Dopiero miesiąc później i ponad dwa, odkąd rozmawiał o tym z Sawamurą, udało im się zorganizować czas i miejsce na rozegranie małego meczu trzy na trzy.
To był pracochłonny miesiąc, dlatego minął tak szybko. Przede wszystkim nieubłaganie zbliżał się koniec semestru, który jednocześnie oznaczał nawał egzaminów. Kuroo celował wysoko, więc dużo się uczył. Przeważnie w samotności, ale często towarzyszył mu Suga. Czasami decydował się na jakieś sesje grupowe z kolegami z roku, bo zawsze dobrze było mieć wgląd w czyjeś inne podejście do jakiegoś tematu.
Poza tym był to czas egzaminów również dla Kenmy, więc te kilka razy, kiedy się spotykali podczas ostatnich tygodni, przeznaczyli w całości na naukę. Kenma był naprawdę zdolny i osiągał wysokie wyniki, kiedy mu się chciało, ale to nie znaczy, że odrzucił pomoc ze strony studenta kujona. On też miał swoje ambicje dostania się na dobrą uczelnię.
Dzięki temu Kuroo nie musiał z nim rozmawiać o tym, o czym nie chciał. Chociaż Kenma czasem patrzył na niego tak, jakby naprawdę się martwił. Kuroo nie był do tego przyzwyczajony, więc czuł się trochę niezręcznie. Nie oznacza to jednak, że miał ochotę tłumaczyć, dlaczego znowu nic nie zrobił w sprawie Sugawary i ich romansu.
Dlatego ostatni miesiąc był dość zabiegany, a jego jedynymi przyjemnościami było jedno spotkanie w barze z kolegami z roku, wypad do kina z Sugą na jakąś głupią komedią oraz ten jeden wieczór, kiedy wspólnie gotowali i zdewastowali mu kuchnię, bo oboje mieli problem z utrzymaniem rączek przy sobie.
Właśnie. Kuroo i Suga byli ostatnio strasznie napaleni. Kuroo nie był pewien, z czego to wynika. Stres przed egzaminami? A może to dlatego, że poznali już się na tyle, że wiedzieli, jak sprawić, żeby drugi zobaczył gwiazdy? Co by to nie było – było bardzo fajnie i intensywnie.
W ciągu tego miesiąca zdążył też złapać niewielkie przeziębienie, ale dość szybko się wykurował. Jak mógł nie, skoro Suga odwiedził go, żeby sprawdzić, jak się czuje? Może właśnie takie drobne gesty pogłębiły ich zażyłość?
Ale do rzeczy. Kolejnym powodem, dla którego musieli zwlekać tyle czasu z meczem, była nieobecność Yaku. Musieli poczekać, aż wróci do Japonii, bo po pierwsze nie chcieli go wykluczać, a po drugie brakowałoby im zawodnika. Yakkun miał tygodniową przerwę dopiero od 13 do 20 marca i na kilka dni wracał do kraju, żeby zobaczyć się z rodziną. To właśnie w tym czasie Kuroo wynajął dla nich niewielką salę niedaleko Nekomy, gdzie zdarzało mu się grać w przeszłości, kiedy szkoła nie była dostępna. Dobrze znał się z właścicielem tego miejsca, więc nawet udało mu się wynegocjować mały rabacik, więc składka była nieco niższa.
I takim właśnie sposobem całą szóstą spotkali się na jakiejś niewielkiej sali gimnastycznej gdzieś na obrzeżach Tokio. Każdy był w równym stopniu podekscytowany. Nawet Yaku, który jako jedyny z nich wciąż regularnie grał w siatkówkę.
— To chyba pierwszy raz, kiedy dzielimy szatnię — zauważył Kuroo, kiedy w szóstkę poszli się przebrać w coś luźniejszego do ćwiczeń.
— A dziwisz się? — Sawamura spojrzał na niego z rozbawieniem.
— Nie. Po prostu stwierdzam fakt. Poza tym nie wyobrażam sobie, żeby Nekoma i Karasuno mieli dzielić szatnię. To za duży chaos do ogarnięcia nawet jak na nas dwóch.
— Prawda. Zwłaszcza, że niektórzy tylko by to nakręcali, zamiast pomagać. — Sawamura wymownie spojrzał na Sugawarę.
— Ej! Dlaczego mi nie ufasz, Dai?! — Suga się oburzył.
— Ufam. Po prostu cię znam.
Kuroo zachichotał złośliwie, kiedy Suga dramatycznie się oburzył i ostentacyjnie odwrócił się do Yaku, ignorując Sawamurę. Byli dopiero w szatni, a już teraz zanosiło się na dobrą zabawę.
CZYTASZ
Nierozważny i romantyczny || KuroSuga
FanficZaczęło się od jednej krótkiej wizyty w mieszkaniu dawno niewidzianego przyjaciela, a skończyło na uczuciu, które nigdy nie powinno zaistnieć i które znacząco wpłynęło na całe późniejsze życie trójki osób. Czyli historia, gdzie Kuroo Tetsuro jest b...