Rozdział 56

37 4 0
                                    

Mi Rose

Gdy wstałam, było mi nie dobrze. Nie wiedziałam dlaczego, bo nic takiego nie zjadłam. Potem przyszedł Bang Chan i poprosiłam, aby mnie przytulił. Tak też się stało, położył się koło mnie i zrobiło mi się lepiej. Później zeszłam na dół i zaczęłam jeść śniadanie, gdy nagle zrobiło mi się nie dobrze i musiałam pobiec do łazienki.
Zdążyłam podnieść klapę od sedesu i zaraz zwymiotowałam. Po chwili zrozumiałam czym to jest spowodowane i ze łzami w oczach złapałam się za brzuch i powiedziałam do siebie

- Maleństwo, wiem co mówiłam, że jeszcze nie czas na ciebie, że muszę skończyć studia i znaleźć pracę. Ale cieszę się, że jesteś w moim brzuchu. Będę cię kochać i chronić, ale wybacz mi nie możemy o tym nikomu powiedzieć, to by zniszczyło przyjaźń i karierę twojego tatusia. Nie martw się o nic, mama da radę. Ty tylko rośnij sobie zdrowo i przyjdź na świat kiedy będzie pora.

Po tych słowach zwymiotowałam jeszcze raz i spuściłam wodę oraz umyłam buzię. Wychodząc z łazienki usłyszałam głos Seolin, a potem zobaczyłam jej zapłakaną twarz. Podeszłam bliżej, a ona wyznała, że straciła swoje dziecko. Wtedy też zrozumiałam, że muszę zrobić wszystko, żeby urodzić swoje dziecko i nikomu nic nie mówić. Dla pewności postanowiłam sprawdzić jeszcze swój kalendarzyk oraz zrobić test, a później wybrać się do lekarza.

Następnego dnia miałam mieć wizytę, bo test oczywiście wyszedł pozytywnie. Byłam lekko zdenerwowana, bo nie wiedziałam co dokładnie mi powie, ale z drugiej strony cieszyłam się, że to już jutro i będę mieć stuprocentową pewność. Zeszłam na dół i usiadłam na swoim miejscu. Chan od razu zapytał się co mi jest.

- Co ci jest?
- Nic. ( odpowiedziałam).
- Jak to? Przecież kiedy jadłaś, zakryłaś buzię ręką, a później pobiegłaś do łazienki. ( powiedział Bang, a wszyscy spojrzeli się na mnie).
- No tak, bo ja wczoraj w nocy za dużo zjadłam i dlatego teraz zrobiło mi się nie dobrze. Ale już lepiej się czuje.( wymyśliłam coś co przyszło mi do głowy).
- To dobrze. Może zrobić ci owsiankę? ( zapytał zatroskany).
- Nie dziękuję.
- Jesteś pewna, że nie chcesz?
- Tak.
- Co ty się tak o nią martwisz? ( zapytał Han).
- Nie martwię się o nią, wydaje ci się. ( odpowiedział mu Chan).

Zapomniał jak mi powiedział, że mnie kocha i nawet zapomniał o tym, że my... Ach, no trudno. Muszę to jakoś przetrwać. Malutki rośnij, zdrowo i
powoli, masz na to czas, nie śpiesz się. Chcę, żebyś był szczęśliwy. Wiem, że będziesz chłopcem, bo czuję to. Kocham cię, malutki.
Położyłam rękę na brzuchu i zaczęłam go głaskać, tak aby nikt nie widział. Potem posprzątałam po sobie i poszłam się przejść.

Spacerowałam między ulicami, napotykając po drodze dzieci ze swoimi mamami, które jadły lody i były szczęśliwe. Pomyślałam wtedy, że i ja tak kiedyś będę robić. Od razu spojrzałam się na swój płaski jeszcze brzuch i uśmiechnęłam pod nosem. Napotkałam potem park, gdzie chwilkę posiedziałam i wróciłam do domu.

Następny dzień

Wstałam o siódmej rano, ponieważ mdliło mnie i tak jak się obudziłam pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Ubrałam szlafrok i zeszłam na dół. Znów poczułam się źle i poszłam zwymiotować. Wróciłam z łazienki i usiadłam przy stole. Każdy zapach mi przeszkadzał, ale udawałam, że jest wszystko dobrze. Tak, aby nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Dzisiaj mam iść do lekarza, więc będzie już większa pewność jak się miewa moje maleństwo. Jednak teraz jest śniadanie i przy stole są, Han, Lee Yeon, Yeon Ah, Seungmin, Melissa Sunny i Minho, wszyscy oprócz maluchów. Muszę udawać, że jest wszystko dobrze, ale nie mogę jeść, bo chce mi się wymiotować. Chyba schudnę, zanim przytyje, ale to nic. Cieszę się, że ono tam jest.

- Dlaczego nie jesz? ( zapytał, się Bang Chan).
- Nie jestem głodna. ( zbyłam go czymś niepotrzebnym i chciałam wstać, lecz zakręciło mi się w głowie).
- Co się dzieje? ( spytał, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć).
- Źle spałam i to dlatego.
- Rozumiem, więc może idź przespać się trochę. ( zaproponowała Lee Yeon).
- Tak to dobry pomysł. Jesteś blada, będzie lepiej jak się położysz my damy sobie radę. ( rzekła Yeon Ah, zgadzając się z tym co powiedziała przed chwilą Lee Yeon).
- No dobrze. Tak zrobię. ( dla świętego spokoju poszłam na górę i faktycznie na jakiś czas zamknęło mi się oko).

Kiedy już się obudziłam, uszykowałam się i udałam  na wizytę do lekarza.

- Gratulacje, jest pani w ciąży. Dziecko rozwija się prawidłowo.

Właśnie to usłyszałam w gabinecie od pani doktor. Byłam szczęśliwa i zapragnęłam, aby to szczęście było cały czas. Uśmiech malował mi się od ucha do ucha i już wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Wróciłam do domu i cieszyłam się tym co mam.

***

Witam, ten rozdział wygląda tak a nie inaczej. Mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba i może ktoś zechce mi dać gwiazdkę. Starałam się jak mogłam. Za wszelkie powtórzenia lub błędy lub cokolwiek innego bardzo was przepraszam i w jakimś stopniu wierzę, że zostaniecie ze mną do końca. Buziaczki 🥰. Autorka, czyli ja 😂😂😂.

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz