Rozdział 4 | Incydent na klatce schodowej

137 16 4
                                    

Kuroo siedział na najbrzydszej kanapie w całym Tokio, kiedy obok niego usadził się jego przyjaciel z miską chipsów w rękach. Kuroo od razu do niej sięgnął i chwycił całą garść, żeby wpakować ją sobie do ust. W końcu jedzenia i dobrego seksu nigdy nie odmawiał.

— Byś chociaż zaczekał, aż mecz się zacznie, Kuroo — upomniał go wyraźnie rozbawiony gospodarz tego przybytku.

— Nie moja wina. — Kuroo lekceważąco wzruszył ramionami. — Jak widzę jedzenie, to od razu chcę je zjeść. Poza tym znajomość z Bokuto nauczyła mnie, że lepiej z tym nie zwlekać, jeśli nie chcesz chodzić później głodnym.

Sawamura roześmiał się, a następnie również sięgnął po kilka chipsów.

— Racja — stwierdził. — Na tego gościa zawsze najbardziej trzeba było uważać na wspólnych posiłkach podczas obozów treningowych.

— Dobrze, że go tu nie ma, bo zaraz z tych chipów nic by nie zostało.

— Podobnie Hinaty. Ten też miał niezły spust.

— Nadal nie wiem, jak krasnal mieścił tyle jedzenia w tak małym ciele.

— To jedna z nieodkrytych tajemnic Karasuno — odparł Sawamura z rozbawieniem. — Ale mecz się już zaczyna, więc może to na nim się skupmy.

— Fakt.

Kuroo przyszedł dziś do Sawamury, żeby wspólnie obejrzeć towarzyski mecz reprezentacji Japonii w piłkę siatkową mężczyzn. Teoretycznie u siebie miał większy telewizor i lepsze warunki mieszkaniowe, ale z jakiegoś powodu od razu przystał na propozycję Daichiego, żeby spotkać się u niego.

— Przeciwnicy mają naprawdę niezły blok — stwierdził Sawamura, uważnie śledząc wydarzenia na ekranie.

— Zgadzam się. Nawet ja jestem w stanie to przyznać. Naszym będzie trudno go ominąć.

— Cóż, to dopiero początek meczu, więc wszystko może się jeszcze zdarzyć.

Mecz był naprawdę dobry i emocjonujący. Obie drużyny wydzierały sobie punkt za punktem i nie było chwili wytchnienia. Kuroo już po pierwszym secie miał przeczucie, że walka o zwycięstwo będzie toczyć się bardzo długo – możliwe, że nawet przez pięć setów.

W przerwie pomiędzy drugim i trzecim setem Sawamura poszedł do kuchni, żeby uzupełnić ich zapasy chipsów oraz przynieść im coś do picia. Kuroo w tym czasie wreszcie zebrał się w sobie, żeby zadać pytanie, które nurtowało go, odkąd tylko przekroczył próg tego mieszkania.

— Sawamura — zwrócił się do przyjaciela, kiedy ten kładł na stoliku ich prowiant na dalsze oglądanie meczu.

— Tak?

— Sugi dziś nie będzie? — zapytał niby od niechcenia.

Sawamura uniósł jedną brew, ale po chwili wyraz jego twarzy się wygładził. Uśmiechnął się łagodnie, kiedy pomyślał o swoim partnerze.

— Pracuje dziś nad jakimś projektem grupowym na zajęcia, więc ma wrócić późno — wyjaśnił spokojnym tonem.

— Aha. Rozumiem. — Kuroo nie dał po sobie poznać, że ma to dla niego jakiekolwiek znaczenie. — Trzeci set się zaczyna — stwierdził, zerkając na telewizor i podświadomie unikając patrzenia na Sawamurę.

— Oh, racja. Oby nasi podnieśli się po przegranej z poprzedniego seta.

— Mhm. W innym wypadku przykro by było na to patrzeć.

Nierozważny i romantyczny || KuroSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz