Rozdział 51 | Konszachty z diabłem

70 12 5
                                    

— Pieprzyliście się już?

Sugawara z politowaniem spojrzał na podekscytowanego i niezdrowo zaciekawionego Oikawę. Jakoś nie był zaskoczony, że jego przyjaciel od razu wyskakuje z tematem seksu. Dziwniejsze by było, gdyby rozmowa z nim była poważna.

— Jestem z Kuroo dopiero od trzech dni, a ty pierwsze, o co pytasz, to seks? Serio, Oikawa?

— Oczywiście, Suga! Twoja abstynencja to mój największy problem w tym momencie!

— Nie wiem, czy mi to schlebia, czy wręcz przeciwnie. — Sugawara przewrócił oczami, ale mały uśmieszek zdradził go, że tak naprawdę jest rozbawiony. — W ogóle czy ty naprawdę nie masz innych tematów? — zapytał.

— Nie. Jestem tym typem w ekipie, który jest zawsze napalony i rzuca sprośne żarty. To silniejsze ode mnie.

Jakoś Suga nie widział sensu w tym, żeby się z tym kłócić. Zamiast tego ostrożnie pogłaskał śpiącą na jego kolanach Jane – kotkę, którą znalazł razem z Kuroo w sobotę. Wspólnie nadali jej takie właśnie imię, bo skoro miała być ich dzieckiem, to Tetsuro uparł się, że musi ono coś dla nich oznaczać. W gruncie rzeczy Sugawara był bardzo zadowolony z tego wyboru.

Jane wciąż była bardzo słaba i większość dnia przesypiała, ale jej życiu nie zagrażało już niebezpieczeństwo. Teraz miała swój kąt w mieszkaniu Sugi. I to na stałe.

— Ale serio nic nic? — Oikawa kontynuował temat z wyraźnie zawiedzioną miną. Nawet obraz słabego połączenia zza oceanu tego nie zniwelował.

— Nie, Oikawa. Mówiłem ci, że się nie spieszymy.

— Gorzej niż z dziećmi.

Suga zaśmiał się, kiedy Oikawa westchnął dramatycznie.

— Ale tak serio, to bardzo się cieszę — rozgrywający dodał poważniejszym tonem — I gratuluję.

— Dziękuję. Trochę nam na tym zeszło, ale wreszcie mogę pochwalić się tym, że mam chłopaka. I to nie byle jakiego.

— Taa... Ale wiem na razie tylko ja?

— I Kozume, najlepszy przyjaciel Kuroo.

— Mhm.

Na moment zapanowała między nimi cisza, podczas której Oikawa się zamyślił, a Suga głaskał Jane za uchem. Sugawara dawno nie czuł się aż taki zrelaksowany. Miał dobry dzień w pracy, szybko uwinął się ze sprawdzaniem sprawdzianów swoich uczniów, a teraz jeszcze miał czas na wideo rozmowę ze swoim argentyńskim przyjacielem. Poza tym miał Jane. I chłopaka. Zajebistego chłopaka.

Oj, tak. Poziom endorfin utrzymywał się w nim na wysokim poziomie niezmiennie od soboty. Pomimo cichego głosu niepokoju, który odzywał się w nim co jakiś czas, Suga był szczęśliwy.

— A jak tam ostatni mecz? Wygrałeś w ogóle? — Suga wreszcie przerwał ciszę.

— Nie oglądałeś? — Oikawa udał oburzenie i szok za jednym razem.

— Dobrze wiesz, że byłem na randce.

— No ładnie. Teraz twój chłoptaś jest ważniejszy niż psiapsi, co?

— Nie przeżywaj, Oikawa, i nie krzyw się tak. Nie do twarzy ci z tą zmarszczką na czole.

— Wcale nie mam zmarszczki!

Sugawara prychnął, a potem po prostu wybuchł gromkim śmiechem. Oikawa dzielnie udawał, że sam nie jest na skraju roześmiania się na głos.

Nierozważny i romantyczny || KuroSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz