Chociaż Sugawara był w Tokio zaledwie niecałe dwa tygodnie wcześniej, to jednak było to w zupełnie innym charakterze niż teraz. Wtedy tylko nocował w mieście u Asahiego po ich powrocie z Hawajów. Zmęczenie spowodowało, że nawet nie zastanowił się nad tym, że po raz pierwszy od lat odwiedza miasto, w którym spędził całe swoje studia. Poza tym tak naprawdę nawet nie miał okazji odczuć, że jest w Tokio.
Teraz jechał tam intencjonalnie. BARDZO intencjonalnie. W końcu miał randkę.
Podróż z Kitaibaraki do Tokio zajmowała trzy godziny, w trakcie których Suga żałował, że nigdy nie zrobił prawa jazdy. Nie było mu potrzebne? Jasne. Nie było, dopóki jego randka nie mieszkała prawie dwieście kilometrów od jego domu.
Już o wpół do dziewiątej miał pociąg ze stacji Isohara. Jechał nim pół godziny, żeby dotrzeć na stację Hitachi-Taga, na której przesiadał się do Expressu Shinagawa. Dalej czekała go półtoragodzinna podróż na dworzec Ueno, który niby był w Tokio, ale ponieważ to miasto było tak ogromne, to i tak musiał pojechać lokalnymi liniami na stację Shibuya. Dopiero stamtąd miał go odebrać Kuroo.
Dokładnie o jedenastej rano Sugawara jechał pociągiem po Tokio i przez okno obserwował mijane zabudowania. Zostały mu tylko cztery przystanki, żeby dotrzeć do celu.
Czuł dziwną nostalgię, kiedy obserwował okolicę, w której bywał jako student. Mijał nawet stację, na której wysiadał, żeby dojść do pracy w księgarni. Zalała go fala wspomnień i tylko z częściowym zaskoczeniem uświadomił sobie, że tęsknił za Tokio. To była innego rodzaju tęsknota niż ta za domem rodzinnym, ale bez wątpienia brakowało mu zgiełku stolicy.
Tym razem nie denerwował się spotkaniem z Kuroo, a jedynie był podekscytowany. Przez miniony tydzień wymieniali się licznymi wiadomości i nawet kilka razy udało im się krótko porozmawiać. Łatwo wpadli w swoje przeskakujące z wątku na wątek konwersacje, więc Suga przestał się bać, że może się zrobić niezręcznie. Jak mogło, skoro znowu zaczynali być przyjaciółmi?
Wreszcie Suga dotarł na stację Shibuya i razem z tłumem innych ludzi dosłownie wylał się na zewnątrz pociągu. Odszedł kawałek, żeby wyrwać się z największego ścisku, a później niepewnie rozejrzał się wokół siebie. Kuroo wysłał mu wcześniej wiadomość, że już na niego czeka, więc teraz wystarczyło go znaleźć.
Przeszedł się po dworcu, uważnie wypatrując wysokiego faceta z kogucią fryzurą, ale niestety nigdzie nie mógł wypatrzeć sylwetki Kuroo. Ostatecznie postanowił się poddać i stanął z boku obok jednej z kolumn. Wydobył z kieszeni kurtki komórkę, a potem wybrał numer Kuroo.
— Taaak? — Kuroo odebrał niemal od razu, a Suga usłyszał jego melodyjny głos lekko zniekształcony przez jakość połączenia i panujący wokół hałas.
— Gdzie jesteś? Wysiadłem już w Shibuyi, ale nigdzie cię nie widzę.
— Oh... To może być problem.
Sugawara zmarszczył czoło.
— Dlaczego? — zapytał skonsternowany.
— Bo ja cię widzę doskonale, Suga-chan.
Ostatnie zdanie Sugawara usłyszał podwójnie. Z jednej strony było to z jego telefonu i zabrzmiało z lekkim opóźnieniem. Z drugiej strony był to znajomy drażniący głos tuż nad jego uchem.
Suga wzdrygnął się i gwałtownie odskoczył, a potem spojrzał na zadowolonego z siebie Kuroo, który właśnie kończył z nim połączenie.
CZYTASZ
Nierozważny i romantyczny || KuroSuga
FanfictionZaczęło się od jednej krótkiej wizyty w mieszkaniu dawno niewidzianego przyjaciela, a skończyło na uczuciu, które nigdy nie powinno zaistnieć i które znacząco wpłynęło na całe późniejsze życie trójki osób. Czyli historia, gdzie Kuroo Tetsuro jest b...