Rozdział 13 | Śnieg w grudniową noc

97 14 3
                                    

Kuroo wyszedł z toalety i jak gdyby nigdy nic wrócił do stolika, przy którym siedzieli jego przyjaciele. Okazało się, że kiedy go nie było, nastąpiło kolejne przetasowanie i teraz Suga siedział z Azumane, a Yaku z Kaiem. Kuroo zajął więc ostatnie wolne miejsce obok Sawamury.

— Coś długo cię nie było, Kuroo — zauważył Daichi. Nie brzmiał na podejrzliwego i wyglądało na to, że to taka luźno rzucona uwaga bez większego znaczenia.

Kuroo wzruszył ramionami.

— Możliwe — odparł wymijająco.

Na szczęście Sawamura już nie drążył tego tematu i oboje skupili się na rozmowie z pozostałą czwórką. Akurat wałkowali temat finałów Turnieju Wiosennego, które miały mieć miejsce w styczniu w Tokio. Był to gorący temat tym bardziej, że mieli wziąć w nich udział zarówno zawodnicy z Nekomy, jak i ci z Karasuno. Istniała zatem szansa na kolejną bitwę śmietnikową, jak to już się przyjęło nazywać ich mecze przez wszystkich zainteresowanych.

— Ktoś z was widział już tabelkę? — zapytał Yaku.

— Nie — odparł Suga. — Jest już w ogóle podana?

— Nie pamiętam, jak to było rok temu — przyznał Sawamura, uśmiechając się z zakłopotaniem.

— W sumie mógłbym zapytać o to Kenmę — zaoferował Kuroo.

— Nie no, nie kłopocz się. — Daichi roześmiał się krótko. — To nie jest w tej chwili najważniejsze.

— Właśnie — poparł go Sugawara. — Teraz mamy się bawić, a nie licytować, która z naszych dawnych drużyn poradzi sobie lepiej na zawodach.

— Bo to oczywiście będzie Nekoma. — Kuroo uśmiechnął się kącikiem ust z jawną wyższością. Był przekonany o słuszności swoich słów, wiec musiał to powiedzieć na głos. Drażnienie przy okazji innych to tylko dodatkowe profity.

— Czyżby? — Suga uniósł jedną brew, ewidentnie chętny do wdania się w tę dyskusję.

— Dajcie spokój — Daichi postanowił interweniować. — Suga, co sam przed chwilą powiedziałeś? Zabawa, tak?

— Oj tam, Daaai.

Kuroo i Sugawara wymienili jeszcze krótkie, rozbawione spojrzenie, a potem pozwolili przyjaciołom na zmianę tematu.

Jak na razie szło całkiem nieźle.

Jakiś czas później Kuroo zauważył, że Sugawara i Yaku szepczą coś do siebie gorączkowo, przy okazji podśmiewując się pod nosem. Obserwował ich z jedną brwią w górze, ciekaw dokąd ich to zaprowadzi.

Suga i Yaku niespodziewanie chwycili swoje drinki i na raz opróżnili je. Potem podnieśli się, trzymając się pod ramię. Oczywiście pozostała czwórka wlepiła w nich zaskoczone spojrzenia. Prócz Kuroo, który zdążył już się domyślić po tym błysku w oku, że ta dwójka coś razem uknuła. Nie potrafił się nie uśmiechnąć, widząc ich entuzjazm.

— Idziemy tańczyć — obwieścił Sugawara stanowczo.

— Dokładnie. — Yaku gorączkowo pokiwał głową. — Ja i Suga nie widzieliśmy się od kilku miesięcy, więc teraz go sobie przywłaszczam, a wy nie macie prawa głosu.

Kuroo chciał powiedzieć, że Yaku nie widział się z żadnym z nich od kilku miesięcy, ale nie miał takiej szansy, ponieważ jego przyjaciel zdążył już wyprowadzić Sugawarę prosto na zatłoczony parkiet.

Odprowadził ich wzrokiem, a potem tak po prostu wybuchł śmiechem. Sawamura, Kai i Azumane dołączyli do niego chwilę później. Ta dwójka była po prostu nie do podrobienia. Dobrze, że nigdy nie grali w jednej drużynie, bo inni zawodnicy pewnie by tego nie przetrwali. To połączenie było po prostu zbyt potężne, chociaż Kuroo nigdy nie zamierzał im tego powiedzieć. Jeszcze miał swoją godność.

Nierozważny i romantyczny || KuroSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz