Rozdział 9 | Krok nad przepaścią

140 18 8
                                    

Kuroo pożegnał się ze swoimi znajomymi z roku i wyszedł z budynku swojego wydziału na zewnątrz. Od razu owiało go zimne, grudniowe powietrze, więc szczelniej otulił się swoim szalikiem. Jak on nienawidził zimy! Co prawda do największych mrozów i pierwszych opadów śniegu było jeszcze daleko, ale on już miał dość. Tęsknił za latem i beztroskim grillowaniem na podwórku Yaku.

Była środa, więc skończył zajęcia nieco wcześniej niż w poniedziałek i wtorek, a na zewnątrz nie było jeszcze ciemno. Niestety, wkrótce miało się to zmienić, dlatego Kuroo chciał jak najszybciej dotrzeć do swojego mieszkania, gdzie mógłby odpocząć w przyjemnym cieple.

Minęło dokładnie pięć dni, odkąd ostatni raz widział się z Sugawarą. Pięć dni bez jakiekolwiek kontaktu z jego strony.

Kuroo szybkim krokiem ruszył w stronę dworca, sprawnie lawirując między przechodniami. Miał nadzieję zdążyć na wcześniejszy pociąg, bo wizja jego samego owiniętego w czerwony koc była zbyt miła, żeby zwlekać z jej realizacją.

Wreszcie dotarł na dworzec i okazało się, że ma jeszcze pięć minut do przyjazdu pociągu. Schował się więc w miejscu osłoniętym od wiatru i drżącymi dłońmi wydobył swoją komórkę, żeby na szybko sprawdzić ewentualne wiadomości. Nie zrobił tego na uczelni, ponieważ był zbyt skupiony na zajęciach, a potem zagadał się ze znajomymi. Wypadałoby jednak upewnić się, że nagle nie jest komuś pilnie do czegoś potrzebny. I nie, wcale nie czekał na wiadomość od pewnego ktosia, który zostawił go ze rozbitą szklanką i równie rozbitym sercem.

Okazało się, że czekały na niego aż dwie wiadomości. Pierwsza była od Kaia, który chciał wiedzieć, czy ich wypad w ostatni weekend przed światami jest wciąż aktualny. Kuroo mimowolnie przewrócił oczami. Do tego czasu zostały jeszcze ponad dwa tygodnie, a i tak Kai suszył mu o to głowę. To znaczy po części go rozumiał, bo Yaku wracał do Japonii i po raz pierwszy od kilku miesięcy mieli okazję się spotkać. Przy okazji był to też pierwszy raz, kiedy mieli iść wspólnie do typowego klubu nocnego... Dobra, jednak on też się ekscytował.

Kuroo szybko odpisał, że oczywiście wszystko jest aktualne i żadna siła na ziemi tego nie zmieni. Pomimo mrozu aż się lekko uśmiechnął pod nosem. On, Kai i Yaku znów razem. Miał tylko nadzieję, że Morisuke nie dowie się, że mimo wszystko trochę stęsknił się za jego wrednym tyłkiem.

Druga wiadomość była od Kenmy. Kuroo przełknął ślinę, zanim wszedł w konwersację z nim, żeby ją odczytać.

Nie dasz rady wiecznie uciekać, Kuro.

No tak. Kenma raczej nie był fanatykiem wymieniania wiadomości (chyba, że chodziło o niejakiego Hinatę Shoyo, który był dla niego wyjątkiem w bardzo wielu dziedzinach), więc Kuroo spodziewał się, że to będzie coś w tym stylu. Sam był sobie winien tak naprawdę. Już ponad dwa tygodnie jak tylko mógł unikał towarzystwa swojego najlepszego przyjaciela, mimo iż obiecał mu przecież rozmowę i wyjaśnienia. Ale wtedy miał plan, okej?! Jak miał teraz spojrzeć mu w oczy, kiedy totalnie nie wypalił?

Kuroo wstydził się tego, jak niesamowicie słaby się okazał. Nigdy jednak nie sądził, że będzie pragnął kogoś tak bardzo, że aż stanie się najbardziej znienawidzonym przez siebie typem osoby – zdradzieckim dupkiem. Nawet jego nemezis, Daisho Suguru, nie posuwał się do tak brudnych zagrań jak całowanie się z chłopakiem swojego kumpla. To znaczy Daisho był raczej hetero, ale nie o to tu chodziło.

Kuroo wzniósł oczy ku szaremu niebu, a potem westchnął z rezygnacją. Utworzył nową wiadomość, żeby móc odpisać Kenmie.

Wiem.

Nierozważny i romantyczny || KuroSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz