Następnego dnia jeszcze przed południem dostał wiadomość od Oikawy, który chciał ustalić szczegóły ich spotkania. Wysłał mu też lokalizację polecanej przez siebie kawiarni, więc Suga mógł sprawdzić na Google Maps, że ma tam spory kawał drogi. Napisał o tym Oikawie, ale rozgrywający Argentyny powiedział, że to żaden problem – przyjedzie po niego samochodem i razem będą mogli tam pojechać. Dla Sugawary było to bardzo wygodne rozwiązanie, więc nie widział powodów, dla których miałby się nie zgodzić.
Od rana zjadł śniadanie z rodzicami oraz Mari, a potem pożegnał się z ciotką, która wracała do własnego domu. Jego ojciec niedługo później pojechał do pracy, więc został tylko z mamą. Jednak tym razem nie bał się jej niewygodnych pytań. Zdaje się, że wczorajsza rozmowa z Mari coś w nim odblokowała.
Tylko jak na złość Atsuko ani razu nie nawiązała do tego, o czym rozmawiali przed jego mało elegancką ucieczką. Miała do tego okazję, kiedy pomagał jej w ogrodzie i później przy obiedzie, ale nic takiego nie nastąpiło. Wciąż bywała uszczypliwa dla Koshiego, ale wszystko w granicach jej matczynego poczucia humoru.
Koshi doszedł do wniosku, że sam będzie musiał o tym napomknąć. Oczywiście nie zamierzał jej opowiadać wszystkiego ze szczegółami, jak to było w przypadku Mari, ale chociaż tyle, żeby ją uspokoić i zapewnić, że teraz jest w porządku i nie musi się o niego martwić.
To było na krótko przed tym, jak Oikawa miał po niego przyjechać. Koshi był już gotowy do wyjścia i poszedł przed dom, gdzie jego matka siedziała na ławce i czytała jakąś książkę. Miała na oczach okulary, które zakładała tylko podczas tej czynności.
— Mamo — zwrócił się do kobiety.
— Co tam? — Atsuko zapytała, nie podnosząc wzroku znad lektury.
— Umówiłem się z... — Kim tak w sumie? — Ze znajomym i pewnie nie będzie mnie do wieczora.
Atsuko zmarszczyła czoło, zaznaczyła lekturę metalową zakładką w kształcie pióra, którą kiedyś dostała od niego i Shoyi, zdjęła okulary, a potem spojrzała na Koshiego z lekko przymrużonymi powiekami.
— Wiesz, że masz dwadzieścia dziewięć lat i nie musisz mnie informować o takich rzeczach, prawda?
Koshi zaśmiał się. Tak, to było trochę absurdalnie. Ale co poradzić. Choćby nie wiadomo ile miał lat, to i tak zawsze będzie dzieckiem swojej matki.
— Tak, tak. — Koshi przewrócił oczami. — Po prostu chciałem ci powiedzieć, że mnie nie będzie. Bo jestem twoim gościem i tak wypada, prawda?
Atsuko prychnęła.
— Weź nie cudacz, Koshi — odparła — Ale baw się dobrze z tym twoim znajomym.
— Dzięki.
Jego matka ponownie założyła na siebie okulary i otworzyła książkę, ale nie wróciła do czytania.
— To nie Daichi, prawda? — zapytała po chwili.
Głos Atsuko był spokojny i cichy, więc Koshi od razu zrozumiał, że teraz rozmawiają na poważnie. I to było coś, na co czekał od samego rana. Może w sumie od lat czekał na to, aż będzie gotowy na ten moment.
— Nie, mamo. To nie Daichi, chociaż z nim też się spotykam w piątek.
— Mhm. No dobrze.
Koshi wykonał niepewny ruch w stronę swojej matki. Rozejrzał się po ich tarasie w sumie nie wiadomo po co, a potem westchnął i usiadł obok niej na ławce. Atsuko wciąż trzymała otwartą książkę, a kciukiem gładziła po metalowym piórze, które najlepsze lata miało już dawno za sobą.
CZYTASZ
Nierozważny i romantyczny || KuroSuga
FanfictionZaczęło się od jednej krótkiej wizyty w mieszkaniu dawno niewidzianego przyjaciela, a skończyło na uczuciu, które nigdy nie powinno zaistnieć i które znacząco wpłynęło na całe późniejsze życie trójki osób. Czyli historia, gdzie Kuroo Tetsuro jest b...