Kiedy Kuroo kolejny raz jechał do Kitaibaraki, był uprzedzony o przebiegu swojej randki z Sugą. W ten weekend w mieście w porcie Otsu odbywał się festiwal portowy Ujo no Sato Minato Matsuri, a Sugawara go na niego zaprosił. Wcześniej poinformował mężczyznę, żeby wziął ze sobą yukatę, żeby oboje mogli poczuć „klimat festiwalu". Kuroo trochę się z tego śmiał, ale ostatecznie zgodził się na ten pomysł.
Tym sposobem odkopał swoją jedyną yukatę z dna szafy, zapakował ją do samochodu, a potem ruszył na północ. Podczas jazdy z uśmiechem na ustach myślał o czekających na niego atrakcjach. Oraz o Sugawarze, do którego ostatnio prowadziła go każda nawet najbardziej błaha myśl.
Nie był na festiwalu od czasów studiów, kiedy wybrał się na jeden ze znajomymi z roku. Później jakoś nie było czasu, a i wtedy nie bawił się wybitnie. Chyba najlepsze wspomnienia z takich wydarzeń miał jeszcze z liceum, kiedy towarzyszyli mu Kenma, Yaku, Kai i inni gracze Nekomy.
Trochę czuł się teraz jak jakiś licealista. Na pewno jego podekscytowanie było podobne.
Przed domem Sugawary zaparkował tuż po godzinie szesnastej. Zabrał swoje rzeczy, wyszedł z samochodu, a potem stanął przed niewielką i raczej skromną budowlą. To był domek jednorodzinny na małej działce, którą otaczały łudząco podobne budynki na podobnych przestrzeniach.
Wcześniej nie miał okazji wejść do środka, więc teraz poczuł się dziwnie zdenerwowany. Jak licealista (znowu) odwiedzający po raz pierwszy swoją sympatię. Naprawdę powinien wziąć się w garść.
Wziął głębszy wdech i wydech, a potem uderzył kilka razy pięścią w drewniane drzwi.
— Już idę! — dobiegło ze środka.
Kuroo mimowolnie się uśmiechnął na dźwięk głosu Sugawary. Nawet jeśli był stłumiony.
Kilka sekund później usłyszał kliknięcie zamku w drzwiach, a potem zobaczył samego właściciela tak lubianego przez niego głosu. Sugawara otworzył mu... w yukacie. W sumie Kuroo nie powinien być w szoku, bo tak się umawiali, ale wciąż. Widok robił wrażenie.
Yukata Sugawary była jasnobeżowa. Jej właściciel podciągnął jej rękawy nad łokieć, a talię przepasał bordowym obi. Talia Sugi wyglądała teraz niesamowicie wąsko, a Kuroo poczuł usilną potrzebę położenia na nich swoich dłoni, żeby sprawdzić, czy tam pasują. Na szczęście opanował się. Nawet udało mu się nie zaślinić.
— Cześć, Suga-chan — przywitał się z szerokim uśmiechem na ustach. — Świetnie wyglądasz.
— Cześć, Kuroo.
Sugawara zlustrował go od góry do dołu i z powrotem.
— Ty z kolei nie wyglądasz tak, jak się umawialiśmy — skomentował z wyraźnym niezadowoleniem.
Kuroo zaśmiał się, a potem wyminął Sugę w pozostawionej przez niego przestrzeni. Wreszcie znalazł się w jego mieszkaniu, a trzask zamykanych drzwi uświadomił go, że są tylko we dwoje zupełnie odcięci od reszty świata.
— Nie chciałem jej pognieść podczas jazdy, więc stwierdziłem, że przebiorę się w nią u ciebie, jeśli nie masz nic przeciwko.
— Jasne. Łazienka jest za pierwszymi drzwiami po prawo.
— W porządku. Dzięki.
— Nie ma problemu. Chcesz się czegoś napić, zanim pójdziemy?
— Nie trzeba. Przebiorę się szybko i możemy iść. Szkoda tracić więcej czasu, Suga-chan.
CZYTASZ
Nierozważny i romantyczny || KuroSuga
FanfictionZaczęło się od jednej krótkiej wizyty w mieszkaniu dawno niewidzianego przyjaciela, a skończyło na uczuciu, które nigdy nie powinno zaistnieć i które znacząco wpłynęło na całe późniejsze życie trójki osób. Czyli historia, gdzie Kuroo Tetsuro jest b...