Rozdział 37 | Urodzinowe szczęście

73 13 8
                                    

Kuroo Tetsuroo w życiu by się nie domyślił, że dostanie tego typu prezent na swoje dwudzieste czwarte urodziny. Wypadały one 17 listopada 2018 roku czyli dokładnie w ten sam dzień co niesłychanie popularny wśród kibiców mecz pomiędzy MSBY Black Jackals oraz Schweiden Adlers.

Z oczywistych powodów Kuroo nie zamierzał obchodzić swoich urodzin. Był zajęty w pracy, a poza tym już dawno ten dzień przestał dla niego wiązać się z jakimikolwiek miłymi wspomnieniami. Być może nawet by zapomniał, że to TEN dzień, gdyby nie kilka życzeń, które dostał z samego rana – między innymi od Kenmy i ojca.

Dlatego nie spodziewał się, że los szykuje dla niego niemałą niespodziankę.

Wiedział, że tego typu mecz przyciągnie wielu jego dawnych, „siatkarskich" znajomych, ale chyba jakoś tak celowo starał się nie myśleć o żadnych konkretnych twarzach. Ten nawyk wyrobił mu się w ciągu ostatnich kilku lat, kiedy usilnie starał się trzymać swoje serce w jednej części.

Po meczu Kuroo poszedł porozmawiać z Hinatą Shoyo, który był teraz prawdziwą gwiazdą. Zrobił niemałą furorę na boisku, co było absolutnie do przewidzenia. Publiczność od razu go pokochała prawie tak, jak to było niegdyś z Bokuto. Dlatego Kuroo od dłuższego czasu wiedział, że będzie chciał z nim robić interesy.

Robić interesy – dość pokrętne i niejednoznaczne określenie na fakt, że Kuroo chciał po prostu nawiązać z Hinatą współpracę w celach marketingowych. Żył dla reklamowania sportu, a Shoyo idealnie pasował do jego wizji filmiku promocyjnego, w którego realizacji pomagał mu również Kenma.

Ze spotkania z Hinatą wyniósł dwie rzeczy. Po pierwsze, rudzielec entuzjastycznie zgodził się na udział w projekcie i obiecał swoją pomoc. Po drugie, CHOLERA JASNA, CZY WY WIDZIELIŚCIE UDA TEGO CHŁOPAKA?!

Dobra, Hinata Shoyo nie był już byle chłopakiem. Teraz był mężczyzną o takiej masie mięśniowej, że nic tylko patrzeć i się ślinić. Jeszcze ta jego brazylijska opalenizna... Kuroo zaczął żałować, że kiedykolwiek nazwał go maluszkiem. Gdyby wiedział, że wyrośnie na tak seksownego potwora, to by mu to w życiu przez usta nie przeszło.

Hinata Shoyo był niebezpieczny. Kuroo wiedział to niby, odkąd go poznał, ale teraz... Po prostu WOW.

Po rozmowie z najnowszym nabytkiem MSBY Kuroo ruszył na mały spacer po hali w Sendai. Przywitał się z kilkoma znajomymi, ale wciąż parł naprzód i uważnie rozglądał się wokół siebie, jakby czegoś usilnie szukał. Tylko czego? Może Bokuto, z którym jeszcze nie miał dzisiaj okazji porozmawiać? A może jakiegoś innego gracza, który dałby się mu przekonać do udziału w jego następnych planach reklamowych?

I wtedy pośród tłumu wypatrzył znajomą sylwetkę. Momentalnie stanął jak wryty, a jego serce pominęło kilka uderzeń. To on.

Kuroo Tetsuro w życiu by się nie spodziewał, że w dniu swoich dwudziestych czwartych urodzin dostanie taki prezent od losu – spotkanie z dawnym przyjacielem, którego niegdyś zdradził w najgorszy możliwy sposób i nigdy nie miał szansy, żeby z nim o tym porozmawiać.

Trochę się bał podejść. Z drugiej jednak strony straszniejszą wizją było to, że nigdy więcej z nim nie porozmawia. Nie chciał dłużej udawać, że to nie ma dla niego żadnego znaczenia.

Nie chciał dłużej udawać, że nie brakuje mu Sawamury Daichiego.

I podszedł. Początkowo było wręcz cholernie niezręcznie, ale Kuroo uznał za dobry znak to, że Sawamura w ogóle chce z nim rozmawiać. Nie spławił go i nie wyglądało też na to, że chce uciąć tę rozmowę. Kuroo zaczął wierzyć, że może on też tęsknił za nim i ich przyjaźnią.

Nierozważny i romantyczny || KuroSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz