Rozdział 32 | Zatracenie i zmierzch

82 13 19
                                    

To był bardzo długi dzień. Sugawara od rana był na uczelni, a później zjadł na mieście szybki obiad, żeby od razu popędzić na umówione spotkanie ze znajomymi z roku. I bynajmniej nie było to spotkanie towarzyskie. Mieli do zrobienia projekt grupowy, który stanowił bardzo dużą część ich oceny końcowej z jednego z ważniejszych przedmiotów.

Jego grupa była co najwyżej średnio zaangażowana, a Sudze bardzo zależało, żeby wszystko wyszło idealnie. Nie od dziś często dążył do perfekcji w rzeczach, których się podejmował, i nie inaczej było tym razem. Chciał uzyskać jak najlepszą ocenę. Dlatego większość pracy musiał wykonać sam i dodatkowo czuwał nad każdym jej elementem.

Początkowo on i jeszcze trójka studentów pracowali w bibliotece. Później jednak uznali, że bardziej dogodne warunki będą mieć w mieszkaniu jednego z nich. I takim oto sposobem Suga skończył u swojej koleżanki do późnych godzin nocnych. W którymś momencie zupełnie stracił poczucie czasu i gdyby nie obawa, że nie zdąży na ostatni pociąg, to pewnie dalej by tam siedział i zgłębiał tajemnice historii języka japońskiego.

Dlatego właśnie Sugawara był niesamowicie wyczerpany, kiedy wreszcie doczłapał się po schodach na swoje piętro, wygrzebał pęk kluczy z torby i w końcu otworzył drzwi do mieszkania, które wynajmował już prawie trzy lata.

Można by pomyśleć: nareszcie w domu! Tylko że nie uważał tego miejsca za dom.

W środku przywitała go głucha cisza, ale nie było co się temu dziwić, skoro było naprawdę późno. Był środek tygodnia, więc w normalnych okolicznościach Suga od dawna by spał, żeby mieć chociaż minimalne pokłady siły następnego dnia.

Daichi również powinien już spać. Tylko że włączone światło, które dobiegało z salonu, sugerowało inaczej. Sugawara od razu poszedł w tamtą stronę, trochę zdenerwowany tym, co może go tam zastać.

Jego współlokator i zarazem partner siedział na ich brzydkiej i do tego podniszczonej przez czas kanapie. W ręku trzymał jakąś otwartą książkę, ale jej nie czytał. Zamiast tego wpatrywał się w widok Tokio nocą w małej szczelinie pomiędzy zasłonami. Jego wyraz twarzy można by opisać jako chłodną obojętność.

Odwrócił się w stronę Sugawary, kiedy tylko usłyszał, że wszedł do tego samego pomieszczenia.

— Gdzie byłeś? — zapytał ostro.

Suga lekko się wzdrygnął, chociaż nie dał tego po sobie poznać. Przecież doskonale wiedział, co go teraz czekał. Myślał o tym w pociągu. Tego nie dało się uniknąć, choćby bardzo tego chciał. To się powtarzało za każdym razem, a on nic nie mógł z tym zrobić, bo sam był temu wszystkiemu winien.

Z westchnieniem rezygnacji akceptował swój los.

— Mówiłem ci, że cały dzień będę ze znajomymi z roku. — Suga zaryzykował i posłał Daichiemu łagodny uśmiech. — Mieliśmy ten ważny projekt to zrobienia. Rozmawialiśmy o tym rano.

— Mhm.

Daichi oczywiście nie wyglądał na przekonanego. Jego czoło zmarszczyło się, a oblicze jeszcze bardziej spochmurniało.

— I gdzie byliście?

— W bibliotece, a potem...

— Byłem tam — Daichi przerwał mu stanowczo. — Byłem w tej cholernej bibliotece, żeby cię zobaczyć, a ciebie tam nie było, Suga.

Sugawara zamrugał gwałtownie ze zdziwienia.

— Byłeś? — powtórzył. — Nie wiem, o której to było godzinie, ale właśnie chciałem ci powiedzieć, że później poszliśmy do mieszkania mojej koleżanki.

Nierozważny i romantyczny || KuroSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz