prysznic i wykąpałem się, a po tym wróciłem do nich na dół. Schodząc po schodach usłyszałem, kolejne pytanie

- No i co u niej?

Rozejrzałem się i napotkałem pewne złowrogie spojrzenie Lee Know, które mówiło

- Jeśli zrobiłeś coś mojej gwiazdce, to nic cię nie uratuje nawet to, że jesteś naszym liderem.

Dlatego ostrożnie schodziłem, stawiając krok za krokiem, aż zszedłem na dół i nie dając nic po sobie poznać oznajmiłem

- Owszem byłem w Seulu, ale nie tam gdzie myślicie.
- Co to znaczy właściwie? ( spytał Lee Know).
- Właściwie to znaczy to, że Twoja siostra jest bezpieczna. ( odpowiedziałem kierując się do kuchni po coś do picia).
- A skąd ty to wiesz?! ( podniósł podejrzliwie ton).
- Bo mam z nią kontakt sms'owy i stąd.
- Na pewno?
- Oczywiście.
- No to, mogę spać spokojnie. ( rzekł zadowolony).
- No nie dokońca w końcu jest w takim wieku, że... ( odezwał się Felix, a mi ręce zacisły się w pięść).
- Nawet nie chce o tym słyszeć! ( wykrzyczał i zaraz przestał).

Jeszcze długo później rozmawialiśmy, a w międzyczasie odpisałem na wiadomość. Przy okazji miałem też nadzieję, że nikt nie widział tego jak zacisnąłem ręce w pieści, bo inaczej byłoby po mnie. Chodź raz już prawie było.

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz