Rozdział 35

32 6 0
                                    

Wstałem wcześnie, pomimo że wróciliśmy do domu o pierwszej w nocy. Byłem taki zdenerwowany, tym że po próbie mam odwiedzić Mi Rose, że nie mogłem spać. Ubrałem jakiś dres i zszedłem na dół. Była godzina szósta, więc spałem zaledwie z pięć godzin, ale i tak nie czułem się zmęczony. Zrobiłem śniadanie dla wszystkich i włączyłem sobie telewizję. Leciała jakaś nowa drama, więc zacząłem ją trochę oglądać. Nie wiedząc kiedy oczy same mi się zamknęły. Dopiero kroki i głosy dochodzące ze schodów mnie obudziły. Spojrzałem, która godzina i okazało się, że jest siódma. Podniosłem się z kanapy i usiadłem przy stole. Chłopaki zeszli i zajęli miejsca obok.

- Oo śniadanko, kto je zrobił? ( zapytał szczęśliwy Felix).
- Ja. ( odpowiedziałem jednym słowem).

Zapadła cisza i każdy jadł w spokoju. Potem wyszliśmy z domu i busem pojechaliśmy do wytwórni. Tam spędziliśmy kilka godzin, a gdy skończyliśmy wszyscy wsiedliśmy do busa. Rozejrzałem się dookoła i poprosiłem kierowcę, aby zawiózł mnie do Mi Rose. Chciałem wpaść na chwilę zanim spakujemy rzeczy i polecimy w trasę na trzy miesiące. W głowie układałem każde zdanie, które miałem wypowiedzieć tak, aby nie zabrzmiało dziwnie. Nikt nawet nie zorientował się gdzie się znajdujemy, bo wszyscy spali. Tylko ja nie, bo serce biło tak szybko jakby miało mi wyskoczyć. Patrzyłem przez okno i podziwiałem piękne słońce, które było za oknem. Aż nagle moim oczom ukazał się widok Mi Rose, mojej Mi Rose, która siedziała z jakimś chłopakiem i piła kawę. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a jednak się pomyliłem. Ona miała już kogoś innego i pewnie ważniejszego ode mnie. Chodź nie dawno nic na to nie wskazywało. Widząc to postanowiłem wrócić do domu i tam zaszyć się w swoim pokoju. Jakoś to "przetrawić", pogodzić się z tą myślą, że w jej życiu jest już ktoś inny. Poprosiłem kierowcę, aby zawrócił a on to natychmiast zrobił. Po drodze czułem jak moje serce powoli słabnie, a po policzku spływa jedna samotna łza.

***

Zbliżała się już godzina dwudziesta pierwsza. Musiałem iść wcześniej spać, żeby móc wstać wcześnie rano i nie spóźnić się na samolot oraz dopilnować, aby chłopaki też się nie spóźnili. Jednak sen spędzała mi z powiek myśl i widok, który miałem przed oczami, a mianowicie Mi Rose siedzącą w kawiarni z jakimś chłopakiem. Miałem wyjechać bez pożegnania, ale nie potrafiłem tego zrobić. Za bardzo zależało mi na kontakcie z nią, więc postanowiłem napisać sms'a. Wziąłem do ręki telefon i napisałem

Wiadomość do Mi Rose

Uważaj na siebie. Nie będzie nas trzy miesiące, bo jedziemy w trasę po Europie. Nie zapominaj jeść i dbaj o siebie. Jak wrócę to sprawdzę. Obiecuje. Chan

Przeczytałem to i wysłałem, a już po chwili dostałem odpowiedź.

Wiadomość od Mi Rose

Dobrze, zrobię jak mówisz. Będę Ci wysyłać zdjęcia tego co jem żebyś nie musiał się martwić. Rozumiem, że nie miałeś czasu wpaść ani zadzwonić. Ty też uważaj na siebie... To znaczy wy uważajcie na siebie. Powodzenia, dacie na pewno radę. Wierzę was. Hwainting Stray kids. Mi Rose

Czytając to nie mogłem pokonać nagromadzonych w sobie emocji. Wszystkie jakie tylko były puściły mnie i zaniosłem się szlochem, a potem usnąłem i obudził mnie budzik. Szybko wstałem i zacząłem pakować swoje rzeczy do walizki, a piętnaście minut później byłem gotowy. Tylko założyłem coś na siebie i wyszedłem z pokoju. Reszta już czekała w przedpokoju. I tak udaliśmy się na lotnisko, a potem w trasę. Z bólem serca poleciałem do innego kraju, oddalając się od niej i zostawiając ją samą.

Mi Rose

Pożegnałam się z Seomin'em i udałam się do domu. Poczułam głód i wzięłam sobie coś z lodówki, aby zjeść. Co dziwnie zjadłam tak dużo, że zaczął mnie boleć brzuch, ale pomyślałam wtedy o Chan'ie i o tym jak mówił, że nie pozwoli mi żyć o samej wodzie czy herbacie. Więc dziwnym trafem zjadłam wszystko. Później pozmywałam i zaczęłam się uczyć. Około dwudziestej pierwszej dostałam sms'a od Chan'a i zadowolona, że w końcu napisał od razu go kliknęłam.

Wiadomość do Mi Rose

Uważaj na siebie. Nie będzie nas trzy miesiące, bo jedziemy w trasę po Europie. Nie zapominaj jeść i dbaj o siebie. Jak wrócę to sprawdzę. Obiecuje. Chan

Patrząc na treść tego krótkiego tekstu, poczułam się źle, a wręcz smutno. Myślałam, że traktuje mnie jak przyjaciółke i w takim wypadku przyjedzie i się ze mną pożegna, ale trudno może nie mieli czasu, aby tak się stało. Nie czekając długo, od razu odpisałam.

Wiadomość do Bang Chan'a

Dobrze, zrobię jak mówisz. Będę Ci wysyłać zdjęcia tego co jem żebyś nie musiał się martwić. Rozumiem, że nie miałeś czasu wpaść ani zadzwonić. Ty też uważaj na siebie... To znaczy wy uważajcie na siebie. Powodzenia, dacie na pewno radę. Wierzę w was. Hwainting Stray kids. Mi Rose

Czułam, że nie brzmi to jakoś źle więc wysłałam. Potem poszłam w końcu spać. We śnie widziałam dzień swoich urodzin oraz dzień kiedy spotkałam Taehwan'a swojego przyjaciela.

Był tort, sześć świeczek i jedna po środka cyfra sześć. Ja stojąca naprzeciwko, po mojej prawej tata, po lewej babcia, a po skosie straszy brat Minho trzymający moją kotkę Lucky. Szczęśliwy dzień. Dzień kiedy obchodzi się swoje przyjście na świat, jednak mi trochę smutno było, bo brakowało mi mamy, która już nie żyła. Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki.
Chce przeżyć coś niezwykłego - tak brzmiało to życzenie. Na tym sen się urwał, a zaczął się kolejny.

Bawiłam się w parku. Było dość słonecznie. Tata był zaczytany gazetą, a ja zajęta kotką, gdy nagle pojawił się Taehwan i zaproponował mi zabawę. Zgodziłam się, bo w końcu trochę zaczynało mi się nudzić i tak między nami zawiązała się przyjaźń, która była dla mnie niezwykła.

***
Wróciłam do Bang Chan'a, aby trochę wyjaśnić to co się stało. Potem spowrotem do Mi Rose, która pod koniec miała sen gdzie widziała swoją przeszłość. Czy jej szóste urodziny mają coś wspólnego z resztą? Jak myślicie?

Moc przeznaczenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz